Po co jeździ się na imprezy branżowe? Dla darmowego piwa? Niewykluczone. Dla sprawdzenia czym aktualnie zajmuje się konkurencja? Jak najbardziej. Dla poszerzenia wiedzy? Można, ale to nie jest warunek konieczny. A może po prostu po to, aby posiedzieć wśród swoich i pogadać o grach komputerowych? Tak, ten ostatni powód przemawia do mnie najmocniej. Właśnie dlatego w tym roku wybrałem się na Digital Dragons w Krakowie.
Przywykłem do konferencji naukowych, małych lub większych. Jednak zawsze uderzała mnie na nich hermetyczna atmosfera. Nikt nie był z przypadku, każdy „czymś” się zajmował, w „czymś” się specjalizował. Po pierwszych prelekcjach uczestnicy szybko dzielili się na grupki związane z aktualnie prowadzonymi badaniami i nie ma w tym nic dziwnego, ponieważ w ten sposób zapewniona była skuteczna wymiana informacji. Jednak literaturoznawcy zawsze trudniej było porozumieć się z językoznawcą. Inne metodologie, odmienne spojrzenia na język oraz jego funkcje. Gdy wybierałem się na Digital Dragons, to zastanawiałem się, czy na targach związanych z grami komputerowymi będzie podobnie.
Na pewno zauważyłem, że łatwo nawiązać kontakt z innymi osobami z branży. W końcu wszyscy siedzimy w tym samym bagnie, mierzymy się z podobnymi problemami i walczymy o stworzenie jak najlepszej gry komputerowej. Digital Dragons było dla mnie doświadczeniem cenny, ponieważ, w trakcie rozmów z twórcami gier niezależnych, dużo dowiedziałem się na temat cyklu wydawniczego tego typu tytułów. Przeczuwałem, że wcale nie jest to piękna bajka, ale potężny wysiłek, który może się nie zwrócić. Digital Dragons to świetna przestrzeń, w której można zderzyć swoje wyobrażenia o branży z szarą rzeczywistością. Dlatego, jeżeli myślicie o tworzeniu cyfrowych produkcji, warto zainwestować w wejściówkę na te targi i porozmawiać z osobami bardziej doświadczonymi przez branże. Same prelekcje również są ciekawe, ale zdarzają się także prezentacje pełne lania wody. Na kilku takich się znalazłem, były efektowne, niestety niosły bardzo mało treści i niewiele udało mi się z nich nauczyć.
Jednak najistotniejsze są nowe produkcje, w które można pograć w ramach Indie Showcase. Idealny przegląd aktualnych trendów w polskim nurcie produkcji niezależnych! Ku mojemu zdziwieniu nie dominowały tam RPGi z domieszką survivalu. Muszę przyznać, że wiele pomysłów zaskoczyło mnie oryginalnymi mechanikami, a także jakością wykonania. Na pewno warto mieć gotową i działającą grę, bo przyjazd z prototypem, ze wstępną realizacją projektu, całkowicie mija się z celem. Indie Showcase na Digital Dragons, to idealna okazja, aby porozmawiać o swojej pierwszej (lub kolejnej) grze z osobami, które mają już kilka tytułów na koncie. W tym roku widziałem wiele interesujących produkcji, o których na pewno wkrótce usłyszymy. Co prawda wiele z nich może nie wyjść poza sferę eksperymentu. Jedną grę zapamiętam na długo – twórcy postanowili przedstawić walkę o przetrwanie z perspektywy gołębia. Czwórka graczy walczy o kromkę chleba, wszystkie chwyty dozwolone. Produkcja genialna w swoim szaleństwie.