Faraon i Zeus na Pingwinie

Od 2009 roku pracuję na Linuksie. Wcześniej zdarzyło mi się kilka – krótszych lub dłuższych – romansów z tym systemem. Ale pewnego pięknego dnia przyszedł czas napisania licencjatu i wtedy zdecydowałem się na powrót do pingwiniego świata. Wybór padł na Ubuntu i od tamtej pory system ten towarzyszy mi w codziennym składaniu literek. Podstawową przyczyną, dla której zainstalowałem Linuksa były gry. Ten rozrywce konsekwentnie oddawałem się na Windowsie i czułem, że dzięki uruchomieniu innego systemu będę rzadziej wodzony na pokuszenie.

Niestety pojawił się Steam, a wraz z nim – moje ukochane – Don’t Starve. I pomiędzy kolejnymi stronami próbuję przetrwać w dziczy, zbieram marchewki i podtrzymuję, ratujące życie, ognisku. Natomiast, dosłownie kilka dni temu, obudziła się we mnie nostalgia. Postanowiłem, że odświeżę sobie kilka starych gier i stwierdziłem, że najlepiej będzie to zrobić na Linuksie. W ten sposób padł mój ostatni bezgrowy bastion. Na początek wybrałem Zeusa i Faraona, a są to dwie niesamowite strategie.

Z Okien na Pingwina

Te dwie gry zostały wyprodukowane przez Impression Games, studio odpowiedzialne za serię Ceasar. Dostępna jest otwartoźródłowa wersja ten strategii, która nosi nazwę CaesarIA. Jednak zostawmy Rzym w spokoju i udajmy się do Egiptu, a później do Grecji. Właśnie taka będzie chronologia obowiązywała twórców. Najpierw pojawił się Faraon (1999), potem dodatek Kleopatra: Królowa Nilu (2000), a następnie Zeus: Pan Olimpu (2000) i dodatek Posejdon: Bóg Atlantydy (2001). Wraz z tą serią skończyła się dla mnie pewna epoka w grach strategicznych. Wróciłem do nich, ponieważ chciałem sprawdzić czy wciąż będą potrafiły mnie oczarować, czy znowu mnie wciągną.

Obie gry można nabyć bez najmniejszego problemu, ponieważ są one dostępne w ofercie sklepu GoG. Za 20$, czyli za 61 złotych, otrzymamy Faraona, Kleopatrę, Zeusa i Posejdona, czyli cały boski panteon wyprodukowany przez Impression Games. Niestety obie gry są dostępne wyłącznie w wersji angielskiej. Mnie osobiście to nie przeszkadza, ale pamiętam, że zostały całkiem nieźle spolszczone. Najważniejsze jest to, że bez problemu udało mi się je uruchomić na Linuksie (Ubuntu 14.04 z najnowszym WINE). Gry nie zawieszają się, działają bardzo płynnie, a zapisane rozgrywki zawsze się wczytują. Dokładnie tak samo działały na moim starych komputerze, na – wiecznie żywym! – Windowsie XP.

Najpierw Egipt, potem Grecja

Na czym polegają obie gry? Na budowaniu i zarządzaniu miastem, czyli realizują założenie, które najbardziej lubię w strategiach. W Faraonie pniemy się po szczeblach kariery, aż w końcu zostajemy królem Egiptu. Sprawa wcale nie jest taka prosta i na graczy czeka wiele interesujących wyzwań (np. budowa piramid, ograniczony budżet i surowce). Natomiast Zeus jest ściśle powiązany z mitami, bo to właśnie one stanowią podstawę każdej nowej mapy. Mnie najbardziej podobał się Faraon, do Zeusa wciąż nie mogę się przekonać. Mam wrażenie, że jest znacznie prostszy od swojego poprzednika, że brakuje mu tej złożoności, a monumenty za szybko się budują.

Graficznie nie jest źle. Na rozdzielczości 1024×768 obie gry wyglądają, jak na współczesne standardy, przyzwoicie. Nie jest to 3D, więc dla wielu młodych graczy bariera ta może okazać się nie do przeskoczenia. W tamtych czasach warstwa wizualna mnie zachwyciła, dzisiaj potraktowałem ją chłodniej, ale widziałem gry zrealizowane znacznie gorzej. Dlatego uważam, że studio Impression Games stanęło na wysokości zadania. Interfejsy Zeusa i Faraona, po 15 latach, są wciąż intuicyjne i nie odstraszają. Mam wrażenie, że znacznie częściej efekt starości wyczuwalny jest w przypadku gier trójwymiarowych. Gry, których grafika była na rzucie izometrycznym, starzeją się znacznie wolniej.

Budowanie miast, a następnie utrzymywanie ich w dobrej kondycji w dalszym ciągu dostarcza mi bardzo dużo rozrywki. Uwielbiam planować kolejne dzielnice, walczyć ze zbyt dużym bezrobociem, a następnie zadbać o ochronę militarną, spełniać kolejne zachcianki poddanych i patrzeć na to jak ulepszają swoje domostwa. Nawet seria SimCity nie dostarczyła mi tak dużo przyjemności jak te dwie gry. Pomimo swojego wieku nie straciły swojej magii, są niezwykle grywalne i na dodatek, dzięki temu, że są oparte na historii lub mitach, mogą czegoś nauczyć. A interesujące połączenia rozrywki i edukacji zdarzają się bardzo rzadko.

Element tęsknoty

Na pewno mój odbiór Faraona i Zeusa jest bardzo subiektywny, ponieważ są to gry mojej młodości. Mam wrażenie, że w pogoni za fotorealistyczną grafiką i nieustanną akcją gdzieś zniknęły produkcje, których zadaniem było zarządzanie ekonomią miast. Wychowałem się na grach strategicznych różnego typu i chciałbym zobaczyć ich renesans. Bo nie wierzę, w to, że twórcy nie mają takich pomysłów. Być może kiedyś, jakieś małe studio, stworzy grę nawiązującą do najlepszych lat takich serii jak The Settlers, Anno (chociaż ostatnia część wcale nie jest taka najgorsza) oraz Faraona i Zeusa.

Mnie już zmęczyły strzelanki okraszone elementami RPG albo strategie polegające wyłącznie na wyprodukowaniu jak największej ilości żołnierzy. Pora na powiew RTSowej świeżości