Literat przegląda Internet nr 144

Scam. Każdy się z nim zetknął.

Przeglądy miały być w środy, ale ten dzień tygodnia jest najczęściej dość paskudny. Zmęczony jestem, nie mam siły grzebać w swoich notatkach. Dlatego daję sobie spokój i napisanie tego krótkiego tekstu, wrzucam na weekend. Tylko że tym razem siedziałem przed Steam Deckiem, tłukłem potwory w Grim Dawn oraz składałem modele. Ani się obejrzałem, a to już była niedziela, przegląda nienapisany. Trzeba nadrobić!

Mam dość ciekawy temat. Scam. Ja wiem, wiem. Łapią się na to tylko frajerzy. Ludzie nieuważni, nieposiadający mózgu. Jeśli tak myślisz, to jesteś w błędzie. Poważnym. Prawda jest taka, że każdego z nas można oszukać. Wystarczy trafić na dobry moment. Pomyśl. Jesteś zmęczony po pracy, może to był długi i stresujący dzień, jeszcze okazuje się, że popsuła się lodówka, już masz wszystkie dość i nagle przychodzi SMS o zrobieniu dopłaty do rachunku. Gdy czytasz ten akapit, ze świeżym i spokojnym umysłem, to pewnie sprawdzasz link. Niczego nie uzupełniasz, nie podajesz nigdzie danych. Gorzej, jeśli trafi Cię chwile zaćmienie wynikające ze zmęczenia. Wtedy sprawy mogą przyjąć mniej kolorowy obrót…

Jeśli interesują Cię takie rzeczy, to czytaj Sekuraka, Zaufaną Trzecią Stronę oraz Niebezpiecznik. Rozważ zakupienie klucza sprzętowego. Ja mam, bardzo sobie chwalę.

Inną sprawą jest nieuczciwa reklama. Wojtek Przeździecki, w swoim 50-minutowym materiale, pokazał, że influencerzy nie zawsze są uczciwy. Być może reklamują rzeczy, których nie mieli nigdy w rękach, chcą tylko zgarnąć kasę za marketing i zamieść sprawę pod dywan. Film jest długi, warto go sobie obejrzeć do końca. To jest dowód na to, że UOKiK słusznie wymaga oznaczania, co reklamą jest, a co nie jest. Mnie też zdarza się popełnić jakąś recenzję, lądują one na łamach DailyWeb. Tylko że zawsze je piszę zgodnie z tym, co czuję w trakcie używania sprzętu. Poza tym to są rzeczy, które faktycznie miałem w rękach i na biurku. Jakoś trudno mi sobie wyobrazić, to polecanie bez wcześniejszego sprawdzenia, czy dana rzecz w ogóle istnieje!

Ten materiał to w zasadzie dopiero początek. Na kanale tego twórcy jest też film o tym, jak wielkie firmy zajmujące się marketingiem w prasie, zareklamowały sfabrykowany produkt. Kolejny absurd, który wydarza się codziennie i jest wyraźnie zaprojektowany tak, aby uderzyć w osoby najsłabsze, samotne, mające problemy natury psychologicznej.

Przypomina mi to sytuację z czasów, gdy pomagałem koledze w prowadzeniu firmy. Otrzymywaliśmy telefony na temat funduszy unijnych. Ktoś w słuchawce mówił, że za niewielką kwotę, chyba jakieś 200 złotych, coś koło tego, na adres biura przyjdą materiały, dzięki którym będziemy pływać w pieniądzach. Wystarczy, że zapłacimy i dostaniemy wyczerpujący zestaw informacji. Problem polegał na tym, że regulaminy funduszy europejski były i są dostępne publicznie. Nie trzeba nic od nikogo kupować. To było i jest w Internecie.

Teraz zastanawiam się, ile osób złapało się na coś takiego.

A jeśli chcesz poczytać o YubiKey, to zapraszam na DailyWeb!