Epitafium dla kury i tortu

Uniwersum, w którym występuje lalka Annabelle, jest brutalne, przerażające, pełne morderstw i ociekające krwią. Tego w ostatnim filmie nie ma. Tak jakby twórcy postanowili całkowicie zmienić w kontekst, w jakim wcześniej osadzeni byli Warrenowie i tytułowa lalka.

Co za horror, w którym jedynymi ofiarami są zjedzona kura oraz przypalony tort? Obsada wychodzi bez szwanku, pomimo tego, że musieli zmierzyć się z potężnym demonem. Z tym stworem ledwo radzili sobie księża egzorcyści! Ale nic nie pokona siły nastolatków! W nich jedyna nadzieja na uwięzienie zła! Poradzą sobie z nim bez najmniejszego problemu, wystarczy, że będą się wzajemnie wspierać. I tak horror przeradza się w opowieść o przyjaźni i odrzuceniu.

Właśnie tak można streścić fabułę filmu Annabelle wraca do domu. Szkoda, że ten ciekawy świat przedstawiony pozostał całkowicie niewykorzystany. Trailer zapowiadał coś innego. Główną rolę odgrywał w nim pokój Warrenów, w którym przechowywane są przeklęte przedmioty. Czyż to nie jest idealne podłoże dla trzymającego w napięciu horroru? Ileż strachów może stamtąd wyleźć! Jakie historie da się opowiedzieć na podstawie zgromadzonych tam rzeczy. Duchy, potwory, demony, u Warrenów jest absolutnie wszystko. Do wyboru do koloru. A twórcy Annabelle wraca do domu postanowiły sprawę przekombinować i stworzyć film wyraźnie nawiązujący do tytułów młodzieżowych.

Nie twierdzę, że tę produkcję można od razu puścić na Disney Channel. W dalszym ciągu jest tam trochę mocno przerażających obrazów. Problem stanowi tempu, w jakim rozkręca się akcja. Jest zdecydowanie zbyt wolne. Przez większość filmu śledziłem poczynania bohaterów w domu. Pieczenie ciasta, zwiedzanie zamkniętej pokoju w piwny oraz przeglądanie dokumentów dotyczących spraw prowadzonych przez małżeństwo Warrenów. Czynią to nastolatki. Ich ciekawość jest wręcz naturalna. Tylko że zbyt długo czeka się na karę za myszkowania w pokoju pełnym przeklętych eksponatów. Akcja rozpoczyna się w ostatnich 30 minutach filmu. Przypomina chaotyczny zbitek wydarzeń wiodących do zakończenia historii i odkrycia morału. Tak, w Annabell wraca do domu, jak w każdym dobrym filmie dla młodzieży, jest ukryta nauka.

Główna bohaterka, córka Warrenów, jest gnębiona przez kolegów. Nic dziwnego, jej rodzicie, parają się badaniem zjawisk nadprzyrodzonych, co niekoniecznie jest zgodne z wartościami wyznawanymi na mieszczańskim przedmieściu. Dzieci są okrutne, odrzucają zaproszenie na urodziny. Na szczęście nie opuszczają jej dwie osoby – opiekunka oraz jej koleżanka, którą dręczą wyrzuty winy. Tak wygląda podstawa wielu filmów dla młodzieży, które można znaleźć w ofercie Netfliksa! Uniwersum, w którym występuje lalka Annabelle, jest brutalne, przerażające, pełne morderstw i ociekające krwią. Tego w ostatnim filmie nie ma. Tak jakby twórcy postanowili całkowicie zmienić w kontekst, w jakim wcześniej osadzeni byli Warrenowie i tytułowa lalka.

Z przykrością stwierdzam, że ta modyfikacja nie wyszła filmowi na dobre. Jest to średni horror. Momentami męczący, wrzucający widza w niepotrzebne dłużyzny. Postacie są płaskie, całkowicie pozbawione ciekawego charakteru. Samą końcówkę, która jest przesycona akcją, ogląda się dobrze. Szkoda, że zabrakło pomysłu na resztę filmu.