Interstellar to jeden z najciekawszych filmów science fiction ostatnich lat. Tekst ten krytykowano za zbyt duże naginanie faktów naukowych, przez co miał stać się zwykłą, dla niektórych nawet mdłą, bajką. Sprawa ma się trochę inaczej. Odnoszę wrażenie, że krytykujący zapomnieli o jednej, niezwykle istotnej, sprawie – dobra fantastyka naukowa potrzebuje oddechu w postaci odrobiny tajemnicy, nawet jeżeli jest on na granicy mistycyzmu. Najlepsze dzieła Stanisława Lema są właśnie takie. Aby przybliżyć koncepcje naukowe Kip Throne, konsultant filmu Interstellar, napisał książkę.
Nosi ona łatwy do zapamiętania tytuł – Interstellar i nauka. Sposób, w jaki została napisana świadczy o tym, że Kip Thorne jest naukowcem z prawdziwego zdarzenia. Jego umiejętności potwierdza to, że nawet laikowi potrafi wytłumaczyć najbardziej zawiłe koncepcje fizyki teoretycznej. Książkę tę polecam wszystkim, którzy twierdzili, że Christopher Nolan ciągle się mylił i nakręcił film nie mając nawet bladego pojęcia o zasadach rządzących wszechświatem. Kip Thorne, opisując poszczególne elementy dzieła Christophera Nolana, pokazuje, że reżyser był bardzo dobrze przygotowany do stworzenia takiego, a nie innego obrazu. Zresztą, po lekturze książki, uderzyło mnie to, że my niewiele wiemy o Wszechświecie. Dużo w tym wszystkim domysłów oraz koncepcji, których pozazdrościłby niejeden szalony artysta.
Książka Interstellar i nauka podkreśla także, to o czym bardzo często zapominamy. Science fiction, to gatunek, który jest ściśle związany z obowiązującym modelem nauki. Widać to, gdy przetłumaczy się jego nazwę dosłownie – fikcja naukowa. W literaturoznawstwie mówi się o fantastyce naukowej i tutaj także pojawia się element fikcjonalny. Z uwagi na to, że teksty fantastycznonaukowe powstają już od dłuższego czasu, widać jak bardzo zmieniało się rozumienie tego, co jest niezwykłe lub fantastyczne (aby być bliżej nazwy gatunku). Czy ezoteryzm jest współcześnie uznawany za naukę? Prosta odpowiedź – nie, opowieści o duchach mamy sobie włożyć między bajki. Jednak nie zapominajmy o tym, że na początku XX wieku, gdy powieści swoje tworzył Herbert Wells, było inaczej. Dlatego w tekstach autorów tamtego okresu pojawiają się wątki ezoteryczne. W takim razie, czy to oznacza, że należy je inaczej klasyfikować?
Nie. To w dalszym ciągu jest fantastyka naukowa, ponieważ posługuje się modelem nauki charakterystycznym dla konkretnej epoki. Lektura książki Kip Thorne’a pozwala zrozumieć, że sposób rozumienia naukowości cały czas się zmienia. Nie jest on dany raz na zawsze, jak chcieliby to widzieć niektórzy. Za 20 lat, taki Interstellar, może trącić myszką tak samo jako powieści niektórych polskich autorów fantastyki naukowej z dwudziestolecia międzywojennego. Dlatego nie można jednoznacznie powiedzieć, że Christopher Nolan się pomylił. On wykorzystał swoją wyobraźnię, aby rozwinąć niektóre elementy teorii zaproponowanych przez Kipa Thorne’a. Być może temu reżyserowi udało się nawet coś przewidzieć?
Na to pytanie odpowie nam historia.
You must be logged in to post a comment.