Koszt cyfrowej rozrywki

Patryk na cyfrowe subskrypcje wydaje prawie 240 złotych miesięcznie! Wymyślony przeze mnie zestaw wcale nie wydaje mi się taki nierealny. Podejrzewam, że jest wiele osób, które wychodzi z założenia, że cena nie jest wysoka, biblioteki spore, więc dostęp może się przydać. A potem szok i niedowierzanie! Gdzie się podziały te pieniądze?! Gdzie znikają?!

Zbliża się premiera Anthem. Gry, która być może jest ostatnią szansą na odbicie się od dna dla studia BioWare. Twórcy postawili na współpracę pomiędzy graczami, chcą stworzyć zdrową społeczność. Jednak wydawcą pozostaje Electronic Arts. Firma kochająca monetyzować wszystko w swoich grach. Tak do granic możliwości. W przypadku Anthem duży nacisk został położony na program abonamentowy Origin Access Premier.

Dla osób, które zdecydowały się na wykupienie subskrypcji, Anthem zostanie otwarty tydzień wcześniej. Poza tym tacy klienci będą mieli dostęp do olbrzymiej biblioteki tytułów wydanych przez Electronic Arts. Sam korzystam z wersji Basic i w zupełności mi ona wystarcza. Za 80 złotych na rok mogę w każdym miesiącu ograć jakiś znany tytuł. Natychmiastowy dostęp do premier jakoś mnie nie przekonuje. W dalszym ciągu wolę zapłacić raz, niż obserwować, jak pokaźna kwota znika z mojego konta na rzecz giereczkowych abonamentów. Tak, nie przez przypadek pojawiła się tutaj liczba mnoga.

Subskrypcję proponuje także Microsoft. W ramach Xbox Game Pass można otrzymać dostęp do wielu różnych tytułów. Niektóre, na przykład Sea of Thieves, dostępne są w ramach Xbox Anywhere, dzięki czemu można je odpalić na komputerach z Windowsem 10. Nie należy zapominać o Humble Monthly Bundle. Co miesiąc nowa paczka z grami, ale także dostęp do Trove, w którym można znaleźć wiele interesujących tytułów. Na przykład Trine, produkcję mocno inspirowaną grą The Lost Vikings. W tym tekście wymieniłem 3 różne rodzaje subskrypcji, a patrzę wyłącznie z perspektywy osoby, która gra na PC. Jeżeli ktoś posiada jeszcze konsolę, to musi się liczyć z dodatkowymi opłatami, jeżeli chce korzystać z możliwości zabawy w trybie wieloosobowym. Abonamenty w cyfrowym świecie nie są pomysłem nowym. Wystarczy wskazać na Worlds of Warcraft i konieczność opłacania abonamentu, aby mieć dostęp do gry. Jednak, jak do tej pory, trudno wskazać tytuł MMORPG, który powtórzył taki sukces. Zarówno nieistniejących już Wildstar, jak i The Elder Scrolls Online zrezygnowały z comiesięcznych opłat. Nie oznacza to, że branża całkowicie zrezygnowała z tego pomysłu.

Może rok 2019 będzie okresem, w którym pojawi się więcej takich usług? Wydawcy już posiadają własne sklepy, więc naturalnym krokiem byłoby ogłoszenie usługi abonamentowej pozwalającej na dostęp do biblioteki zbudowanej z wybranych tytułów. W świecie streamingu ciekawym przykładem jest Twitch. W zamian za subskrypcję klienci otrzymują nie tylko gry, ale także różnego rodzaju dodatki, na przykład skrzynki do Overwatcha. Uważam, że popularność tego typu rozwiązań będzie rosła. Za sprawą serwisów streamingowych, takich jak Spotify oraz Netflix, zmieniło się podejście do subskrypcji. Mam wrażenie, że łatwiej je akceptujemy. Jednak warto pamiętać, że są one dość niebezpieczne! Łatwo dołącza się do różnych programów abonamentowych, ale czy aby na pewno wszyscy pamiętamy, aby później się z nich wypisać? A pieniądze znikają.

Stwórzmy na chwilę rekina cyfrowych mórz, człowieka grającego i korzystającego z dobrodziejstw Sieci. Niech bawi się zarówno na komputerze, jak i na konsoli. Dajmy mu na imię Patryk. Policzmy, ile wydaje na różnego rodzaju abonamenty, ale z pominięciem kosztów związanych z prądem i dostępem do Internetu. Patryk na pewno ma Netfliksa, wybrał Pakiet Standard za 43 złote. Za Spotify płaci 19,99 złotych. Dodatkowo zdecydował się na Humble Monthly Bundle, co kosztuje go 45 złotych. Skusił się na ofertę Electronic Arts, chciał mieć wcześniejszy dostęp do premier, za co płaci 59,90 złotych. Korzysta z Discorda, a w ramach Nitro ma dostęp do gier niezależnych. Też mu się spodobały, więc płaci 38 złotych. A konsola? Oczywiście, że korzysta z Playstation Plus, czyli z konta znikają 33 złote. Patryk na cyfrowe subskrypcje wydaje prawie 240 złotych miesięcznie! Wymyślony przeze mnie zestaw wcale nie wydaje mi się taki nierealny. Podejrzewam, że jest wiele osób, które wychodzi z założenia, że cena nie jest wysoka, biblioteki spore, więc dostęp może się przydać. A potem szok i niedowierzanie! Gdzie się podziały te pieniądze?! Gdzie znikają?!

Prawda jest taka, że wydawcy gier będą szukali nowych metod zarobku. Agresywna monetyzacja nie spotyka z się z aprobatą klientów. Abonamenty wydają się dobrą alternatywą. Stały przychód, bonusy dla graczy, dostępy do pokaźnych bibliotek. W ten sposób łapie się osoby, które niechętnie kupują rzeczy w sklepach premium. Na dodatek taki model sprzedaży odpowiada traktowaniu gier jako usług. Subskrypcje, po lootbokasach i mikrotransakcjach, wydają się wręcz naturalnym krokiem. Z punktu widzenia biznesowego mają wiele plusów. Również klienci mogą potraktować taką ofertę jako sprawiedliwą. W końcu nie dostają jakiejś skrzynki z losową zawartością, tylko dostęp do biblioteki gier! Z jasno określonymi tytułami! Z pewnością, że będą mogli w grać!

Nie zdziwię się, jeżeli rok 2019 będzie dla gamedevu wielkim czasem subskrypcji.