Firma Activision-Blizzard znowu znalazła się pod ostrzałem. Jednak tym razem nie za sprawą agresywnej monetyzacji. Znany wydawca gier komputerowych postanowił zablokować gracza Hearthstone za słowne wsparcie protestujących w Hongkongu. Blizzchung stracił także całą nagrodę. W pierwszej chwili ta sytuacja może wydawać się dziwna. Co mają wspólnego gry komputerowe i polityka? Pozornie nic, jednak w tym przypadku chodzi o pieniądze.
Rynek chiński to łakomy kąsek dla producentów gier. Mnóstwo użytkowników i niezłe wskaźniki monetyzacji sprawiły, że wielu wydawców postanowiło wydać swoje produkcje w Państwie Środka. Jest jeden haczyk. Jak łatwo się domyślić, chińską gospodarką steruje rząd. Dlatego trzeba dogadać się z firmą Tencent, która stanowi swoistą bramę do giereczkowej ziemi obiecanej. Tylko, że trzeba podpisać swoisty cyrograf. Firmom z częściowym kapitałem chińskim jest łatwiej prowadzić interesy w Państwie Środa. Właśnie z tego powodu Tencent posiada 5% udziałów Activision-Blizzard.
Niewiele, prawda? A jednak pozwala im to dyktować warunki współpracy. Blizzchung, w trakcie streamu, wyraził poparcie dla Hongkongu, a każda taka deklaracja jest nie w smak chińskiemu rządowi. Activision-Blizzard musiało zareagować, w przeciwnym razie mogli stracić ważnego partnera biznesowego. Dlaczego uważam, że interesy w chinach są ważne dla tego wydawcy? Z dwóch prostych powodów. Po pierwsze trawą prace nad mobilną wersją Diablo. Tę produkcję współtworzy Activision-Blizzard oraz NetEase, chiński developer. Co jednoznacznie wskazuje na to, że gra pojawi się w Państwie Środka. Po drugie w Sklepie Play pojawił się inny, równie ważny, mobilny tytuł – Call of Duty. Wydany przez Tencenta. Mieli ryzykować? Pozwolić, aby Blizzchung wygłaszał stwierdzenia, które klują w uszy chiński rząd? Acitvision-Blizzard jasno opowiedziało się po stronie pieniędzy.
Co jest dość zabawne, ponieważ sami deklarują, że każdy głos ma znaczenie. Fraza „Every voice matters” jest wyryta na rzeźbie przed siedzibą firmy. Najwyraźniej liczy się każdy dolar, a nie to, co kto ma do powiedzenia. Oczywiście, spotkało się to z olbrzymim oburzeniem fanów. Wyszukiwania frazy związanej z usunięciem konta w grach usługach Activision-Blizzard wystrzeliły w kosmos. Firma odwołała promocję switchowego wydania gry Overwatch. Za klika tygodni będzie BlizzCon, czyli najważniejsze wydarzenie gromadzące fanów produkcji Activision-Blizzard z całego świata. Nie sądzę, aby fani do tego momentu zapomnieli o wszystkich kontrowersjach. Raczej należy spodziewać się protestów oraz niekoniecznie pozytywnych reakcji uczestników.
Dość o Acitivision-Blizzard! Temat rosnących wpływów chińskiego kapitału w gamedevie poruszam od dawna na łamach DailyWeb. Uważam, że jest to niebezpiecznie, ponieważ gry będą musiały być dostosowywanie pod jeden konkretny rynek. Co będzie wiązało się z ich cenzurowaniem. Przesadzam? W 2018 roku świat gier komputerowych obiegła informacja o dostosowaniu grafik w Rainbow Six: Siege dla chińskiego odbiorcy. Aktualizacja miała wprowadzić zmiany widoczne dla wszystkich graczy, a nie tylko tych korzystających z produkcji w Azji. Ubisoft w końcu zdecydował się na wydanie dwóch wersji Rainbow Six: Siege. Ta dla chińskich użytkowników miała grafiki zgodne ze standardami wytyczonymi przez rząd ChRL.
Jednak nie każdy może sobie pozwolić na prowadzenie dwóch wersji własnej gry. Ten dla Chin i reszty świata. A może okazać się to konieczne, ponieważ jedna z platform cyfrowej dystrybucji w 48% należy do firmy Tencent. Oczywiście mam na myśli Epic Store. Czy to oznacza, że twórcy będą musieli odpowiednio dostosować swoje tytuły? Na chwilę obecną nic takiego się nie wydarzyło, sam właściciel Epic Games zapewnia, że nie będzie żadnej cenzury. Cóż, dla Activision-Blizzard każdy głos ma znacznie tak długo, jak nie narusza ich interesów. W przyszłości może się okazać, że Epic Store również podzieli ten los.