Perplexity pokazuje jak może wyglądać przyszłość wyszukiwania informacji

Czy tradycyjne wyszukiwarki nie spełniają Twoich oczekiwań? Może już czas spróbować czegoś innego? Na przykład Perplexity?

Od dawna pracuję z informacjami. To nie jest żadna przesada albo przejęzyczenie. Pisanie to przecież nic innego jak ciągłe przetwarzanie wcześniej przygotowanych wiadomości w tekst na konkretny temat. Opieka nad projektami polega w dużej mierze na łączeniu ludzi i wątków, a także tworzeniu mapy przepływu wiadomości. Niektóre rzeczy robię w celach zarobkowych, inne w ramach dbania o higienę umysłu. Do tych procesów mam dobrane odpowiednie narzędzia. Notatnik, pióro, Obsidian, dobra klawiatura. Dwa miesiące temu, we wrześniu 2024, do tej listy dołączyło Perplexity.

Już wcześniej korzystałem z tej usługi i rozważałem wersję premium. Dlaczego? Wpadałem w limit wyszukiwań oznaczonych jako pro, a te zawsze zwracały mi najlepsze wyniki. Już miałem zdecydować się na subskrypcję, gdy zauważyłem, że LinkedIn prowadzi ciekawą promocję. W zamian za LinkedIn Premium można było otrzymać Perplexity na rok. Jak to wypadło w złotówkach? LinkedIn Premium kosztowało mnie zawrotne 89,99 złotych, a ile kosztuje Perplexity na całe 365 dni? Blisko 1 000 złotych! Właśnie dlatego skorzystałem z promocji! Dzięki niej ponad 900 złotych, a z Perplexity korzystam kilka razy w ciągu dnia. To jest idealny moment, żebym wytłumaczył, dlaczego warto zainteresować się tą usługą.

Wyszukiwarka Google’a od dawna nie jest dla mnie dobrym źródłem pozyskiwania informacji do opracowania. Dominują w niej teksty SEO, dlatego, gdy mierzę się z tematem, który muszę zbadać, to zaczynam poszukiwania od różnego rodzaju forów. Przeglądam rozmowy ludzi, czasem w tych wątkach przemykają różnego rodzaju linki. Aby budować bazę odnośników na interesujące mnie tematy, dołączyłem do kilku społeczności. Zarówno na Discrodzie, jak i Reddicie. W ten sposób Google przestał być dla mnie docelowym miejscem poszukiwania informacji. Długo nie udawało mi się zastąpić tej usługi, inną. Flirtowałem z DuckGoGo, nawet zdarzało mi się tam szukać źródeł, z uwagi na inne wyniki, niż w Google’u. Jednak wciąż nie byłem zadowolony. W tym momencie na scenę wchodzi Perplexity wraz z modelami językowymi.

Jak to działa? Wyobraź sobie, że masz asystenta, którego jedyną rolą jest przeglądanie Internetu i wyszukiwanie informacji, które odpowiadają na twoje pytania. Możesz z nim chwilę o tym pogadać, rozszerzyć odpowiedź o nowe źródła lub ją przebudować. Niestety, ten asystent ma krótka pamięć, więc czasem trzeba go przywołać do porządku. Jednak jego dużym plusem jest to, że do głowy da się mu wsadzić kilka różnych LLMów i zobaczyć jak będzie się zmieniała odpowiedź. Nie należy do specjalnie kreatywnych postaci, zdarza mu się wymyślać bzdury, ale zdecydowanie częściej trzymają się zadanego pytania. Tym właśnie jest Perplexity. Jeśli chcesz korzystać z tego narzędzia tak jak, na przykład, Claude’a w wersji webowej, to szybko spotka cię rozczarowanie. Dlaczego?

Napisałem, że Perplexity ma krótką pamięć. Chciałem w ten sposób zobrazować to, że ma ograniczone okno kontekstowe — do 32 000 tokenów na zapytanie w wersji pro. Jeśli opłacasz subskrypcję usług Anthropic lub OpenAI, to bardzo szybko zauważysz różnicę w prowadzonych konwersacjach. Szczególnie jeśli będą one dotyczyły wrzuconego przez ciebie pliku. Perplexity jest też mniej kreatywne, stara się trzymać źródeł w odpowiedziach, bo nie ma być chat botem, z którym pogadasz o wszystkim, ale usługą wspomagająca wyszukiwanie treści w Internecie. W wersji pro mam możliwość wyboru modelu, który konstruuje odpowiedź, co wpływa na to, jak wygląda, ale jeśli używać LLMa do pracy kreatywnej, to wciąż lepiej wybrać usługi Anthropic lub OpenAI.

Dość pisania o fundamentach! Czas pokazać jak Perplexity sprawdza się w praktyczne.

Różne głosy w jednej głowie

W planie Pro mogę wybrać konkretny model do budowania odpowiedzi. Na liście jest Claude 3.5 Sonnet, Sonar Large, Gpt-4o, Sonar Huge, Grok-2, Claude 3.5 Haiku. Pewnie niektóre nazwy kojarzysz, często trafiają do nagłówków różnych artykułów. Nie będę się zajmował tym, który model jest lepszy, a który gorszy. Chcę teraz pokazać, jakie są różnice w budowaniu przez nie odpowiedzi. Do prezentacji biorę Claude 3.5 Sonnet, GPT-4o oraz Grok-2.

Do Preplexity przesłałem następujące pytanie:

I would like to know more about Moleskin notebooks.

Prepare short answer (up to 100 words) in polish.

Claude 3.5 Sonnet

GPT-4o

Grok-2

Skąd wiedza?

Perplexity przeszukuje Internet w poszukiwaniu źródeł, dlatego są one potem widoczne jako numery w odpowiedzi. Jak to działa? Dobre prezentuje to poniższy obrazek, który pokazuje, jak usługa szukała informacji na temat notatników Moleskin.


