Autopromocja to ZŁO!

Internet nie przestaje mnie zadziwiać. Wiem, że ilość idiotów na kilobajt informacji jest bardzo duża, ale wciąż pojawiają się zdarzenia, które mną wstrząsają i zmuszają mnie do zastanawiania się nad kondycją współczesnej kultury. Dwa tygodnie temu, ze zdwojoną siłą, zrozumiałem, że Sieć opiera się na hipokrytach, krytykach wszystkiego i specjalistach w absolutnie każdej dziedzinie.

Co się stało? W zasadzie nic wielkiego. Obserwowałem dyskusję na temat granic autopromocji w Sieci. Współczesna kultura, która dostaje świra na punkcie JA, marketingu i ciągłej gratyfikacji, wymusza na uczestniku potrzebę promowania własnych opinii i twórczości. Niektórzy użytkownicy Sieci stworzyli kodeks służący do oceny poprawności rozpowszechniania swoich dzieł i mam wrażenie, że wiele z tych niespisanych punktów stoi w sprzeczności z dominujących w kulturze nastawieniem. Tym bardziej, że osoby wypowiadające najbardziej radykalne sądy, najczęściej same postępują wbrew jednej zasadzie. A krytykują! A walczą o to, aby nikt inny tak nie robił! Mam na myśli kwestię autopromocji.

Załóżmy, że założyłem portal literacki. Udało mi się zebrać grupę ludzi odpowiadających za redakcję i tworzenie treści, opanowaliśmy kilka kanałów komunikacji i zaczynamy robić promocję. Naturalne jest to, że osoby piszące będą tam chwaliły się swoimi rzeczami, ale czy fakt bycia właścicielem portalu jest równoznaczny z tym, że mnie nie wolno publikować? Bo to przecież autopromocja! Wiozę się na plecach innych! Miejsce tworzę dla NICH, a swoje rzeczy wrzucam i jeszcze bezczelnie linkuję je w mediach społecznościowych! Zgroza! Mam wrażenie, że właśnie tak myślały osoby uczestniczące w obserwowanej przeze mnie dyskusji.

Ja osobiście nie widzę w tym nic złego. Ktoś tworzy miejsce, zbiera grupę i buduje pewną wspólnotę twórczą. Dlaczego ma nie publikować swoich rzeczy? Założyciel może już tylko siedzieć w drugim rzędzie i obserwować? Od osoby, która zainicjowała określoną działalność wymaga się więcej wszystkiego, nawet WIĘCEJ aktywności twórczej. Uważam, że każde działanie mające charakter integrujący określoną społeczność (poetów, pisarzy, graczy, fanów polerowania kołpaków) powinno być chwalone i nagłaśniane we wszystkich kanałach komunikacji, nawet tych należących do autorów. Jak inaczej mają się o tym dowiedzieć ludzie? Google im powie? Aż tak zaczęliśmy wierzyć w słuszność algorytmu?

Drogie Założycielki! Drodzy Założyciele! Promujcie swoje rzeczy wszędzie. Współdziałajcie, współtwórzcie i bawcie się swoją obecnością w Sieci. A psy niech szczekają.

//Obrazek wyróżniający: Matthew G / Sales promotion (CC BY 2.0)