W tym tygodniu przegląd z poślizgiem, bo miałem dwa dość dopchane dni. Po prostu potrzebowałem odrobiny czasu, żeby odpocząć po południu i zamiast siedzieć nad tekstami, to oglądałem różne materiały na YouTubie. Poczytałem, zrobiłem trochę notatek, pooglądałem pieski na Instragramie. Takie tam, odpoczywanie. W zebranych linkach znalazłem coś jednocześnie nowego i ciekawego.
Jeśli kupujesz gry komputerowe, to pewnie już masz pobranego Steama. A co wiesz o firmie, która zarządza najważniejszą platformą dystrybucyjną dla gamedevu?
Valve nie jest spółką publiczną, ale prywatną. O samym działaniu firmy jest niewiele materiałów, dlatego ucieszyłem się, gdy kanał People Make Games zapowiedział wideo o tym, co dzieje się w samym sercu Steama. Dlaczego to jest takie ważne? Może dla końcowego klienta, to jak działa Valve jest mało istotne, ale już dla twórcy gier, informacje na ten temat mają wiekszą wagę. W końcu to właśnie ta firma decyduje, co pojawi się na Steamie, a co nie.
Kawał dobrej roboty! Pokazuje, że nie wszystko jest takie piękne, jak zostało opisane w oficjalnym podręczniku. Podręczniku? Tak, jest to ciekawy sposób na wprowadzenie nowej osoby do firmy, z mojego doświadczenia wynika, że wystarcza jakaś porządnie rozbudowana strona na Confluence. Nie trzeba od razu tworzyć całej książki. Chociaż, przyznaję, taka idea mi się bardzo podoba!
Chciałbym się skupić na czymś, co w filmie też przemknęło, ale uważam, że można to jeszcze trochę rozwinąć. W podręczniku pojawia się następujący fragment:
HRowcem nie jestem. Zajmuję się głównie opieką nad projektami, co oznacza, że swoje siły koncentruję na skutecznym dowożeniu założonych celów.
Niewiele wiem o prawidłowych sposobach rekrutacji, a dynamikę zespołów rozumiem na tyle, aby ludzie mi się nie zabijali w trakcie retrospekcji i poruszali w jednym kierunku w czasie burzy mózgów. Mimo to ten fragment zmusił mnie do przemyśleń.
Rozumiem, że Valve nie zatrudnia juniorów, jest to decyzja jak każda inna, ale trudno mi ją uzasadnić. Czasem wpuszczenie do projektu praktykantki lub praktykanta ze świeżym spojrzeniem potrafi przynieść dużo korzyści. Tak samo jest ze stażystą oraz juniorem. Tylko że takie podejście jest w stanie zaprocentować. Szczególnie jeśli pracuje się w przemyśle kreatywnym, a takim przecież jest gamedev. Tylko że to jest dopiero początek problemu! Najwyraźniej Valve nie jest także dobre w rozwijaniu pracowników i wprowadzaniu nowych do firmy. Co, samo w sobie, jest bardzo dużym problemem i wymaga od poszczególnych osób silnego dbania o własny rozwój. W idealnym założeniu zróżnicowany zespół, prowadzony przez solidnego lidera, jest w stanie sprawić, że wszyscy jego członkowie będą się rozwijać. W różnych kierunkach, ale rozwinie się proces doskonalenia własnych umiejętności.
Dlatego przeglądając powyższą książkę i oglądając materiał od People Make Games, zacząłem się zastanawiać, jaki jest koszt innowacji w Valve. Jak w ogóle przebiega proces pracy w ramach szeroko rozumianych badań i rozwoju. Kto liczy koszt? Ogranicza ryzyko? Skoro nie ma tam osób na stanowiskach związanych z zarządzaniem, to kto jest za to wszystko odpowiedzialny? Na pewno nikt nie dba o przepływ informacji, co, samo w sobie, jest bardzo niebezpiecznie i wiele razy widziałem, jak w wyniku niepełnej dokumentacji upadły pięknie zaprojektowane produkty.
You must be logged in to post a comment.