Na obrazku widzisz zapytanie, z jasnym wskazaniem, że ma nie przekraczać 100 słów. Warto z tym eksperymentować, ponieważ takie stawianie granic pomaga w skupieniu modelu. Praktyką, jaką często stosuję, jest używanie Perplexity do szukania źródeł, na przykład artykułów, blogów, tekstów naukowych, a następnie wklejanie ich do NotebookLM (tutaj znajdziesz przykładowy notatnik, który stworzyłem). To jest usługa Google’a, która pozwala na rozmawianie z tekstami, co znacznie ułatwia mi budowanie treści oraz pracę z informacjami. Biorę to, co wyrzuci mi Perplexity, dołączam do notatnika w NotebookLM i mam gotową przestrzeń do przetwarzania materiałów. W czym mi to pomogą? W pisaniu, w prowadzeniu badań rynku, w weryfikowaniu trendów. Oczywiście, nie jest to doskonałe, ale mnie nie zależy na tym, aby ta czy inna usługa zaserwowała mi gotową odpowiedź. Mnie interesuje skuteczniejsze osiągnięcie celu, optymalizacja procesu tworzenia. Coś takiego dają mi LLMy oraz rozwiązania takie jak Perplexity oraz NotebookLM.

Budowanie kolekcji

Perplexity to nie tylko pytanie Internetu o różne rzeczy, to także budowanie kolekcji powiązanych zapytań oraz źródeł. Po co? Żeby mieć wszystko w jednym miejscu i wzbogacać pytania o wnioski z twoich notatek. To jest kolejna rzecz, jak bardzo mi się sprawdza w codziennej pracy. Od lat korzystam z Obsidiana, mam mnóstwo różnego rodzaju zapisków z tego czy innego tekstu. Nawet mam opisy projektów, przy których pracowałem. Czego się nauczyłem, co poszło dobrze, co poszło źle i czy można było uniknąć błędów. Od jakiegoś czasu buduję własnego asystenta AI, ale Perplexity pozwala mi na tworzenie kolekcji, które szczególnie przydają mi się w trakcie pisania o gamedevie. Spójrz na poniższy obrazek:


To jest Przestrzeń, którą w całości buduję wokół treści dotyczących biznesowych spraw w gamedevie. Mam też inną, poświęconą pisaniu, ponieważ każdy tekst jest przeglądany przez moje asystenta, który następnie tworzy kilka tematów na kolejne wpisy. Czasem je realizuję, czasem nie, ale zawsze sprawdzam źródła, które podrzuca mi Perplexity. Bywa, że buduję sobie artykuły napisane przez LLMy, aby poczytać o jakimś temacie. Jak to działa? Najpierw kliknij tutaj. Trafisz na stronę w całości napisaną przez Perplexity, ja tylko sterowałem tematem za pomocą dodawania kolejnych zapytań. Dzięki temu udało mi się stworzyć całkiem sprytny artykuł na temat łowienia ryb w grach komputerowych. Dlatego, jeśli potrzebujesz, aby interesujący cię temat został opracowany w formie artykułu, to Perplexity jest w stanie ci w tym pomóc. Myślę, że w ten sposób da się zbudować całkiem przyjemnie rozbudowaną bazę wiedzy na różne tematy. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, aby udostępniać stworzone przez siebie kolekcje lub strony.

Nowy sposób na wyszukiwanie informacji

Sądzę, że warto skorzystać z Perplexity, dopóki wciąż jest sensowną usługą. Obawiam się, że z biegiem czasu zacznie tracić na jakości. Firma stojąca za tym serwisem, prędzej czy później, będzie musiała zacząć zarabiać. Zresztą to nie jedyna usługa, która pozwala na wsparcie się modelami językowymi w przeszukiwaniu Internetu. Jak chociażby SearchGPT, żeby daleko nie szukać. Jest też Phind lub Perplexica (otwarto źródłowa alternatywa, którą uruchomisz na własnym komputerze). Na pewno Google nie odda łatwo skóry, zresztą cała siła Perplexity polega na tym, że stanowi pośrednika pomiędzy użytkownikiem a najpopularniejszą wyszukiwarką. Modele językowe, budujące odpowiedzi, to ważny dodatek, tylko że ich używanie kosztuje.

Dlatego obawiam się, że w pewnym momencie w Perplexity i pochodnych usługach będą musiały pojawić się reklamy. Nie mam pojęcia w jakiej formie, ale firma będzie musiała przestać polegać na inwestorach i zacząć zarabiać. Dla mnie korzystanie z Google’a stało się utrudnione z uwagi na to, że coraz więcej treści jest pisanych dla algorytmu, a coraz mniej dla ludzi. W efekcie dotarcie do ważnej dla mnie informacji wymaga ode mnie przejrzenia mnóstwa tekstów napisanych dla robota przeglądającego strony. Nie mam złudzeń, jeśli sposób przegląda Internetu, który proponuje Perplexity się rozpowszechni, to SEO też będzie musiało się zmienić. Jakoś trzeba będzie dotrzeć do LLMa, aby, w źródłach, pojawił się ten konkretny link, a w odpowiedzi treść pobrana z niego. Co ma znaczenie, jeśli ktoś porównuje produkty i chce kupić ten, który uzna za najlepszy.

Ile jeszcze zostało czasu, aby nacieszyć się Perplexity? Nie mam pojęcia. Cieszymy się doceniać dobre usługi, tak szybko gównieją, parafrazującą teksty dotyczące enshitification stworzone przez Cory’ego Doctorowa.

Chcesz mieć Perplexity 10$ taniej? Skorzystaj z mojego reflinka!