Opowieść o świętach na wsi

Nie warto wpadać w pułapkę zastanawiania się na temat tego, co pomyślą inni, ani specjalnie przejmować się tym, że ignorowanie Świąt Bożego Narodzenia to atak na Tradycję. Nie dajcie się zwariować, szkoda zdrowia. Lepiej spędzić ten czas, tak jak się chcę, dla własnego spokoju.

Święta Bożego Narodzenia. Opisywane jako moment wspólnej biesiady, rodzinnego pojednania, zadumy nad odchodzącym rokiem oraz momentem wyczekiwania na pierwszą gwiazdkę. Pewnie dla niektórych jest tak dalej, ale ja zawsze byłem dość cynicznym człowiekiem. Ze względu na swój twardy ateizm oraz podejście do rytuałów, ten okres w roku traktuję jako moment wytchnienia. Żadnej zadumy. Nie pochylam się nad Jezuskiem i Królami. Wyjeżdżam na wieś. Co roku. Żeby odpocząć, nic nie robić. Po prostu, złapać oddech, spędzić kilka dni na oglądaniu filmów, czytaniu książek i graniu w gry.

Jeżeli ktoś spędza czas z rodziną i to lubi, to nie widzę najmniejszego problemu. Mało tego! Uważam, że w drugą stronę powinno być podobnie! Jeżeli ktoś nie chce uczestniczyć w obchodach Bożego Narodzenia, to ma pełne prawo się z nich wypisać. Jak każdy dorosły, dojrzały i samostanowiący o sobie człowiek. Nie warto wpadać w pułapkę zastanawiania się na temat tego, co pomyślą inni, ani specjalnie przejmować się tym, że ignorowanie Świąt Bożego Narodzenia to atak na Tradycję. Nie dajcie się zwariować, szkoda zdrowia. Lepiej spędzić ten czas, tak jak się chcę, dla własnego spokoju. Zwykłem zastanawiać się nad tym, czy warto poświęcać swoją głowę, po to aby inni czuli się dobrze. Po wielu latach doszedłem do tego, że nie. Zawsze lubiłem być na przekór, wywracanie wszystkiego wokół mnie do góry nogami sprawia mi przyjemność, entropia jest dla mnie szansą, a nie zagrożeniem. Żyję zgodnie ze swoimi przekonaniami, a jeżeli komuś jest z tego powodu przykro, to trudno.

Mogę się nie zgadzać z różnymi poglądami na temat Świąt Bożego Narodzenia. Jednak najbardziej drażni mnie to, że pod płaszczykiem Tradycji, chrześcijańskiego przeżycia, sprzedaje się mnóstwo zwykłego badziewia. Warto spojrzeć na choinkę jak na symbol trudnej do opanowania konsumpcji. Szczególnie z prezentami, które koniecznie muszą się pod nią znaleźć. Z drzewkiem trzeba się pokazać na Instagramie! Koniecznie należy wtedy wspomnieć o nowych, wyjątkowych ozdobach, a także opowiedzieć wzruszającą historię. Nabieracie się jeszcze na to życie złożone z kolorowych obrazków? Media społecznościowe to wielki postnowoczesny tabloid, w którym obserwuje się celebrytów lub nawet pełni ich rolę. A potem, po Świętach, przychodzi czas śmietnika. Wywala się mnóstwo jedzenia, foli, plastiku, zauważyłem, że w koszach zaczęły lądować także ozdoby. Okres świąteczny to dziwny czas, szczególnie w 2019 roku, w chwili, w której coraz głośniej mówi się o tym, że do przetrwania naszego gatunku konieczne będzie ograniczenie konsumpcji.

Myślę, że ta konsumpcyjna, mrugająca choinka, powinna być dobrym momentem na zastanowienie się, co dalej będzie się działo z prezentami. Trafią na śmietnik? Do lasu? A może sprawią, że stare rzeczy będą miały drugie życie? Moje święta na wsi są pozbawione tego problemu, od lat praktykujemy z Żoną prostą zasadę – kupujemy sobie to, z czego będziemy korzystać. Minimalizm. Pragmatyzm. W zamian za suto zastawiony stół, cztery dni na resztkach i świecą lampki marnujące prąd.

Komuś zrobiło się przykro? Trudno.