Jak żyć w dziwnych czasach?

Z wielką radością sięgnąłem po Strange Years: Autumn, powieść graficzną stworzoną przez Artura Kurasińskiego oraz Michała Śledzińskiego. Przyciągnęło mnie drugie nazwisko, ponieważ Śledzia kojarzyłem z fenomenalnego Osiedla Swoboda. Natomiast Artura Kurasińskiego znany był mi głównie z Chomiksu oraz bloga AK74. Stąd brała się moja rezerwa w stosunku do Strange Years. Nie wiedziałem czego w zasadzie spodziewać się po tekście stworzonym przez ten duet. I już na początku muszę zaznaczyć, że moje obawy były całkowicie niepotrzebne.

Strange Years pojawiło mi się na półce w cdp.pl, ale tę powieść graficzną można pobrać – całkowicie za darmo – ze strony internetowej strangeyears.com. Nie trzeba nic płacić, ale, jeżeli komuś spodobała się treść i rysunki, to może przelać odrobinę gotówki twórcom. Wystarczy zalogować się na Wspieram.to, a następnie odszukać projekt Strange Years: Autumn. Twórcy postanowili wydać wersję papierową oraz zebrać środki potrzebne do narysowania kolejnej części. Wpłata minimalna wynosi 30 złotych, za co można otrzymać: komiks w wersji papierowej (wysyłka wliczona w cenę) oraz zestaw tapet. Warto przeczytać i wesprzeć, ponieważ sam tekst jest po prostu wybitny. Ilość problemów poruszonych w pierwszym tomie oraz interesujące zastosowanie konwencji postapokaliptycznej, wskazują na to, że autorzy mają ciekawe i oryginalne pomysły. Najważniejsze jest jednak to, że potrafią je przekazać z klasą i nie robią z odbiorców idiotów. Wprost przeciwnie – zmusząją do szukania różnych śladów oraz tropów wskazujących na współczesną kulturę popularną i masową. Jednak ja chciałbym zaprezentować  interpretację tekstu, której osią będą pojęcia izolacji, samotności oraz społeczności.

Jednak zanim przejdę do właściwej analizy, wypada przybliżyć fabułę Strange Years. Akcja rozgrywa się w alternatywnej rzeczywistości – atak na WTC 11 września był tylko początkiem większej terrorystycznej akcji. W wielkich miastach wybuchały brudne bomby, a potem zniknęły pszczoły. Głód i chaos przyczyniły się do powolnego upadku wszelkich ludzkich społeczności. Bardzo dobrze wydaje się tutaj metafora kota zamkniętego w piekarniku (główni bohaterowie, w ramach zabawy, „robią” z niego obiad), który po uwolnieniu atakuje wszystkich wokół. Skażenie radioaktywne, choroby dopełniły poczucia ogólnej beznadziejności i przyczyniły się do dalszego wzrostu agresji. Świat, ten znany sprzed ataku na WTC, upadł, a na jego gruzach zaczął powstawać nowy i właśnie w tym miejscu zaczyna się akcja Strange Years.

Konflikt

Pierwszą społecznością jaką poznaje czytelnik jest miasteczko Hope. Posiada ono wyraźną hierarchię, która wypływa na podział obowiązków oraz kształtuje tożsamości poszczególnych mieszkańców. Wyraźnie zostaje zaznaczona postać przywódcy – pana Brandona. Przypomina mi on dyktatora, którego słuchają absolutnie wszyscy, a jego decyzje są niepodważalne. Taka konstrukcja społeczności ma uzasadnienie w postaci niebezpieczeństw otaczających miasteczko Hope. Trzeba pamiętać o tym, że akcja Strange Years rozgrywa się na zniszczonej przez atomowe skażenie Ziemi. Ludzie musieli odnaleźć się w świecie, w którym o pożywienie i przeżycie należy walczyć. Hope to sprawnie działający mechanizm, chroniący wszystkich mieszkańców. W momencie zagrożenia elementy takie jak demokracja oraz wolność słowa stają się niewiele ważne.

