Kosmiczne kolonie

RimWorld. Piękna gra. Nic to! Wracam do mojej małej osady! Trzeba zapełnić magazyn ryżem, żeby mieszkańcy mogli bez problemu przetrwać zimę!

RimWorld to jedna z najdziwniejszych i najbardziej wciągających gier, w jakie kiedykolwiek zainstalowałem. Mam ją od wczesnej alphy, swoją pierwszą kolonię stworzyłem jeszcze zanim ten tytuł trafił na Steama. Nie żałuję nawet minuty spędzonej na gaszeniu pożarów oraz warzeniu piwa. RimWorld jest piękny. W taki przerażający sposób. Czy w ogóle mogłem przejść obojętnie obok nowego dodatku? Nie mogłem. Lista wprowadzonych zmian cały czas mnie kusiła.

DLC Royalty swoją nazwą zdradza temat rozszerzenia. O królewskość chodzi, o dostojeństwo, o szeroko rozumiane szlachectwo, a nawet o bunt przeciwko upadającego Imperium. Dodanie do gry tytułów wpływających na potrzeby kolonistów jest zmianą niewielką, ale brzemienną w skutkach. Nagle moje osady zaczęły przypominać małe miasteczka z wydzielonymi dzielnicami. Osobno mieszkają arystokraci, a osobno plebs, który na nich pracuje. W pocie czoła stawia budynki, fedruje, rąbie drewno oraz przyrządza potrawy. Ci lepsi, ci z tytułami, spędzają czas w warsztatach. Warzą piwo, tworzą cudowne rzeźby, handlują i przyjmują gości. Na dodatek często się odurzają, plebs ma ograniczony dostęp do narkotyków oraz alkoholu. Tak, RimWorld zawsze sprawiał, że budziły się we mnie despotyczne instynkty.

A już prawdziwym majstersztykiem są proceduralnie generowane zadania. RimWorld zawsze opierał się na reagowaniu na nieprzychylne wydarzenia. Pożary, najazdy, nagłe załamania mieszkańców osady lub – bardziej pospolite – fale upałów. Właśnie takie przypadki napędzały rytm całą zabawę. Mogłem mieć cudowną, rozbudowaną osadę, bogatych mieszkańców, ale wystarczało tylko kilka potknięć, chwilowy brak uwagi, aby trafił wszystko. Teraz pojawiły się jeszcze zadania. Z różnymi nagrodami, jednak najważniejszą jest awansowanie w społecznej hierarchii Imperium. Dlatego warto je wykonywać. Tylko że to jest RimWorld i nie da się tak po prostu wyprodukować kilkuset cegieł bez odpowiedniego przestawienia cyklu produkcyjnego kolonii. Może jest coś ważniejszego? Na przykład zebranie dojrzewających plonów? A nagrody kuszą, zachęcają do podjęcia ryzyka, do oddelegowania jednego mieszkańca, do zaryzykowania… Nie będę ukrywał, że czasem kończyło się to dla mnie tragicznie. Raz wolałem urządzić bankiet, niż zadbać o ciepłe ubrania dla mieszkańców. Większość wymarzła, a niedobitków porwali najeźdźcy. RimWorld to nieobliczalna gra.

Jesteśmy w trudnym momencie historycznym. Wszystkich zachęca się do siedzenia w domu. Dlatego uważam, że takie gry jak RimWorld mogą uprzyjemnić ten okres. Zarządzanie własną wirtualną społecznością jest naszpikowane różnymi pułapkami. W trakcie gry na pewno pojawią się wyzwania, z którymi trzeba będzie sobie poradzić. Głowa od razu będzie zajęta! Konieczność zapewnienia zapasów na zbliżającą się zimę lub odparcie ataku zbuntowanych robotów – oto przykłady cyfrowych problemów! Ich rozwiązanie zawsze wymaga dużo poświęcenia, a czasem nawet całkowitej zmiany planów.

RimWorld. Piękna gra. Nic to! Wracam do mojej małej osady! Trzeba zapełnić magazyn ryżem, żeby mieszkańcy mogli bez problemu przetrwać zimę!