Usiadłem i sięgnąłem po najnowszą powieść Jana Staneckiego, która wydrukowana została na przyjemnym w dotyku papierze. Zachęcony przez barwną i jednocześnie tajemniczą okładkę, postanowiłem rozpocząć lekturę. Pragnąłem rozkoszować się szumem przewracanych kartek, najdelikatniej dotykałem papieru, a swój wzrok łagodnie przesuwałem po kolejnych wersach książki. Niestety przeszkadzało mi bezlitośnie atakujące mój mózg wszechobecne przestylizowanie, które zapewne miało oddawać podniosły charakter książki, ale raczej sprawiało, że cała narracja brawurowo się rozpadała i powodowała spadek zainteresowania.
//Fragment recenzji opublikowanej na portalu LubimyCzytac.pl.
You must be logged in to post a comment.