Jemy, śpimy, czytamy, słuchamy muzyki. Często nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak mocno warunkują nas nawyki kulturowe, które wchłonęliśmy w trakcie socjalizacji. Obiady spożywamy przy stole, za pomocą określonych sztućców, siedząc na krzesłach i uważamy to za naturalne. Istotne jest tutaj słowo „naturalne”, bo dobrze wykształcony kulturoznawca wie, że coś takiego, w przypadku kultury, nie istnieje. Żyjemy w systemie, który definiuje nasz sposób istnienia, dlatego, aby przeanalizować zachodzące w nim zmiany, potrzebujemy określonej perspektywy.
Nie byłoby tego wpisy, gdy nie tekst Karola Riebandta Technologia stała się nową kulturą. Chciałbym powiedzieć, że autor zainspirował mnie do zastanowienia się nad wpływem nowych technologii na moje codzienne życie, ale tak nie jest. Zobaczyłem tytuł i zadrżałem – przeczuwałem, że przyjdzie mi zmierzyć się z całkowitym brakiem znajomości zagadnień dotyczących badania i opisywania kultury. Zacząłem czytać i moje obawy się potwierdziły. W Internecie przeglądam sporo tekstów, ale moi studenci doskonale wiedzą, że bardzo denerwuje mnie ślizganie się po powierzchni oraz mylenie pojęć. Tekst Karola Riebandta ma formę publicystyczną, a nie naukową, ale poczynione przez autora błędy zjeżyły mi włosy na głowie.
Przeraża mnie chaos, który widzę w tym tekście. Po mocno brzmiącym tytule Technologia stała się nową kulturą atakuje mnie zdanie
„A na świecie jest już przecież ich tak wiele”.
Przerażające! Wielokulturowy świat to koszmar! Trzeba się uczyć zwyczajów, poznawać nawyki obcokrajowców, a już najgorsze jest to, że kontekst kulturowy utrudnia nam komunikację! Skąd to rozczarowanie? Utajona potrzeba unifikacji świata? Nie rozumiem dlaczego, coś takiego znalazło się w tekście, skoro później nie zostaje wyjaśnione. Najbardziej interesuje mnie założenie, że technologia stała się nową kulturą. Od wieków jest jej nieodłączną częścią, jednym z elementów, który wpływa na relacje w społeczeństwie. Dlatego w tym miejscu warto rozprawić się ze stwierdzeniem:
„W XXI wieku technologia stała się dla nas czymś, od czego nie potrafimy już uciec, bo tak wplotła się do naszego życia.”
Wybierzmy się w małą wycieczkę w przeszłość, a konkretnie do XIX wieku. Właśnie wtedy, a terenie Anglii, pojawił się ruch luddystów. Jego celem było zatrzymanie rozwoju technologiczne, ludzie obawiali się, że maszyny odbiorą im pracę. Wystąpienia na tyle gwałtowne, że parlament brytyjski uchwalił ustawę zakazującą niszczenia urządzeń w fabrykach. Już w XIX wieku technologia budziła emocje i mocno wpływała na ludzkie życie. Dlatego stwierdzenie o braku możliwości ucieczki od technologii w XXI wieku uważam za błędne. Towarzyszy nam ona, jako jeden z istotnych elementów kultury, od chwili, w której skonstruowaliśmy pierwszą dzidę.
Dywagacje autora na temat technologii jako nowej kultury uważam za pozbawione sensu, ponieważ wynikają z błędnych założeń oraz rażącego zignorowania kontekstu historycznego. Publicystyka nie wymaga precyzyjnego stosowania terminów naukowych, ale trzeba wiedzieć, o czym się pisze. Niestety ten fragment wskazuje na to, że przed autorem długa droga do świadomości:
„Czy można powiedzieć, że dzięki technologii pojawiła się nam nowa kultura? Zakładając, że każda zmiana w społeczeństwie powoduje powstanie nowej kultury lub subkultury, to wprowadzenie technologii też coś takiego spowodowało.”
Skąd w ogóle założenie, że powstała jakaś nowa kultura? Dlaczego kultura została postawiona obok społeczeństwa? Co w takim razie było pierwsze: kultura czy społeczeństwo? Autor pisze o wprowadzeniu technologii, ale nie podaje nawet przybliżonej daty! Te braki, a jest ich o wiele, wiele więcej, sprawiają, że tekst Technologia stała się nową kulturą jest całkowicie bezwartościowy. Pozostała jego część to najzwyklejsze pustosłowie, zestaw ogólników, które każde racjonalnie myślący człowiek jest w stanie zwerbalizować.
Bardzo rzadko wybieram teksty, które są złe i się nad nimi pastwię. Tym razem postanowiłem, że uwagami podzielę się nie w formie komentarza, ale krytyki. Wynikło to ze zdenerwowania, ponieważ mam dość treści, które ślizgają się po powierzchni problemu, drażnią mnie autorzy, który pozują na filozofów współczesności, a wyraźnie brakuje im odpowiedniej wiedzy. Szanowni młodzi publicyści! Więcej warsztatu i pokory! Nie ma znaczenia czy piszecie na mechanicznej klawiaturze za 600 zł, czy na C64, jeżeli dobrze się do tego przygotujecie, jeżeli zajmiecie się kontekstem i formą, to na pewno wasza publicystyka będzie na wysokim poziomie.