Na czas

Od pół roku ustalam liczbę tekstów do stworzenia w ciągu miesiąca. Trzymam się jej. Wcześniej poświęcałem zdecydowanie za dużo czasu na klepanie w klawiaturę i poszukiwanie tematów. Teraz kreślę słowa spokojnie. W wyznaczone dni. Pozostałe poświęcam na inne rzeczy. Dla zachowania równowagi.

Dwa miesiące temu skusiłem się na wypróbowanie Rescue Time. Co to za twór? A takie narzędzie do sprawdzanie ile czasu zajmuje mi zabawa, a ile praca lub hobby. Działa sobie w tle, aplikację mam zarówno na telefonie, jak i na komputerze. Mierzę czas. Dzięki temu wiem, że w zeszłym miesiącu mój puls produktywności wyniósł 43 punkty (?) i był o 16% lepszy, niż we wrześniu. Co to w zasadzie znaczy? Stałem się o 16% lepszym człowiekiem? Nie sądzę. Zauważyłem, że więcej czasu spędziłem na programowaniu, a mniej na przemierzaniu cyfrowych światów. Dzisiaj uważam, że rozrywka jest najmniejszym problemem, jeżeli chodzi o czas.

Zdecydowanie bardziej absorbujące jest kolekcjonowanie informacji. Namiętne oglądanie filmów o różnej tematyce, czytanie niepowiązanych ze sobą artykułów, takie skrobanie powierzchni. Sam tak często robię, ale staram się tę aktywność ograniczać. Do kilku zagadnień, problemów, wokół których ogniskuję swoje myśli. W dalszym ciągu zbieram bazę wiedzy na temat game designu oraz bizdevu. Z racji wykonywanego przeze mnie zawodu. Pracuję w gamedevie, muszę wiedzieć, co w trawie piszczy, obserwować różne wydarzenia na rynku. W branży rozrywkowej dobrze wiedzieć, co aktualnie kręci ludzi, a co już zaczyna ich nudzić. Zresztą pisanie tekstów dla DailyWeb wymaga sensownego researchu. Trzeba przejrzeć źródła, wyrobić sobie opinię, machnąć notatki, żeby potem nie pogubić się w pisaniu. Na to mam zawsze sobotę i niedzielę. To jest ten czas, w którym powstają moje teksty.

Kilka tygodni temu rozmawialiśmy o kulcie produktywności w pracy. Dyskusja narodziła się sama, w związku z rozmową na temat poczucia winy, które pojawia się, gdy człowiek zajmował się rozrywką. Ta natrętna myśl, że w tym czasie mogłem robić TO. Właśnie TO, które jest najważniejsze, a ja marnuję czas. Łapiemy się na takie pułapki. A tutaj trzeba pracować mądrze, wprowadzać chwile odpoczynku. Szukać sensownego rytmu. Właśnie w poszukiwaniu czegoś takiego sięgnąłem po Rescue Time. Chciałem zbadać, jak wygląda moje zużycie czasu. W co ładuję go najwięcej, w jakich godzinach, czy mam jakieś stałe pory pisania, programowania lub czytania. Okazało się, że mam. Tylko że w ich ustaleniu nie pomogła mi aplikacja, ale własny zdrowy rozsądek. Nie zmienia to faktu, że widzę dla niej zastosowanie. Myślę, że może się doskonale przydać osobom, które ograniczają korzystanie z telefonu komórkowego. Rescue Time świetnie pokaże, ile czasu spędza się przed kolejnym ekranem, ale ograniczenia lepiej nałożyć sobie samemu.

Myślę, że najbardziej niebezpiecznym momentem w życiu jest chodzenia z pracy do pracy. Szczególnie jeżeli ma się jakieś hobby. W moim przypadku zauważyłem to na przykładzie pisania. Od pół roku ustalam liczbę tekstów do stworzenia w ciągu miesiąca. Trzymam się jej. Wcześniej poświęcałem zdecydowanie za dużo czasu na klepanie w klawiaturę i poszukiwanie tematów. Teraz kreślę słowa spokojnie. W wyznaczone dni. Pozostałe poświęcam na inne rzeczy. Dla zachowania równowagi.