Ostatnio namiętnie słuchałem dwóch płyt – The Book of Souls Iron Maiden oraz Rattle that Flock Davida Gilmoura. Bardzo się ucieszyłem, gdy dotarła do mnie wiadomość, że będę miał okazję wrócić do swojej przeszłości. Ironów uwielbiałem jako tru metalowiec (z małą przerwą na Deatha), a jeżeli chodzi o Pink Floyd, to przeżyłem okres poważnego psychofaństwa. Na temat ostatniem płyty tego legendarnego zespołu już pisałem i zdania nie zmienię – była to jedna, wielka porażka. Liczyłem na to, że David Gilmour mnie nie rozczaruje, że Iron Maiden będzie energetycznym kopniakiem na czas kwerendy.
Pomyliłem się. Dotkliwie. Zacznijmy od Ironów. Moja Żona, po pierwszym przesłuchaniu płyty, zauważyła, że jest coś nie tak – wszystkie utwory brzmiały jej podobnie. Razem stwierdziliśmy, że może zmienił się jej gust muzyczny, ale to stwierdzenie nie dawało mi spokoju. Po dwóch dniach spędzonych z płytą zauważyłem, że zaczyna mnie szybko nudzić. Nie miałem ochoty do niej wracać. Była idealna na podróż pociągiem do Katowic, jednak do słuchania w domu się nie nadawała. Jedyną nadzieją był David Gilmour.
Też mnie rozczarował. Rattle that Flock to muzyka do widny, kompletnie nieangażująca i nudna. Drażni mnie przeźroczystość utworów, żadnego z nich nie zapamiętałem. Płyta nadaje się jako podkład do codziennych domowych czynności – gotowanie, zmywanie, sprzątanie kurzy i robienie sobie kanapek. Podobnie miałem z ostatnim dziełem Floydów. Z muzyki, którą analizowałem po wielokroć, w której tonąłem i zasłuchiwałem się, nagle stali się jakiś dodatkiem. Strasznie mnie to zdenerwowało.
Mamy wrzesień, a ja mam wrażenie, że ten roku był bardzo ubogi w interesujące płyty. Trudno mi wskazać zespół, którego słuchałem dłużej, niż tydzień. Czasem coś mi wpadnie w uchu, w ramach cotygodniowym playlist Spotify, ale są to przelotne związki. Już dawno nie miałem tak, że przesłuchiwałem całą dyskografię danego zespołu, tak od dźwięku do dźwięku. Cierpię na brak interesujących nowości, nie chcę słuchać cały czas Zeppelinów, Opetha i Deatha. Budzi się we mnie potrzeba znalezienia czegoś świeżego, może nawet współczesnego, ale żeby było wciągające. To pragnienie wzmacniają dwa rozczarowania, dość bolesne, drażniące i trudne do zapomnienia.
A może po prostu się starzeję?
//Obrazek wyróżniający: S Vivek / RED HOT MUSIC- No Shallow thoughts (CC BY-NC-ND 2.0)