Przerażająca bezrefleksyjność

Wczoraj napisałem kilka słów na temat książki Siódemka, a dzisiaj przyszedł czas rozprawić się ze spektaklem. Miała to być recenzja, opisz sztuki, charakterystyka umiejętności aktorów i zastanowienie się nad tym, jak powieść płynnie przechodzi w sztukę teatralną. Będzie inaczej, będzie z tego felieton pisany nocną porą. 1 sierpnia zwykł zmuszać mnie do osobistej refleksji nad polskością, nad byciem prawdziwym Polakiem. Być może lektura Siódemki, a następnie zobaczenie niektórych aspektów powieści na deskach Teatru Zagłębia, również uruchomiły potrzebę przemyślenia niektórych kwestii. Po prostu „polskość” opisana przez Ziemowita Szczerka jest skomplikowana i składającą się z wielu elementów.

Siódemka, jako spektakl, na pewno jest formą deklaracji politycznej. W trakcie trwania spektaklu nie sposób odnieść wrażenia, że z każdym słowem widz odciągany jest aktualnie obowiązującego i jedynie słusznego sposobu deklarowania bycia Polakiem. Jest wiedźmin, który doskonale uosabia modę na Geralta oraz Yennefer, która wciąż toczy się po naszej rodzimej popkulturze. Pojawiają się elementy historyczne, we wspaniały sposób zostaje pokazana metoda manipulowania faktami – nagle okazuje się. Jednak najbardziej przerażające są wciąż pojawiające się frazesy na temat bycia prawdziwym Polakiem. Ziemowit Szczerek ma świetne ucho, a w spektaklu widać, jak mocno siedzą w języku pewne klisze, które z łatwością przywołujemy. Jednak najbardziej przeraził mnie brak umiejętności radzenia sobie z własną historią, który został sportretowany w spektaklu.

Wynika to z kulejącej edukacji historycznej. Tworzenie tożsamości narodowej to piekielnie istotna sprawa, jednak nie może to być proces bezrefleksyjny. W Siódemce pojawiają się postaci wierzące w to, że Polska jest od wieków pogrążana, że istnieje spisek przeciwko Polakom. Dlaczego? Bo zawsze byliśmy najlepsi, najwspanialsi i najdoskonalsi. Tylko poprzezę ciągłe gnębienie inni mogli się poczuć przy nas bezpiecznie. To doskonale podsumowuje narrację, którą obserwuję od dłuższego czasu. W Polsce żyją wyłącznie kryształowi ludzie, w historii nie popełniliśmy ani jednego błędu, to inni są źli, to na zewnątrz czai się wszystko to, co najgorsze. Doskonale widać to w Siódemce. Jest to przerażające, dlatego spektakl, mimo wielu komediowych elementów, budzi grozę w człowieku. Pokazuje niebezpieczeństwa uproszczeń, więzienie stereotypów, w którym sami się zamykamy.

Potrzeby jest nam nowoczesny mesjanizm? Kolejne poruszenie zastygłej lawy? Nie sądzę. Aktualnie najbardziej deficytowymi towarami są zdrowy rozsądek i umiejętność krytycznego spojrzenia. Media oraz politycy grają wyłącznie na emocjach, nie jest to żadna nowość. Jednak mam wrażenie, że ostatnio przybiera to na sile. Odbiorcy unikają analizowania faktów, eksperci parają się tworzeniem opisów, które trudno nazwać rzetelnymi analizami. Nikt nie chce krytycznie spojrzeć na rzeczywistość, najważniejsze stało się pytanie, po której stronie stoisz – po prawej, czy po lewej. Nic więcej, nic poza tym. Stajemy się postaciami z Siódemki – bezwolnymi tubami powtarzającymi prawdy głoszone przez media i polityków.