Film o skradzionej tożsamości

Fascynujące jest to, jak z okruszków porzuconych w Internecie komuś udaje się sfabrykować człowieka. Mało tego! Ukraść mu jego miejsce w wirtualnym świecie, jak łatwo się domyślić, staje się coraz ważniejszy.

Na Netfliksie trafiłem na film prowokujący do myślenia. Fabuła mocno zakorzeniona we współczesności, z istotnym skrzywieniem w kierunku nowych mediów. Trochę o tożsamości, trochę o ciągłej potrzebie podglądania, dużo o Internecie. Połączenie wszystkich elementów, które potrafią być przerażające, a jednak stanowią codzienność nowoczesności. Wielkimi krokami zbliża się weekend, więc myślę, że warto sięgnąć po Cam.

Główna bohaterka to camgirl. Oglądający wchodzą na stronę, dołączają do kanału i mogą oglądać na żywo (a może bardziej trafny jest czasownik podglądać?) roznegliżowaną kobietę. Bywa, że jest to połączenie striptease’u oraz pornografii, ale na pewno jest to dochodowy interes. Oczywiście, że autorki i autorzy takich programów nie prowadzą ich za darmo. Widzowie kupują wirtualną walutę, która służy im za hołd składani swoich ulubieńcom lub ulubienicom. Jak to bywa w naszych pięknych, lecz nieszczęśliwym kapitalistycznych świecie, takie materiały to żyła złota. Pieniądze płyną szerokim strumieniem. Do właścicieli portali oraz gwiazd kamerek internetowych. Streaming to jeden z niezwykle interesujących fenomenów Internetu. Skoro oglądanie graczy prowadzących zmagania w wirtualnych światach cieszy się olbrzymim zainteresowaniem, to trudno się dziwić, że aktywności cielesne również są popularne.

Jednak film Cam daleki jest od moralizowana, ucieka od patetycznych formuł o świętości ciała oraz niemoralnym zachowaniu. Co prawda przewija się to w tle, ale trudno uznać te zdania za kluczowe dla obrazu. Znacznie ważniejsza jest kwestia tożsamości w Sieci. Główna bohaterka traci ją na rzecz kopii, prawdopodobnie sztucznie wygenerowanej, chociaż tego tak do końca widzowie się nie dowiadują. Fascynujące jest to, jak z okruszków porzuconych w Internecie komuś udaje się sfabrykować człowieka. Mało tego! Ukraść mu jego miejsce w wirtualnym świecie, jak łatwo się domyślić, staje się coraz ważniejszy. Film warto rozpatrzeć w kategoriach przestrogi, ostrzeżenia przed dzieleniem się absolutnie wszystkim w Sieci. Karmimy tego potwora różnymi informacjami, a rzadko zastanawiamy się, do czego można je wykorzystać.

Cam to doskonały przerywnik dla ludzi czekających na kolejny sezon Czarnego lustra. Podobna tematyka, brak możliwości oddzielenia wirtualnego świata od rzeczywistości oraz zderzenie postaci z nowoczesną formą tożsamości. Tutaj nie ma zwycięzców, przegrani są wszyscy. Można wzruszyć ramionami i powiedzieć, że czasy się zmieniły i świat też jest inny, jednak czy to zwalnia kogokolwiek z myślenia? Z poszanowania granic jednostek? A może wciąż pokutuje wiara w to, że w Internecie jesteśmy anonimowi? Jeżeli dalej jesteście przekonani co do tego, że nie można was wyśledzić w Sieci, polecam obejrzenie Cam oraz Czarnego lustra. W obu przypadkach lęki ponowoczesności nie zostały nawet o milimetr przerysowane.