Wróciłem na stare śmieci! Już dawno nie czytałem kryminału i muszę przyznać, że powrót do tej dobrze mi znajomej formy literatury, był nad wyraz przyjemny. Wystarczyło mi kilka wieczorów, abym dotarł do końca. Było w tej powieści wszystko to, do czego przyzwyczaiły mnie opowieści o detektywach, dlatego nie mogę napisać, że się rozczarowałem. Tekst, który wpadł mi w ręce trudno mi określić jako wyjątkowo wybitny. Po prostu został napisany zgodnie z aktualnymi wytycznymi formy, jaką jest powieść kryminalna. O jakiej książce piszę?
Te wszystkie zdania idealnie opisują Grób, którego autorem jest Max Czornyj. Nie czytałem poprzedniej książki tego pisarza, był to mój pierwszy kontakt z jego prozą. Udany. Od pierwszego zdania nie oczekiwałem żadnych zaskoczeń. Chciałem przeczytać kryminał zrealizowany według zasad gatunki i to otrzymałem. Warto zaznaczyć, że Grób nie jest klasyczną powieścią detektywistyczną z wariacją Sherlocka Holmesa, ale postnowoczesną pogonią za mordercą. Obowiązkowo z dwójką bohaterów, z mocną postacią kobiecą i brutalnymi scenami tortur. Myślę, że Grób stanowi połączenie wątków, z którymi zetknąłem się w Millenium oraz w tetralogii Katarzyny Bondy. Wtórność? Nie, w żadnym wypadku.
Raczej jest to doskonałe zrozumienie, w jakim momencie historycznym znajduje się obecnie powieść kryminalna. Gatunek znany i lubiany, mający swoich autorów nadających ton formie oraz takich, którzy dobrze poruszają się wewnątrz nowy reguł. Max Czornyj należy do tej drugiej grupy. W Grobie nie ma absolutnie żadnej gry z formą lub narracja. Jest za to solidna, porządnie napisana proza, która chwilami odrobinę się rozpada. Słabością tej powieści są fragmenty wyraźnie zmierzające w kierunku romansu. Relacja dwójki bohaterów jest zbyt wyreżyserowana, często miałem wrażenie, że jest wciskania na siłę do fabuły, tylko po to, aby stworzyć nową warstwę interpretacji dla charakterów. Tak samo jak rozbudowane opisy jedzenia lub stroju, oczywiście w dużej mierze dotyczą pary napędzającej historię. Z mojej perspektywy było to zbędne, kompletnie nic nie wnosiło do samej historii.
Tej zbędności w Grobie jest niewiele. Na szczęście. Pozostałe akapity mają dobry rytm, prowadzą od tropu do tropu, a samo zakończenie ma niezły zwrot akcji. Max Czornyj radzi sobie z powieścią kryminalną dobrze, ale jeszcze lepiej wyczuwa potrzeby odbiorców, szczególnie miłośników tego gatunku. Takie osoby zabiera w podróż przez znajome krajobrazy, nie stara się odkryć nowej ścieżki, tylko realizuje to, co już się sprawdziło i złapało uwagę czytelników. Czy to źle? Nie sądzę. Literatura popularna to w dużej mierze ciągłe odlewanie treści w dobrze ukształtowanych formach. Trzeba mieć dryg do tego, aby zaprezentować nowe możliwości gatunku i nie każdy, powinien to robić.
Dlatego uważam, że podstawowym plusem Grobu jest awersja do formalnych eksperymentów. To jest powieść gwarantująca zabawę, a czasem dreszczyk przerażenia. Nic więcej. Na pewno ten tekst przykuwa uwagę, ale nie sądzę, abym do niego wracał przy jakichkolwiek rozważaniach o literaturze popularnej.