Trwa polski jarmark przedwyborczy. Swojej kreatywności dają upust kandydaci na prezydenta. Jedni mają tylko wizję, inni będą wszystko reformować, a są jeszcze tacy, co pragną, aby młodzi podejmowali większe ryzyku. A czy urodzenie się w naszym wspaniałym kraju nie jest już wystarczająco dużym ryzykiem?
Żaden z kandydatów nie prezentuje sensownej wizji Polski – przynajmniej dla mnie. W ich słowach za dużo jest czarującego pijaru, a zdecydowanie za mało konkretów. Mierzi mnie atomizowanie poszczególnych systemów państwa – o wszystkim (opiece zdrowotnej, podatki, wojsku itd.) mówi się „oddzielnie”, bez pokazywania jak reforma jednego elementu wpłynie na drugi. Dlatego nie dziwię się, że sztaby wyborcze stawiają na kontrowersje lub całkowitą przeźroczystość. Innej możliwości nie ma, skoro kandydaci wolą rozdawać (przed)wyborczą kiełbasę, niż prowadzić sensowe dyskusje. Najbardziej drażni mnie stosunek do edukacji.
Jakoś nikt nie chce ruszyć tego tematu, a problem jest poważny. Polska nie ma absolutnie żadnego pomysłu na swój system edukacji. Bezmyślność pojawia się na każdym etapie, od szkoły podstawowej po szkolnictwo wyższe. Nauka została całkowicie poszatkowana na jakieś dziwne moduły, które – zapewne w założeniu – miały poszerzać wiedzę, ale tylko powtarzają informacje. Na koniec sprawdzian, najlepiej test, żeby uczniowi łatwo się rozwiązywało, nauczycielowi przyjemnie oceniało, bo przecież jest klucz, a z taką tabelką uświęconą przez Państwo nie można dyskutować. Czy nikt – absolutnie nikt! – nie widzi, że w ten sposób wychowujemy małpy potrafiące wkładać klocki w odpowiednie otwory, a nie świadomych OBYWATELI? Dlaczego polski system edukacji uznał, że jego misja polega na nauce rozwiązywania testów? Krytyczne myślenie umiera, ja miałem to szczęście, że na Uniwersytecie poznałem ludzi, którzy z tego zmłapienia mnie wyciągnęli. Momentami bolało, ale warto było trochę pocierpieć.
Kandydaci o tym nie mówią. Mam wrażenie, że reform edukacji nie domaga się nawet społeczeństwo. Być może wynika to z tego, że z podatkami i lekarzami spotykamy się przez całe życie, a ze szkoła tylko przez pewien czas. Przerażające, prawda? Świadome i krytycznie myślące jednostki doskonale wiedzę, że tak nie jest. Edukacja wpływa na nas bardziej, niż nam się to wydaje. Tylko trzeba to dostrzec.

You must be logged in to post a comment.