Igraszki ze Złem

Zło wspaniale się przeobraża, jest plastyczne, dostosowuje się do danego świata przedstawionego. Dobrze stworzony antagonista potrzebuje przeciwnika, którym wcale nie musi być jakiś chodzący po ścianach superbohater.

Zło. Fascynujący temat. Niebywale pociągający. Na pewno każdy odbiorca popkultury, wielokrotnie poczuł sympatię do postaci, która wyraźnie łamała zasady i wprowadzała chaos. Takim sztandarowym przykładem jest dla mnie Joker, z Batmana z filmów Christophera Nolana. Antagonista doskonały, a jednocześnie obiekt fascynacji. Inni przeciwnicy superbohaterów nie zdobyli tak dużej sympatii.

A taki Bane? Skomplikowana historia, maska, chęć rozwalenia struktury społecznej w Gotham. Anarchista z jasno określonym celem. Scena na stadionie z trzeciego nolanowskiego Batmana zapiera dech w piersiach. Jednak antagonista już nie. Podobny los, przynajmniej w mojej wewnętrznej klasyfikacji superłotrów, spotyka wiele złych postaci z filmów związanych z uniwersum Marvela. Oczywiście, że można wskazać na Lokiego, który również rozpala serca miłośników filmów superbohaterskich, jednak w tym przypadku mam wrażenie, że ludzi bardziej pociąga kreacja aktorska, a nie sam antagonista. Bo gdzie mu tam do Jokera…

Filmy superbohaterskie opierają się na fantastyczności świata przedstawionego. Mocno wpływa to na relacje pomiędzy postaciami, a także równowagę moralną pomiędzy poszczególnymi bohaterami. Zawsze jest Porządek i czający się w mroku Chaos. Oba elementy zostają jasno upersonifikowane, nie ma miejsca na wątpliwości. Po jeden stronie stoją superbohaterowie, a po drugiej superłotry. Prosty podział, zero kombinowana, banalna segregacja. Nie ma się co obrażać, MCU to rozrywka z niewielkim buforem na ewentualne kwestie moralne. Superbohaterowie już tak mają. Ścierają się ze swoimi przeciwnikami, aż w końcu ich pokonują, a potem przywracają porządek. Tak jakby zło mogło wyparować ze świata.

Dlatego warto sięgać po takie seriale jak Detektyw lub Ostre przedmioty. Zupełnie inny rodzaj zła. W tych obrazach jest ono duszne, powoli oplata każda z postaci w świecie przedstawionym. Co najważniejsze stanowi jego niezbywalny atrybut. Wyrugowanie zła jest niemożliwe! Powraca, istnieje na drugim planie, a jego manifestacje nie są tak spektakularne, jak w przypadku filmów superbohaterskich. W Detektywie zło ma przytłaczać, ma przybierać formy zorganiznowane i zdehumanizowane. Natomiast w Ostrych przedmiotach wyraźnie widać odmienne podejście. Zło czai się w cieniu. Bohaterowie doskonale go unikają, jakby bojąc się konfrontacji. Jednocześnie wszyscy o nim wiedzą, wręcz wyczuwają wpływ zła na poszczególne osoby. A jednak decydują się milczeć, ignorować nieuchronnie nadchodzącą katastrofę.

Zło wspaniale się przeobraża, jest plastyczne, dostosowuje się do danego świata przedstawionego. Dobrze stworzony antagonista potrzebuje przeciwnika, którym wcale nie musi być jakiś chodzący po ścianach superbohater. Cechą niezbędną jest chęć przywrócenia Porządku, ponowne ustanawianie Kosmosu, powstrzymanie entropii. Wydaje się, że to niewiele, ale wystarczy obejrzeć Detektywa, aby zrozumieć, że taka potrzeba może być równie niszcząca, jak najbardziej niemoralny potwór przebrany za człowieka.