Literat przegląda Internet 139

W świetle tej balonowej sprawy powinniśmy rozmawiać nie o balonach, ale o aplikacjach, które mamy w kieszeniach. Jakkolwiek zabawnie to zabrzmi, każdy z nas może stać się takim balonem.

W ostatnim czasie sporo miejsca w nagłówkach popularnych serwisów informacyjnych zajmował chiński balon przemierzający przez USA. Oczywiście rząd Państwa Środka zapewniał, że nie jest to żaden instrument wykorzystywany do szpiegowania. Skąd! To zwykły przypadek, zbłądził po prostu balon meteorologiczny, nie ma się co denerwować, można się rozejść. Stany Zjednoczone uznały, że jest jednak to dziwne i zestrzeliły balon.

W świetle tej balonowej sprawy powinniśmy rozmawiać nie o balonach, ale o aplikacjach, które mamy w kieszeniach. Jakkolwiek zabawnie to zabrzmi, każdy z nas może stać się takim balonem.

W dużej mierze za sprawą aplikacji, które lubią mieć dostęp do naszych danych. Ja wiem, że w niektórych kręgach popularne jest mówienie, że kapitał nie ma narodowości, co mnie wciąż dziwi, szczególnie jeśli spojrzy się na wydarzenia w ostatnim roku. Jest jeszcze jedno stwierdzenie, które mnie bardziej przeraża, niż bawi. Tak swobodnie rzucane mnie mogą śledzić, nie mam nic do ukrycia. Jeśli ktoś tak mówi, to nie chodzi tutaj o to, co Ty masz do ukrycia, ale jak wygląda Twoje otoczenie. Sieć powiązań pomiędzy ludźmi sama w sobie jest bardzo cenna, a telefon, który nosimy wszędzie, pozwala na piękne odwzorowanie naszej lokalizacji.

Tak się bawię w ogólniki, zamiast podać konkretny przykład. Mam taki, jest to TikTok. Tak, właśnie ta aplikacja, na której oglądasz śmieszne kotki i pieski albo tańczących ludzi. Pozornie całkowicie niegroźna, ale w Stanach Zjednoczonych uznana („USA: W Senacie przegłosowano zakaz korzystania z TikToka na urządzeniach rządowych”, cyberdefence24.pl) jest za niebezpieczną i nie można jej instalować na urządzeniach wykorzystywanych w rządowej administracji. Skoro już wrzuciłem link do portalu CyberDefence24, to podzielę się jeszcze jednym. Małgorzata Fraser, dziennikarka zajmująca się zagadnieniem prywatności w Internecie, opublikowała tekst „Czy TikTok zbiera za dużo danych o swoich użytkownikach?” i tam znajdziesz wspaniały opis tego, dlaczego ta aplikacja jest taka zła.

Na początek, tak tylko zdradzę, że TikTok należy do ByteDance. Jest to chińska firma, która jest powiązana z tamtejszym rządem. Podobnie zresztą jak pozostałe przedsiębiorstwa trudniące się tworzeniem cyfrowych produktów. Żyjemy w bardzo specyficznych czasach, ponieważ wciąż nie myślimy o danych, jakie generujemy w kontekście postrzegania ich jako czegoś, co można sprzedać i wykorzystać przeciwko nam. Te okruszki, które wszędzie rozsiewamy, wciąż kojarzą się nam wyłącznie z niewinnymi reklamami, a nie z profilami naszych osobowości przetrzymywanymi na korporacyjnych serwerach. Postapokaliptyczna wizja, godna neonów w jakimś cyberpunkowym filmie, prawda?

Więcej na temat TikToka:

  1. „How the Chinese spy balloon drama played out on Chinese-owned TikTok”, The Washington Post.
  2. „What You Should Know About The TikTok National Security Debate”, Forbes.