
To także dowodzi, że przenosimy różnego rodzaju ładunki emocjonalne pomiędzy rzeczywistością a światem wirtualnym. O ile ten podział ma jeszcze sens, ale to jest temat na zupełnie odrębną dyskusję. Wzruszenia w Animal Crossing: New Horizions mają wyraźnie charakter osobisty i są związane z przeżyciami osoby spędzającej czas na wyspie.

Pozostaje mi podzielić się swoim rozczarowaniem i wrzucić sobie Interstellar. Albo trylogię Mrocznego Rycerza. Tenet na pewno nie zagrzeje miejsca na mojej liście filmów, do których czasem wracam. Gdy pojawi się na DVD lub w jakimś serwisie streamingowym, to na pewno się skuszę. Chociażby po to, aby porównać odbiór. Może po czasoprzestrzennym detoksie zauważę, coś to w trakcie seansu mi umknęło?

Walcząc, tracę coś, co wcześniej zdobyłem, co od razu wywołuje grymas rozczarowania na mojej twarzy. Za każdym razem, gdy mam wziąć się za nawalankę z przeciwnikiem, szukam sposobu, aby go przechytrzyć. A gdy tych zabraknie, pozostaje bieganie dookoła i rzucanie bomb. Rewelacyjna zabawa!

Czasem, gdy mam zły humor, to mówię, że nowoczesne gry tłumaczą wszystko, myślą za gracza. A jak mi przechodzi, to stwierdzam, że współcześni twórcy po prostu nauczyli się odsiewać elementy, które budowały frustrację. Skupiają uwagę odbiorców na innych, często ważniejszych, elementach.

Dlatego uważam, że w przypadku tej formy warto podmieniać niektóre elementy. Sprawdzać, jak wpływają na całokształt produkcji. Zabieg, którego dokonano w Darksiders: Genesis sprawił, że produkcja zyskała delikatny charakter kolekcjonerski. Co mocno wpłynęło na moje zaangażowanie w ten tytuł.