Zaczynam z grubej rury! Zdaję sobie sprawę z tego, że możesz już czuć przesyt kolejnym tekstem pokazujących cudowny świat SI, a następnie zaproszeniem do skorzystania z kursu. Tym razem będzie trochę inaczej. Po pierwsze, nie będę zachęcał do wykupienia żadnego kursu, a po drugie ten tekst to jeden z dwóch sprowokowanych przez „The Wired. World in 2024”. To takie zestawienie najważniejszych trendów na dany roku i oczywiście spora część dotyczy SI.
Więcej niż jedno spojrzenie
Cudowne jest to, że w „The Wired. World in 2024” zaproszeni komentarzy, w krótkich, lecz nasyconych treścią tekstach, przedstawiają SI z wielu różnych perspektyw. Często także tych mniej medialnych, takich, o których pisze się rzadko. Przyznaję, że to rozumiem. Współczesne media są przywiązane do kliknięć, do tego, żeby generować ruch i pokazywać go potencjalnym partnerom. Dlatego lepiej przepisać informację prasową na temat nowego modelu zaprezentowanego przez OpenAI. Lub stworzyć tekst o tym, że SI wkrótce zabije te zawody i dodać krzykliwy tytuł zachęcający do tego, żeby sprawdzić, czy ten twój jest na liście śmierci.
Uważam, że problemy poruszone w „The Wired. World in 2024” są odświeżające. Dlaczego? Bo pokazują SI jako trend przekształcający kulturę oraz społeczeństwo. Sądzę, że takiej perspektywy potrzebujemy. Stoję na stanowisku, że zmiany wywołane przez szeroką adaptację SI są trudne do zatrzymania, jeśli nie niemożliwe. Korporacje inwestują w tę technologię, dzisiaj praktycznie wrzuca się ją absolutnie wszędzie. Na rynku pojawiają się takie urządzenia jak Humane AI Pin lub Rabbit R1, które dokładają nowe zmysły do SI i wchodzą dosłownie między nas, do naszego życia.
To się już dzieje! Oba te urządzenia najpierw pojawią się w Stanach Zjednoczonych, pewnie trochę upłynie wody w Wiśle, zanim zawitają do Europy. Nasz kontynent ma inne regulacje dotyczące prywatności oraz przechowywania danych, ale sądzę, że te przeszkody zostaną pokonane i rozpocznie się wysyłka tych urządzeń. Dlatego nie rozumiem, dlaczego wiele serwisów technologicznych traktuję tę zmianę jako tylko i wyłącznie pretekst do prezentowania nowości oraz uzasadnienie dla kolejnego artykułu na temat tego, że SI zabierze nam pracę. Wprowadzenie urządzenia z czujnikami, które od początku będzie nastawione na naukę tego, jak żyje człowiek, jest jednocześnie fascynujące i przerażające.
Do kogo będą należały te dane?
Jest to kluczowa kwestia! Już teraz każdy z nas generuje mnóstwo informacji, które są przechowywane i przetwarzane przez wielkie korporacje takie jak Google, Meta lub Amazon. Chciałbym wierzyć w to, że urządzenia wzbogacone o różnego rodzaju modele i nastawione na profilowanie użytkowników, ponownie sprawią, że ożyje dyskusja na temat własności danych. Jednak nie sądzę, aby tak się stało. Moim papierkiem lakmusowym są media społecznościowe. Niby dostępne są alternatywy w postaci Mastodona, ale jakoś nie budzą takiego zainteresowania jak X, Facebook czy Instagram.
Lata wychowania w świecie, w którym ludzie mogli korzystać z darmowych usług w zamian za dane, sprawiły, że mało kto interesował się zerami i jedynkami przetwarzanymi przez wielkie firmy. Potrzebna jest zmiana pokoleniowa, aby odwrócić ten trend, jednak nie sądzę, aby załapała się ona na moment popularyzacji AI. Może dopiero po nim, a może wraz z nim, wyrośnie grupa użytkowników bardziej świadomych wykorzystania generowanych danych. Kolejnym krokiem będzie wyrwanie tych zer i jedynek z rąk korporacji. I oddanie ich… Właśnie, komu?
