Kolejność, w jakiej wydawane są książki Jørna Liera Horsta, jest zastanawiająca. Stosunkowo niedawno, bo w sierpniu 2017 roku, została wydana powieść Felicia zaginęła. Każdy fan twórczości tego pisarza na pewno się ucieszył, ale dla mnie była to przygoda niegodna zapamiętania. Na bieżąco czytam wydane w Polsce książki Jørna Liera Horsta i wracania do pierwszych tomów serii z Williamem Wistingiem, budzi we mnie delikatny niepokój.
To nie są złe powieści kryminalne, ale nie są też dobre. Raczej wyraźnie pokazują sposób, w jaki autor rozwija postać oraz narrację. W pierwszych tomach wiele wątków zostaje otwartych, a główny bohater dopiero nabiera doświadczenia. Przez zderzenia ze swoją późniejszą wersją, wypada kiepsko. Zaburza to odbiór całej powieści, przy Felicia zaginęła, ciągle odnosiłem wrażenie, że czytam coś niezwykle średniego, coś, co zupełnie nie angażuje mojej uwagi. A jednocześnie pamiętałem wrażenia z późniejszych powieści Jørna Liera Horsta. O dobrze zaplanowanej narracji, z wyrazistym głównym bohaterem. Obawiam się także tego, że wielu czytelników, nieznających prozy norweskiego autora, potraktuje sierpniową premierę, jako najnowszą książkę. Wtedy mogą poczuć się rozczarowani, bo Felicia zaginęła, to do bólu przeciętna powieść kryminalna.
Dobrzy pisarze, którzy upodobali sobie ten gatunek, często rozwijają się w interesujący sposób. Rozbudowują narrację, zmieniają rytm fabuły, sięgają po elementy psychologiczne lub socjologiczne. A już najistotniejszy jest rozwój głównego bohatera, detektywa, któremu niestraszne są brutalne morderstwa i skrajnie skomplikowane tajemnice. Dopiero lektura zgodna z chronologią tworzenia kolejnych powieści, pozwala na dokładne prześledzenie rozwoju warsztatu danego pisarza. Przeczytanie najnowszej odsłony, a potem sięganie po poprzednie prowadzi do bolesnych rozczarowań. Wynika to z przyzwyczajenia do innego, bywa, że dojrzalszego, sposobu budowania struktury książki. Każdy się uczy, pisanie powieści również wymaga ciągłej pracy nad swoim warsztatem, dlatego często wcześniejsze teksty bywają znacznie gorsze od późniejszych.
Dlatego, jeżeli zaczynacie przygodę z powieściami Jørna Liera Horsta, sprawdźcie najpierw, po którym tom sięgacie. Polskie wydania nie są zgodne z chronologią publikacji! To zaburza odbiór, może niepotrzebnie rozczarować i zrazić do prozy Jørna Liera Horsta, którego kryminały, te późniejsze, są porządnie napisane. A muszę przyznać, że autor potrafi także zaskoczyć czytelnika interesującym wątkiem lub nawiązaniem do sytuacji społecznej. Niestety, nie ma tego w pierwszych tomach opowiadających o Williamie Wistingu. Te teksty bliższe są odtwórczym realizacjom reguł rządzących kryminałem czarnym. Niewiele w nich nowatorstwa, znacznie więcej jest wiernej realizacji zasad. Takie książki są potrzebne, jednak wyznaczają wyłącznie początek drogi danego autora. Jeżeli omyłkowo zostaną potraktowane przez czytelnika, za najnowsze odsłony, może to doprowadzić do zwykłego zniechęcenia.