Dzisiaj będzie i o gamedevie i o sztucznej inteligencji. Te dwa tematy są ze sobą bardzo mocno powiązane, w końcu, każdy, kto grał w Command and Conquer wie, jak drażniący są żołnierze nieumiejący znaleźć celu. Tylko że świat sztucznej inteligencji, to coś więcej, niż sterowanie pikselami na ekranie. W ostatnich miesiącach bardzo pokazało nam to ChatGPT. Wygenerowane rozmowy, wiersze, proza, rozmowy z robotem. Ech, świat z powieści science fiction…
Zanim wejdziemy w świat sztucznej inteligencji, spójrzmy w kierunku marketingu gier
Zmorą wszelkich reklam na urządzeniach mobilnych, są te, które dotyczą gier. Często są to materiały żywcem skopiowane z innych produkcji, tylko ładnie pocięte. To dopiero wierzchołek góry lodowej, wiele z tych reklam prezentuje produkty, które… nie istnieją! Zwiastuny mają na celu jedno — żeby ktoś kliknął, pobrał grę i zagrał.
Dlaczego twórcy oszukują klientów? Żeby wyrobić ładne wskaźniki. Rynek gier mobilnych jest bezwzględny, trzaska po mordach mniejszych i większych twórców. Stąd wziął się pomysł na tworzenie dobrze konwertujących reklam. Co to znaczy? Cały sens tej marnej zabawy polega na tym, żeby:
- Sprawić, że odbiorca obejrzy reklamę i pobierze grę. Rośnie wskaźnik konwersji związanej z instalacjami produktu.
- Sprawić, że odbiorca przejdzie tutorial. To jest ten moment, w którym pojawiają się pierwsze praktyki związane z monetyzacją i angażuję się potencjalnego klienta.
- Sprawić, że odbiorca dokona zakupu. Strategie są różne, najczęściej najpierw dużo się daje, żeby potem wymusić na człowieku chęć zdobycia kolejnego zastrzyku dopaminy. Albo po prostu wykorzystuje się brak cierpliwości.
Tak. Chodzi o kasę, a nie o rzetelną prezentacją produktu. Te mobilne reklamy trwają po 10 – 15 sekund, mają szybko zainteresować, zachęcić do kliknięcia i instalacji produktu. Jasne, że do ostatniego etapu, czyli monetyzacji, dociera najmniej osób, ale i tak jest to gra warta świeczki.
Dlatego, jeśli szukasz fajnej gry mobilnej, to daj sobie spokój z reklamami. Lepiej przejrzeć co ciekawego było na zeszłorocznych „The Game Awards”, niż ryzykować, że trafi się na jakąś marnie posklejaną maszynkę do monetyzacji.
Było metawersum, było NFT, był VR, to teraz czas na sztuczną inteligencję
Ostatnio sam pisałem to, że to raczej nie będzie rok VRu. Sprawa jest o tyle ciekawa, że te gogle miały swój moment w 2017 roku, a potem zaczęły wytracać pęd. Firmy wciąż kuszą różnego rodzaju nowymi odsłonami, powstają też nowe produkcje, ale bolesna prawda jest chyba taka, że obecnie VR już mało kogo interesuje. Tak jak napisałem w tekście, liczyłem na to, że właśnie metawersum stanie się trampoliną, na której VR się wybije. Myliłem się.
To, co będzie kolejną wielką platformą zmieniającą świat? Sztuczna inteligencja. Odsyłam do tego materiału, w którym wszystko jest ładnie poukładane. Nie warto się oszukiwać, karmimy algorytmy danymi od lat. Robi to w zasadzie każdy, kto korzysta ze smartfona oraz komputera. Google doskonale wie, kim jesteśmy, a przynajmniej się tego domyśla. Zachęcam do spojrzenia w swoje reklamy!
Z perspektywy producenta z gamedevu, w ostatnich miesiącach dużo mówi się o grafice generowanej przez sztuczną inteligencję. Jednak nie tyle w kategoriach zastąpienia samych artystów, bo to byłoby nierozsądne, ile w kontekście przyspieszenia procesu tworzenia concept artu. Grafiki koncepcyjne, są często etapie wyobrażania sobie poszczególnych elementów gry, prowadzą do jej upiększenia. Jest tutaj przestrzeń do tego, aby AI wspomogło artystów i pozwoliło im usprawnić oraz przyspieszyć pracę.