Miałem przyjemność przeczytać książkę Ku filozofii fotografii Viléma Flusserla. Wybitny esej, z genialnymi diagnozami współczesności. Autor wykazał się niezwykłą intuicją, a jego koncepcja aparatu oraz fotografii świetnie wypisuje się w naszą cyfrową epoką. W tej książce pojawił się pewien fragment, który szczególnie mnie poruszył.
W rozdziale „Fotograficzne uniwersum” Vilém Flusser pisze:
Nowe zrobotyzowane gesty są już wszędzie widoczne: przy okienkach bankowych, w urzędach, fabrykach, centrach handlowych, w sporcie czy w tańcu. Po dokładniejszej analizie można już rozpoznać taką strukturę staccato także w myśleniu, choćby w tekstach naukowych, w poezji, w kompozycji muzycznych, architekturze, programach politycznych [V. Flusser, Ku filozofii fotografii, Warszawa 2015, s. 128].
Ciekawe, że dla nas jest to niewidoczne. Internet przyzwyczaił nas do krótkich artykułów, szczątków informacji, z których budowane są teksty. Twitter, jeden z najpopularniejszych serwisów społecznościowych, jest jednym wielkim staccatem sensów. Krótkie, 140 znakowe wpisy, wypluwane w przestrzeń Internetu i zbieranie przez użytkowników. Często przeglądane bez większej uwagi, która również staje się coraz bardziej porwana i rozproszona. Obawiam się, że wkrótce upadnie jeden z największych mitów nowych mediów – rozwój wielozadaniowości.
Raczej mamy do czynienia z upadkiem myślenia linearnego. Mało kto analizuje teksty oraz wydarzenia w ten sposób, zresztą traktuje się to jako „starą szkołę”. Tylko że do dziś nie wiem, jaka jest „nowa szkoła”. Myślenie skojarzeniowe oparte na mapach? Nie sądzę. Uważam, że bliższe prawdzie będzie rozpraszanie postrzegania przez różne aktywności. Sam również tego doświadczam i staram się za wszelką cenę przed tym bronić. Piszę na komputerze pozbawionym dostępu do Internetu, smartfona wyciszam i skupiam się tylko i wyłącznie na tekście. Zauważyłem, że wpływa to na jakość mojego wywodu, konstrukcję akapitów – tworzone przeze mnie treści mają mniej, zauważonego przez Flusserla, staccata. Stają się o wiele bardziej płynne i przejrzyste, a – co najważniejsze! – napisane od początku do końca, bez zbędnego rozpraszania się.
Coraz częściej boję się współczesnej wielozadaniowości, tego wypluwania z siebie haseł-kluczy i uważania, że wyjaśniło się problem. „Nowa szkoła” myślenia, to zestawy powiązanych przypadkowo treści, brak porządku i niechęć do jego poszukiwania. Pozbawione harmonii staccato, przed którym pragnę uciec.
//Obrazek wyróżniający: Sebastien Wiertz / Typing (CC BY 2.0)