Artifact to eksperyment, którego wynik wciąż pozostaje nieznany. Najnowsza gra od Valve miała swoją premierę 28 listopada 2018 roku. W szczycie w wirtualnym świecie walczyło 60 000 miłośników układania talii. A dzisiaj? Liczba użytkowników z trudem przekracza 3 000, czasem się zdarzy, że wskoczy na 4 000. Gdyby zatrzymała się na 8 000 – 10 000 można byłoby mówić o bezpiecznej sytuacji. Tak się jednak nie stało. Valve od samego początku rozumiało, że gra będzie niszowa, jednak podejrzewam, że nikt nie spodziewał się, aż takie spadku.
Wiele osób wskazuje, że problem leży w modelu sprzedaży. Artifact jest cyfrową karcianką, która nie jest darmowa. Szok! W końcu wiele innych produkcji z tego gatunku, można po prostu pobrać, zainstalować i grać. Koszty są żadne! Opłaty opcjonalne! A w Artifact od razu trzeba wyłożyć kasę na stół! Faktycznie jest to problem, jednak nie sądzę, żeby przejście na F2P od razu poprawiło stan gry. Tutaj raczej potrzebne są darmowe weekendy, pokazywanie potencjału produkcji oraz angażowanie odbiorców. Chęć utrzymania wartości kart na rynku doprowadziła do tego, że twórcy nie chcieli modyfikować ich właściwości. Z czego wycofali się w grudniu. Już samo to jest odważnym posunięciem, ponieważ będzie oznaczało znaczną fluktuację cen poszczególnych kart. Wystarczy jedna aktualizacja, aby całkowicie zmienić porządek w grze. Tylko że ten krok był konieczny.
Valve w komunikatach prasowych wielokrotnie podkreślało, że posiadanie kart rzadkich nie będzie oznaczało natychmiastowej wygranej. Według twórców takie talie również dało się skontrować. W trakcie zabawy zauważyłem, że ma udaje mi się pokonać 1 na 10 osób, która korzysta z rzadkich bohaterów oraz zaklęć. Moje szanse wzrastały, jeżeli przeciwnik nie zapoznał się z internetowymi przewodnikami, ale nawet wtedy były niewielkie. Nie miało większego znaczenia to, z jakich kart korzystam, czy posiadam kontrujące zaklęcia lub silnych bohaterów. Zdarzały się rozgrywki, w których nic nie mogłem zrobić. Po prostu siedziałem i obserwowałem, jak przegrywam. Byłem bezradny. A potem okazywało się, że w kolejnych 5 meczach grałem z innymi osobami, ale talie były dokładnie takie same. Artifact nie zachęcał do eksperymentów. Liczyło się wyłącznie korzystanie z zestawu dającego najwyższą szansę na wygraną. Zero zabawy.
Twórcy będą wpływać na statystki kart. To dobrze, ponieważ może to sprawić, że w rozgrywkach pojawi się więcej interesujących talii, co wpłynie na jakość starć. Jednak nie mogę się nadziwić, że od daty premiery wypuścili wyłącznie jedną aktualizację modyfikującą kilka kart. Nic więcej. Rozumiem, że koniec roku to okres świąteczny, ale liczyłem na przygotowanie lepszego wsparcia. Aktualnie atmosfera wokół gry jest nerwowa. Fani nie wiedzą czego się spodziewać, twórcy milczą, nic nie zapowiada żadnej pozytywnej zmiany. Wprowadzony system zdobywania doświadczenia i poziomów konta jest śmiechu warty. Żywcem został przyklejony z gier F2P, opiera się na męczącym grindzie. Skoro Artifact stroni od tego modelu dystrybucji oraz rozgrywki, to twórcy powinni zaproponować znacznie lepszy system postępów.
Z niecierpliwością czekam na zmiany, wciąż liczę na to, że Valve ma pomysł na utrzymanie gry. Nadzieja zawsze umiera ostatnia.