Nie mam na to pytanie odpowiedzi. Uważam, że ta kwestia stanie się bardzo ważna w kolejnych latach, bo SI wcale się nie znudzi. Cory Doctorow słusznie zauważa w swoich tekstach oraz felietonie w „The Wired. World in 2024”, że przyjdzie moment rozczarowania. Spowodowanym tym, że SI wciska się wszędzie. Inwestorzy rzucają pieniędzmi we wszystko, co ma w pitchu fragment o wykorzystywaniu modelu do budowy biznes. Jest to sytuacja podobna do innych zjawisk, które kiedyś zajmowały kluczowe miejsca w nagłówkach. W 2023 roku karierę robiło metawersum, wcześniej, na fali pandemii, rozdymał się gamedev, swoje pięć minut miały kryptowanuty. SI też jest teraz na fali.
Cory Doctorow w swoim artykule podkreśla, że przyjdzie czas spadku popularności i zrozumienia, że nie wszędzie modele językowe i generatywne SI mają sens. Tak, to prawda. Jednak nie sądzę, aby świat całkowicie odszedł od tej technologii lub aby została ona sprowadzona do rangi metawersum lub kryptowalut. Moim zdaniem moment spadku popularności, tego zjazdu ze szczytu fali, nastąpi w chwili, gdy SI porządnie się okopie w naszej codzienności i pracy. Obecne zainteresowanie przybiera formę bańki, jednak wraz z nią idą faktyczne zmiany oraz produkty. W przeciwieństwie do kryptowalut lub metawersum.
Wszechobecność modeli językowych
Na podstawie czego zostały wytrenowane modele językowe? Ich wiedza nie wzięła się znikąd, jej fundamentem jest to, co wszyscy wrzucaliśmy do Internetu. Co zdenerwowało osoby zajmujące się tworzeniem. Nie chcę napisać tworzeniem zawartości, dlatego poprzestanę na samym czasowniki. Ten gniew jest zrozumiały, nie dziwię się, że pojawiają się postulaty uregulowania SI w kontekście możliwości uczenia się na tworzonych przez ludzi materiałach. Moim zdaniem artystów trafia szlag w dużej mierze przez prawo autorskie, które nie nadąża za przemianami w kulturze.
Dla mnie dowodem na to są właśnie kwestie związane z trenowaniem modeli. Tak zwane learnright, czyli prawo do nauki, obecnie jest szarą strefą. Sam wrzucam teksty do Internetu, na bloga i do newslettera. Ludzie je czytają, boty skanują, może nawet gdzieś trafiły do jakiegoś zbioru wykorzystanego do wytrenowania modelu językowego. Tworzenie tekstów ma dla mnie formę terapeutyczną, wyrzucam z głowy nadmiar myśli, nie zarabiam na tym. Jednak nie dziwię się, że osoby żyjące z tworzenia drażni temat trenowania modeli językowych. Popieram to, aby mogli zarządzać dostępnością własnych dzieł w kontekście nauki SI. Tylko że to jest powrót do moich rozważań dotyczących posiadana danych. Skoro je już dawno oddaliśmy, to nie ma co zakładać, że korporacje tak chętnie z nich zrezygnują.
Popularność modeli językowych wynika też z tego, że są wykorzystywane do podsumowywania wiedzy. Pozornie jest to niewielka umiejętności, ale sam pisząc teksty, najpierw zbieram różnego rodzaju treści, aby poukładać sobie to, co mam w głowie. Buduję z tej surówki notatkę będącą fundamentem każdego mojego tekstu. Aby coś stworzyć, muszę najpierw podsumować, to z czym się zetknąłem. Dlatego takie umiejętności jak podsumowywanie oraz wyciąganie wniosków uważam za kluczowe. Patrząc z tej perspektywy, czym jest uczenie inny ludzi? Czym jest wydawanie diagnozy? Wyłączając z tych procesów czynniki kulturowe i społeczne, zostaje podsumowywanie i wyciąganie wniosków.
Czy model językowy może być terapeutą? Obawiam się, że takie testy już są prowadzone. Czy może być nauczycielem? To już sprawdziło Duolingo i okazuje się, że tak, może pomagać w nauce języka. W tym momencie wychylam się w kierunku zmian w społeczeństwie i kulturze. Co, jeśli człowiek stanie się usługą premium? Mam na myśli podział na naukę z człowiekiem, a więc będącą także formą socjalizacji oraz naukę z modelem językowym, który będzie tylko wprowadzał konieczne poprawki i dawał ułudę kontaktu z drugą osobą. Nie można tutaj zapominać o tym, że ludzie antropomorfizują rozmowy z botami i tworzą z nimi więzi emocjonalne.
