W ramach pakietu Legendy miejskie pojawił się debiut Radka Teklaka. Książka Piórkiem i mięsem zawiera wpisy zebrane z Facebooka oraz bloga, stanowi przykład uporządkowania współczesnego chaosu zapisków. Jest to rzecz zupełnie inna od Postu Karoliny Pochwatki, o którym pisałem dwa tygodnie temu. Wobec Radka Teklaka trzeba stosować odmienne kategorie opisu. Pamiętając przy tym, że ma się do czynienia z tekstem niebanalnym, ale miejscami nierównym.
Autor przemieszcza się po Warszawie, dlatego też wiele jego tekstów koncentruje się na problemach komunikacji miejskiej. Śmierdzi (zarówno z pojazdów jak i od ludzi), wszystko jest odrapane i stare, ale na szczęście wciąż można zobaczyć interesujące jednostki. Właśnie opisy napotykanych indywiduów są najciekawsze, bo wielu z nas jeździ autobusami, tramwajami, pociągami, a nawet metrem, ale rzadko zwraca uwagę na współtowarzyszy podróży. Inaczej do tej kwestii podchodzi Radek Tetlak. On obserwuje, zapamiętuje, zapisuje i publikuje swoje uwagi na temat napotkanych osobistość. Stworzony przez niego zestaw potrafi przyprawić człowieka o ból głowy, spowodowany nagłymi napadami śmiechu. Są to obserwacje celne i jednocześnie pełne ironii.
To w zasadzie wszystko na temat książki Radka Teklaka. Po dodaniu, że Piórkiem i mięsem mi się podoba, ale nie wrócę do niej mógłbym zakończyć recenzję. Jednak na warsztatach krytyki artystycznej nauczono mnie, że swoje poglądy literackie należy obudować odpowiednimi argumentami. W takim razie zaczynam.
Nihil novi
Piórkiem i mięsem to nic nowego pod kątem struktury tekstu. Odbiorca ma do czynienia z dziennikiem nowoczesnego człowieka, osoby która żyje w świecie przesyconym nowymi mediami i za ich pomocą kontaktuje się ze znajomymi. Teksty Radka Teklaka są bardzo uporządkowane, przemyślane i wyszlifowane. To piękne diamenty, których blask w pewnym momencie zaczyna nudzić. Nie mam na myśli, że zaczyna męczyć doskonałość albo powtarzalność struktury. Problemem jest język będący wypadkową odmiany literackiej i codziennej. Bardzo często z przewagą tej pierwszej.
Wszystkie teksty są solidnie napisane i skomponowane. Autor pisze w sposób ciekawy – po prostu. Nic więcej nie można na ten temat powiedzieć. Jego konstrukcje językowe nie wyróżniają się niczym szczególnym. Wyraźne uporządkowanie, estetyczne połączenie wulgarności i wyniosłości na początku bardzo mi się podobało, ale potem stało się całkowicie przeźroczyste. Odniosłem wrażenie, że warstwa językowa w tych tekstach uległa całkowitemu rozproszeniu. Ważniejsza stała się tematyka.
Dla Radka Teklaka ważne jest jak mówi oraz o czym mówi. Bywa, że ten drugi element dominuje i właśnie wtedy zaczyna robić się nudno. Niektóre teksty w zbiorze Piórkiem i mięsem mają wymiar terapeutyczny. Autor przelewa swoją nienawiść, niechęć i pogardę do współczesności na papier, zamiast chodzić po ulicach i mordować. Radek Teklak mieszka w Polsce, więc powodów do irytacji ma wiele. Tylko czy koniecznie musimy o tym czytać? Z jednej strony tak: bo to ciekawa konfrontacja z poglądami innego człowieka, ale z drugiej strony przecież każdy z nas jest ostrzeliwany polskim absurdem z każdej strony – po co więc szukać nowych źródeł?
Myślę, że właśnie dla samej konfrontacji, dla poznania odmiennego spojrzenia na świat. Piórkiem i mięsem to dobry debiut. Nie żałuję czasu spędzonego na lekturze tej książki, po prostu nie przepadam za dziennikami.
Mój kochany Pamiętniczku…
Piórkiem i mięsem to dziennik. Kropka. Na pierwszym miejscu jest autor, jego poglądy, przeżycia oraz wspomnienia. Dopiero potem mamy miasto, przestrzenie oraz ludzi. Staram się unikać tej formy literackiej, ponieważ rzadko zdarza się, aby jakiś dziennik mnie zainteresował. Tym razem również nie było inaczej. Piórkiem i mięsem przeczytałem całe, ale na pewno już nie wrócę do tego tekstu. Nie czuję takiej potrzeby.
Na tę książkę składają się notki z bloga oraz Facebooka i właśnie na tym polega jej słabość. Poszczególne teksty, ułożone w zbiór, tracą swoją wyjątkowość. Gdybym poznawał je raz, może dwa razy w tygodniu na pewno uznałbym je za znacznie ciekawsze. Forma książki zmusiła mnie do ciągłej lektury, co zaowocowało przeczytaniem tekstów Radka Teklaka w ciągu dwóch dni. Moje znużenie wynika z nadmiaru. Wydaje mi się, że tekstom służyła ich odrębność i chwilowość – co coś wpływa na odbiór bloga. Właśnie w takiej formie mógłbym przyjmować je przez dłuższy czas i – być może – po pewnym okresie o nich zapomnieć.
Przynajmniej to ostatnie się zgadza. Z książki Piórkiem i mięsem niewiele mi zostało w głowie. Trochę wrażeń, niewiele obrazów i szczypta poglądów. Lekturę tekstów składających się na ten zbiór warto sobie rozłożyć. Czytać jeden, może dwa wpisy dziennie, przeplatać je z innymi źródłami treści. Myślę, że wtedy będą znacznie lepsze.
Radek Tetlak, Piórkiem i mięsem
Code Red Tomasz Stachewicz, Warszawa 2014
ebook