Obecność Złego

A na pewno nad tym, czy jest ono immanentne. Diabeł wcielony, głównie za sprawą pesymistycznej wizji świata, nie jest skierowany do wszystkich odbiorców, mimo to uważam, że należy się zmierzyć z tym filmem.

Nawet na Netfliksie trafiają się filmy, które są w stanie łatwo spolaryzować publiczność. Dobrym przykładem jest Diabeł wcielony. Chyba już w trailerze można usłyszeć, że niektórzy rodzą się tylko po to, aby umrzeć. Co szybko staje się jednym z motywów przewodnich tego filmu. Chociaż nie jest to najważniejszy temat. Dla mnie Diabeł wcielony był opowieścią, w której mocno został zaakcentowany temat Zła oraz jego wpływu na kondycję człowieka. Od razu zaznaczam, że nie jest to optymistyczny film.

Kadry oraz fabułą przesycone są przytłaczającym pesymizmem. Okazuje się, że człowiek niewiele jest w stanie zrobić, gdy Zło zaczyna wyciągać po niego swoje łapy. Jednocześnie nie zostaje ono pokazane jako coś pięknego, idealnego i nęcącego. Jest raczej brudne, duszne i szybko pożerające tych, którzy stają mu na drodze. Bywa, że występuje w towarzystwie Idei, ale pokrętnie rozumianej. Pozornie dobrej, ale wykorzystywanej do manipulowania innymi. Do osiągania własnych, często niemoralnych, celów. Zło w Diable wcielonym po prostu wypacza ludzi. Czasem pojawia się za sprawą niefortunnych okoliczności, a innym razem wynika po prostu z charakteru danego człowieka. Myślę, że trudno o bardziej mroczną diagnozę ludzkiej egzystencji.

W kontekście tego filmu odznacza się to, że opowieści o kuszącym Szatanie pozwalają do wyrzucenia Zła poza człowieka. Wygodne zasłonięcie się słabością woli, chwilową słabością, poszukiwaniem wyzwolenia spod dręczącego sumienia. Diabel wcielony proponuje inną dynamikę. Wprowadza postacie często mające jasno określony cel. Motywacją może być zemsta, niepokojąca fascynacja śmiercią lub chęć posiadania władzy na cudzym umysłem. Nie ma nikogo, kto przychodzi na ratunek. Zło jest po prostu częścią świata, siłą kierującą ku destrukcji, jego błyski przejawiają się w każdym rozpadzie ludzkiej osobowości. Raz rozpędzone, jest w zasadzie nie do zatrzymania. Karmi się nowymi ofiarami i stopniowo wyniszcza bohaterów filmu. Na pewno budzi pytanie, czy takie obrazy są nam w ogóle potrzebne? Może, w tych trudnych czasach, należałoby więcej uwagi poświęcić pozytywnym przejawom ludzkiego bytu?

Nie sądzę. Potrzebujemy takich beznadziejnie smutnych filmów, których człowiek nie triumfuje. One pokazują, że Zło, jako pojęcie, wcale nie jest takie skomplikowane, w jakie próbuje się je ubrać. Jest wieloaspektowe, bywa różnie umotywowane, ale w Diable wcielonym wyraźnie widać, że potrafi być przerażająco proste. Przez co traci przestrzeń do usprawiedliwiania. Dzieje się, popycha do działania, stopniowo konsumuje otaczający świat. Właśnie z uwagi na wyraźne zaakcentowanie mniej mistycznego charakteru Zła uważam ten film za niezbędny. Nie twierdzę, że Diabeł wcielony budzi jakąkolwiek nadzieję w człowieku. Odbiera ją. W każdej sekundzie i dzięki bezpośredniej konfrontacji ze Złem wymusza zastanowienie się na jego granicami.

A na pewno nad tym, czy jest ono immanentne. Diabeł wcielony, głównie za sprawą pesymistycznej wizji świata, nie jest skierowany do wszystkich odbiorców, mimo to uważam, że należy się zmierzyć z tym filmem.