Jak się psuje science fiction?

Netfliks z uporem godnym maniaka, próbuje kompletnie rozwalić science fiction. Muszę przyznać, że nie spodziewałem się, aż tak złych filmów. Kultura popularna to przede wszystkim rozrywka, wszyscy zdajemy sobie z tego sprawę. Jednak nie mogę być obojętny na brak szacunku dla gatunku, jakim jest fantastyka naukowa. Popkultura dała nam mnóstwo wspaniałych historii utrzymanych w tej formie, czasem schematycznych do bólu, ale jednak wciągających. Zagłada to doskonały przykład tego, że akcja to zdecydowanie za mało

Nie wiem, co działo się w głowach twórców, gdy zajmowali się tym filmem. Zagłada jest zlepkiem tematów funkcjonujących we współczesnej kulturze, z całkowitym pominięciem ich kontekstu. Sztuczna inteligencja jest na topie? Dobra, bierzemy humanoidalne roboty, niech stworzą społeczeństwo i walczą z ludźmi. Dużo się mówi o kolonizacji Marsa? W porządku, jak już maszyny wygnają wszystkie narody z Ziemi, to sobie osiądziemy na czerwonej planecie. Oglądałem Zagładę i przy każdym takim toposie zastanawiałem się, dlaczego nikt nie pokusił się o jakieś wytłumaczenia? W porządnej fantastyce naukowej nie ma miejsca na takie dyrdymały! Myślałem, że Tytan to szczyt ignorancji dla reguł gatunku, ale Zagłada pokazała mi, że dużo jeszcze można pominąć.

Jeżeli lubicie science fiction, to omijajcie ten film. Z daleka. Nie warto tracić na niego czasu, ja to zrobiłem i żałuję. Wszystko, co najciekawsze znajduje się w trailerze. Niby te zwrot akcji, gdy okazuje się, że inteligentne maszyny bronią się przez ludźmi powracającymi na Ziemię, można uznać za ciekawy, jednak brakuje mu solidnego osadzenia. Kontekst kuleje na każdym kroku. Nic nie wiadomo o społeczeństwie zbudowanym przez sztuczną inteligencję. A na temat konfliktu pojawiają się wyłącznie niewielkie wstawki. Czym był umotywowany strach ludzi? Dlaczego postanowili zwalczać maszyny? Czas kryzysu? Zwykła ludzka krótkowzroczność? Jak opuszczono planetę? Nikt nie negocjował? Wojna z maszynami nie idzie po myśli generałów, w takim razie pakujemy się i spadamy na Marsa. Genialny plan! A gdzie zasoby potrzebne do kolonizacji? Pewnie zostały teleportowane na czerwoną planetę lub syntezowane z ciemnej materii. W Zagładzie bzdura goni bzdurę, a im głębiej człowiek kopie, tym bardziej się denerwuje.

Drażni mnie ta produkcja. O kształcie gatunku również decydują takie tytuły. Nie uważam, że poznawanie science fiction należy zaczynać od Solaris lub 2001: Odysei kosmicznej, ale Zagładę również trudno uznać za dobry początek. Ludzie tworzą różne rzeczy, w kulturze jest miejsce na dobre i złe treści. Żałuję, że autorzy tego filmu nie potrafili odnieść się do tradycji gatunku. Trochę akcji, roboty, sztuczna inteligencja, statki kosmiczne – wystarczy, jest science fiction. To nie jest recepta na sukces, tylko na spektakularnie smutną porażkę.

Dość! Trwam w nadziei, że w końcu znajdzie się producent, który powie: Dość tych świństw! Czas wziąć się za coś lepszego, a nie tłuc te gnioty godzące w inteligencję każdego myślącego człowieka.

Wiem, wiem. Już Kazik śpiewał, że nadzieja jest matką głupich i swoich dzieci nie lubi…