Katalog Netfliksa jest pełen różnego rodzaju animacji. Osoby zainteresowane tym medium na pewno słyszeli o takich tytułach jak Rick and Morty, BoJack Horesman lub Final space. Ja również się z nimi zetknąłem. Szczególnie do gustu przypadała mi animacja Rozczarowani, a ostatnio znalazłem kolejną produkcję, którą przyjemnie mi się oglądało. Mam wrażenie, że przeszła bez większego echa, niewiele o niej słyszałem w trakcie rozmów ze znajomymi. A szkoda, ponieważ do świata animacji dla dorosłych wprowadza odrobinę poplątanego mistycyznu.
Sześć pięści opowiada historię trójki sierot, które zostały przygarnięte przez mistrza wschodnich sztuk walki. Akcja serialu rozgrywa się w meksykańskim miasteczku San Simowe w latach 70. Te dwa zdania zapowiadają stopień poplątania wątków, jakiego należy się spodziewać w animacji. Sekwencja otwierająca pierwszy odcinek nie pozostawia żadnych złudzeń. Poza filozofią wschodu, w Sześciu pięściach, znalazło się także miejsce dla sił nadprzyrodzonych, a nawet dla wątków dotyczących kultu śmierci. Wszystko zostało połączone za pomocą bohaterów, uwikłanych w różne, mniej lub bardziej, ciemne interesy. Szybko przekonałem się, że postaci mają różne motywacje i nic nie jest takie, jakie na pierwszy rzut oka się wydaje. Właśnie dla takich niespodzianek, unoszących brwi zwrotów akcji, warto obejrzeć tę animację.
Takie nietypowe połączenia nie są niczym nowym w kulturze, jednak warto przypomnieć, że nie wszystkie takie teksty można traktować jako sukces. Bywa, że autorzy za bardzo rozdrobnią fabułę, wprowadzą zbyt wiele wątków i formuł z innych gatunków. Sześć pięści stanowi ciekawy przykład dobrej realizacji. Autorzy operują różnymi forma znanymi z popkultury. Osoby znające kino sztuk walk od razu zorientują się, że główny mistrz musi mieć jakąś mroczną tajemnice. Fani weird fiction szybko zauważą, że historię napędza mistycyzm. W serialu znalazły się także smakowite kąski dla fanów kryminałów. Dwie główne postaci stanowią wręcz sztampowe realizacje detektywów znanych z odmiany brytyjskiej, jak i czarnej powieści kryminalnych. Miszmasz, poplątanie z pomieszaniem. Albo inaczej. Doskonała realizacja tego, czym w pierwszej połowie XX wieku było pulp fiction (nie, nie mam na myśli genialnego filmu Quentina Tarantino).
Wtedy, takie historie jak ta z Sześciu pięści, były wydawane na kiepskim papierze w niskiej cenie. Proponowały różnego rodzaju historie, w których autorzy mieszali, pozornie przypadkowe, wątki w znanych i lubianych formach kultury popularnej. Rozwinięciem tego sposobu tworzenia narracji jest coś, co bywa nazywane bizzaro-fiction. Jest to gatunek literacki, które ciekawe operuje groteską i satyrą, w obrębie struktur znanych z popkultury. W realizacjach utrzymanych w tej formule często dochodzi do przekroczenia danej formy, a nawet celowego i świadomego ich wymieszania. Bizzaro-fiction cechują opowieści mocno splątane, ale dające sporo zabawy w trakcie ich rozwiązywania.
Przed włączeniem Sześciu pięści warto przygotować się na specyficzne zestawienia wątków. Warto, ponieważ twórcy w ciekawy sposób badają granice gatunków i nie zapominają przy tym o stworzeniu wciągającej historii.