Czy to oznacza, że taka więź z modelem językowym jest wybrakowana i gorsza? Nie wiem. To jest jedno z pytań, które pojawiło się w trakcie pracy nad tym tekstem i sądzę, że jeszcze potrzeba trochę czasu, aby to ocenić. Pandemia położyła solidne fundamenty pod zmianę modelu kontaktów z drugim człowiekiem, przez odejście od bezpośredniej rozmowy na rzecz zapośredniczonej przez urządzenie. Modele językowe ubrane w szaty asystentów oraz reagujących na użytkowników botów, to kolejny krok w świat pośrednich kontaktów. To jest duża zmiana, której nie można lekceważyć, ponieważ jest w stanie namieszać w kulturze!
Znajomość integracji z SI jako kompetencja
Przekształcenia dotyczą także pracy. Nie będę twierdził, że SI nikomu nie zagraża, bo na celowniku są obecnie wszystkie osoby wchodzące na rynek pracy i doskonalące się w jakiejś umiejętności. Niezależnie od tego, czy są one związane ze sztuką, czy nie. Skąd takie spostrzeżenie? Sądzę, że dla pracodawców w przyszłości istotna będzie umiejętność pracy w zespołach złożonych z modeli oraz ludzi. Tym samym ważne stanie się zrozumienie relacji między ludźmi a formami SI, które będą włączone w procesy w danej firmie. Wiem, że to brzmi jak scena z filmu fantastyczno-naukowego, ale myślę, że to już się dzieje.
Mam nawet w głowie gotowy scenariusz. Siebie. W pracy intensywnie korzystam z modelu językowego w celu opracowywania różnego rodzaju podsumowań. Od sprintów, przez zebranie opinie od graczy. Przyspiesza to moją pracę, pozwala mi się skupić na planowaniu dalszego rozwoju produktu. Nie spędzam 16 godzin na przeglądaniu ankiet i treści z otwartych odpowiedzi. Wystarczają mi 4 godziny, bo pomaga mi w tym model językowy. Czy wymagałbym od kolejnego producenta umiejętności korzystania z ChatGPT. Tak, jak najbardziej. Uważam, że na poziomie budowania podsumowań, które pomagają w ocenie stanu projektu, włączenie w proces modelu językowego znacznie go usprawnia.
Istotna staje się informacja. Co zostało zrobione, ile zdań miało priorytet krytyczny, jak wyglądają plany zespołu na kolejny sprint i jak mają się do tego, co zostało ukończone. Od tych przemyśleń zaczynam każdy poniedziałek i każdą środę. W tworzeniu podsumowań pomaga mi ChatGPT. Nie wykonuje mojej pracy za mnie, jest narzędziem, takim jak notatnik, w którym zbieram uwagi ze spotkań. Niczym więcej, Wiem, że umiejętność posługiwania się modelem językowym, świadomość, w jaki sposób włączyć go w proces i jak zbudować automatyzację, to cenne kompetencje dla pracodawcy. Nie stronię od generatywnego SI, sam z niego korzystam i zastanawiam się nad tym, w czym może usprawnić pracę poszczególnym działom.
Zarządzanie zespołami złożonymi z modeli, SI oraz ludzi to kompetencja, która stanie się kluczowa dla menadżera w przyszłości. Przypominam, że w obecnym momencie historycznym korporacje wpychają modele językowe absolutnie wszędzie. Trwa swoiste badanie terytorium, stopniowe tworzenie jego mapy oraz granic. Właściwa adaptacja SI jest dopiero przed nami, nastąpi w momencie, w którym opadnie kurz po pierwszym zauroczeniu. Dlatego to jest idealna chwila na naukę, na poznawanie tego, jak w sensowny sposób wykorzystywać SI. Jeszcze nie wszystko zostało wyryte na kamieniu, to dobry moment, aby sprawdzić, jak to narzędzie jest w stanie wpłynąć i usprawnić twoją pracę! Warto przeprowadzić badania po swojemu, niż czekać, aż zrobi to ktoś inny.