Steampunkowa estetyka wciąż mnie fascynuje. Dlatego poszukuję tekstów, które ją realizują. Gdy rok temu sięgnąłem po pierwszy tom Wojen alchemicznych Iana Tregillisa, nie spodziewałem się, że będę dalej śledził serię. Wtedy oczekiwałem po prostu znośnej lektury, nawet przez moment nie marzyłem o tym, że Mechaniczny będzie jakimkolwiek powiewem świeżości. Maszyny napędzane parą, świat podzielony konfliktem dwóch mocarstw, a w tle alchemicy oraz ich tajemnice. Uznałem, że to interesujący schemat fabularny i postanowiłem sprawidzić, jak został wypełniony. Nie zawiodłem się, do tego stopnia zainteresował mnie świat wykreowany przez Iana Tregillisa, że sięgnąłem po drugi tom Wojen alchemicznych.
Powstanie – trzeba przyznać, że tytuł od razu naprowadza na pewien trop. Czyżby przyszedł czas na wyzwolenie mechanicznych służących? Będą walczyli o uznanie swoich praw i zdjęcie ograniczających ich zasad? Alchemicy przegrają, a świat ogarnie chaos? I to wszystko wydarzy się na pierwszych stronach? Nie, nic z tych rzeczy. Ian Tregillis doskonale gra napięciem, powoli dawkuje kolejne elementy opowieści, przyciąga czytelnika do swojego świata poprzez nieprzewidywalne zmiany rytmu. Na szczególne wyróżnienie zasługuje doskonała intryga. Czytając Powstanie, szybko zrozumiałem, że intencje wszystkich postaci nie są takie oczywiste, a ich charaktery bywają nieprzewidywalne. Bohaterowie to jedna z najmocniejszych stron książki. Jax, czyli robot, który odzyskał świadomość, zaczyna rozumieć, że wszyscy, nawet Ci podobni do niego, marzą o panowaniu się gotowy zrobić wszystko dla władzy. Berenice za wszelką cenę próbuje przetrwać, odkryć tajemnice alchemików i powstrzymać zagładę swojej ojczyzny. A kapitan Hugo Longchamp po prostu chce obronić miasto, cywili oraz króla. Losy całej trójki w końcu się splotą, jednak za nim to nastąpi, przebędą interesującą drogę, a także wielokrotnie zmierzą się z różnymi niebezpieczeństwami.
Zaskoczyło mnie to, że Ian Tregillis zdecydował się mroczną kreację świata. Już w Mechniczym odczuwałem gęsty klimat narracji, ale w Powstaniu autor poszedł krok dalej. Walka o władzę w drugim tomie Wojen alchemicznych zaczyna się rozpędzać, a alchemicy stają się postaciami, które pragną kontrolować wszystkich ludzi. Nawet jeżeli wymaga to działań nieetycznych jak na przykład operacje i wpływanie na świadomość człowieka. Powstanie pokazuje zepsucie toczące najwyższe warstwy społeczne świata wykreowanego przez Iana Tregillisa. Władza deprawuje wszystkich, pragnienie kontroli dotyka każdego bohatera i wpływa na jego sposób postrzegania rzeczywistości. Jedni się przeciwstawiają, a inni ulegają i dołączają do walki. Nawet Jax, pragnący wyzwolić sobie podobne maszyny, nie do końca rozumie, co może się stać, gdy otrzymają one wolność i świadomość.
Jeżeli Mechaniczny był ciekawie postawionym pytaniem o granice człowieczeństwa i świadomości, to Powstanie dotyczy problemów władzy i wojny. Z niecierpliwością czekam na trzeci tom, na zamknięcie sagi. Ciekaw jestem, czy działania trójki bohaterów faktycznie doprowadziły do końca świata.