Dziwne rzeczy

Aktywnie obserwuję to, co dzieje się w popkulturze. Czytam powieści popularne, przeglądam newsy oraz gram. Trudno ukryć, że najwięcej czasu poświęcam na ostatnią aktywność, ale od zawsze miałem słabość do komputerowej rozrywki. Z przykrością stwierdzam, że nieczęsto oglądam seriale. Od czasu do czasu moja Żona przyniesie jakiegoś odcinkowca, którego potem męczymy do samego końca. Tak było z Bates Motel, Domem grozy i z Salem. Jeżeli chodzi o Stranger Things, to historia była zupełnie inna.

Ze względu na to, że w tym roku przeprowadziliśmy się aż dwa razy, zostaliśmy pozbawieni dostępu do telewizji. Pod Będzinem, na wsi, trudno o dobrą kablówkę, dlatego pozostały nam usługi internetowe. Postanowiliśmy, że weźmiemy HBO GO, a Netfliksa tylko wypróbujemy. Cóż, muszę przyznać, że testy trwają już drugi miesiąc, udało nam się znaleźć kilka rzeczy, które chcemy obejrzeć. A zaczęło się od Stranger Things. Zachęceni pozytywnymi recenzjami odtworzyliśmy pierwszy odcinek. Muszę przyznać, że serial ma wyjątkowo klimat, specyficzną atmosferę, którą coraz rzadziej spotykam w telewizyjnych produkcjach. Twórcy Stranger Things doskonale grają napięciem.

Serial składa się z ośmiu odcinków. Jeżeli człowiek się uprze, to wystarczy jeden dzień, aby zapoznać się ze wszystkimi. Absolutnie każda z mniejszych części jest zakończona wspaniałym cliffhangerem. Jest to celowe zawieszenie bohaterów w trudnej sytuacji, ma ono pobudzić chęć do rozpoczęcia kolejnego odcinka lub sprawić, że odbiorca chętniej rozpocznie lekturę kolejnego tomu. Stranger Things może służyć za doskonały przykład wciągających cliffhangerów. Każdy odcinek kończył się świetnym zawieszeniem, zmianą rytmu. Właśnie to sprawiło, że z wielkim zainteresowaniem śledziłem losy postaci, a już ostatni odcinek, który wyraźnie zapowiada drugi sezon to absolutne cliffhangerowe mistrzostwo! Jeżeli ktoś jeszcze nie widział, to warto się skusić na darmowy miesiąc w Netfliksie i nadrobić zaległości. A potem koniecznie należy zobaczyć, jak fani radzą sobie z wyciąganiem wątków oraz przetwarzaniem serialu.

Interesujące jest to, jak szybko Stranger Things stało się zbiorową fascynacją. Ktoś przerobił niektóre lokacje na przestrzeń w grze komputerowej, a inna osoba odtworzyła najważniejsze wątki w 8bitowej animacji. To wierzchołek góry lodowej fanartów! Stranger Things samo stanowi wyraźny ukłon dla Obcego, Z Archiwum X oraz twórczości Stephena Kinga. Ten serial należy obejrzeć przynajmniej dwa razy – dla fabuły oraz w poszukiwaniu inspiracji. Właśnie te delikatne odniesienia budują wyjątkową atmosferę świata przedstawionego w Stranger Things. Z każdy kolejnym odcinkiem rozbudowywane są poszczególne wątki, które zaczynają przypominać koszmarny sen. Świat bohaterów powoli się rozpada i najciekawsze jest to, że nie dochodzi do jego odnowienia. Ostatni odcinek wyraźnie pokazuje, że na widzów czeka coś jeszcze, że to nie koniec dziwnych wydarzeń oraz jeszcze dziwniejszych rzeczy. Dlatego z niecierpliwością czekam na drugi sezon i liczę na to, że będę nim równie zafascynowany.