Starcie dwóch generałów

Muszę przyznać, że nie jestem fanem cyfrowych karcianek. Zdecydowanie bardziej wolę analogowe wersje, w których czuć papier i widać nietęgą minę przeciwnika. Samo konstruowanie talii również uważam za przyjemniejsze. Wystarczy spory stół i bez najmniejszego problemu można ogarnąć co ważniejsze karty wzrokiem. W komputerowych wersjach człowiek skazany jest na przeglądanie zakładek oraz specjale wykresy, które pokazują, jaką talię się buduje. Nie przepadam za tym, ale lubię testować nowości.

Ten tekst nie będzie o Gwincie, recenzję polskiej cyfrowej karcianki opublikuję innym razem. Przez dziwny przypadek zaplątały mi się kody do gry Duelyst. Muszę przyznać, że nic o niej wcześniej nie słyszałem. Nic dziwnego. Rynek cyfrowych karcianek został całkowicie zdominowany przez Hearthstone’a. Blizzard trzyma wszystkich w szachu, ponieważ oferuje produkcję opartą mocno na nostalgii. Wszyscy kochamy bohaterów z uniwersum WarCrafta, poza tym granie w Hearthstone’a to darmowe uczestniczenie w świecie premium. Delikatna zachęta do tego, aby jednak spróbować Worlds of Warcraft, a jeżeli już ktoś koniecznie chce pozostać przy karciance, to niech przynajmniej zapłaci. Blizzard do perfekcji opanował manipulowanie odbiorcami, dlatego nie dziwię się, że takie produkcje jak Duelyst z trudem przebijają się do świadomości graczy.

Po sukcesie Hearthstone’a pojawiły się setki jego klonów. Mechanika karcianki jest znana od lat, podobnie jak forma gier opartych na kolekcjonowaniu elementów. Nic tak nie przywiązuje jak otwieranie pakietów lub rozbijanie kryształów. Wszystko w myśl zasady „następnym razem na pewno wypadną legendarne przedmioty”. Duelyst również korzysta z tej mechaniki. Tutaj gracz rozbija Odłamków Dusz (Spirt Orbs). Wewnątrz się karty, z których gracze układają określone zestawy, a potem walczą między sobą. I tutaj pojawia się istotna zmiana. Rozgrywki w Duelyst odbywają się na planszy, na której poruszają się przyzwane jednostki. Ten element bardzo dynamizuje starcia. Istotne jest nie tylko dobranie odpowiednich kart do zestawu oraz szczęście w trakcie ich losowania, ale także przemyślane poruszanie się jednostkami. Taktyki są różne, wszystko zależy od tego, jaki styl gry preferuje gracz. Najważniejszy je generał, który posiada szczególną umiejętności. W Duelyst znajdziemy sześć frakcji oraz setki kart neutralnych. Przemyślana różnorodność sprawia, że gra jest ciekawa i wciągająca.

Skoro już dotarliśmy do przysysania gracza do monitora, to warto wyróżnić kilka sprytnych metod zastosowanych w Duelyst. Jak wszędzie znajdziemy tam codzienne zadania do wykonania, a wśród nich jest specjalne wyzwanie, zagadka logiczna, do rozwiązania. Nagroda jest niewielka, ale w ciągu miesiąca bez problemu można zebrać 100 sztuk złota, co pozwala na zakupienie jednego Odłamka Duszy. Zadaniem gracza jest pokonanie przeciwnika w jednej turze. Sytuacja może wydawać się beznadziejna, ale twórcy w taki sposób dobierają karty oraz rozstawiają jednostki, że wystarczy pomyśleć, aby rozwiązać problem. Najważniejsze jest to, że te zadania uczą mechaniki gry. Dla nowicjuszy jest to szczególnie istotne.

Jeżeli szukacie ciekawej karcianki, a nie dostaliście zaproszenia do Gwinta, to wypróbujcie Duelyst. Myślę, że warto, na pewno jest to ciekawa odskocznia do dominującego Hearthstone’a.