Jednak poddanie się dyktatorowi prowadzi także do formy izolacji. Hope to społeczność pozornie otwarta. Głowni bohaterowie – Elvis i Reuben – udają się na rajd, którego celem jest dotarcie do złomowiska, wysłanie szybowca i zebranie informacji. Jednak nie ma ani słowa o przyjmowaniu uchodźców. Pan Brandon, przywódca miasteczka Hope, mówi wyłącznie o nomadach, których prowadzi Prorok. Nie zostają oni przedstawieni w sposób pozytywny. Pan Brandon opisuje ich jako pasożyty, karaluchy, szkodniki, które pragną części plonów. Słabe społeczności złamały się i przyłączyły do grupy Proroka. Wskazuje to na potrzebę religijnej organizacji – społeczność Proroka to koczownicy. Są przeciwieństwem tych, którzy mieszkają w Hope i preferują osiadły tryb życia. Ale czy to oznacza, że są w jakiś sposób gorsi?

Nie sądzę, aby tak było. Zarówno grupa Proroka, jak i Hope wskazują na podobną formę organizacji – prowadzi ich jeden człowiek, który w swoich rękach i słowach skupia władzę. Różnica polega na kontekście. Hope to grupa świecka, w pierwszym tomie nie ma ani słowa o jakiejkolwiek grupie ludzi zajmujących się religią. Element te zostaje wyparty, dlatego pojawia się Prorok. Staje się on uzupełnieniem świata przedstawionego o wartości metafizyczne. W pierwszym tomie Strange Years niewiele o nim wiadomo, zostaje zaprezentowany wyłącznie za pomocą słów przywódcy miasteczka Hope. Ta aura tajemniczości powoduje, że Prorok staje się jeszcze bardziej fascynujący. Jakie prawo głosi? Jakich poświęceń wymaga od swoich wyznawców? Ten element Stragne Years jest ciekawy, ponieważ obie znane nam religie monoteistyczne rozwinęły się w społeczeństwach koczowników. A potem fanatyzm wyznawców doprowadził do zagłady. Czy tym razem będzie podobnie?

Porządek postapokaliptyczny

Wrażenie samotności wynika z pozbawienia świata wszelkiego rodzaju, znanych nam aktualnie, nowoczesnych technologii. Jednocześnie postacie są bliższe sobie. Zamiast obserwować ekran telefonu, muszą rozglądać się po, otaczającym je, pustkowiu. A ta przestrzeń pełna jest różnych osobliwości. Bohaterowie spotykają człowieka ubranego w melonik (przypominał mi on pewną postać z reklamy banku) oraz osobę siedzącą pod drzewem, na którym rośnie jabłko. Pierwszy z nich sprzedaje nikomu niepotrzebne wirtualne aktywa. Postapokaliptyczny świat w Strange Years pozbawiony jest pieniędzy oraz giełdy, dlatego działania Melonika – bo tak nazywają go główni bohaterowie – nosi znamiona bezcelowości. Jednak mówi on o jednej interesującej rzeczy – o Kodeksie.

Upadek zasad „starego” świata doprowadził do powstania reguł w „nowym” świecie. Rzeczywistość w Strange Years nie jest chaotyczna i przypadkowa – została ona całkowicie uporządkowana i zorganizowania. W ten sposób niwelowane jest poczucie osamotnienia, ale nie wypływa to na odczucie osaczenia. Szczególne, gdy zostają zaprezentowani zmutowani kanibale plądrujący pustkowia. Oni są usposobieniem śmiertelnego zagrożenia, zaraz obok radioaktywności. Z tym, że przed skutkami wybuchów „brudnych” bomb można schronić się w skafandrze i spokojnie przemierzać skażone terytoria. Kanibale są w ciągłym ruchu, polują i niweczą plany społeczności (np. przerywając rajd), ale jednocześnie są elementem porządku. Kodeks oraz inne prawa powstają pod wpływem zagrożenia. W Strange Years wyraźnie widać, że mają one chronić człowieka przed określonymi niebezpieczeństwami oraz samotnością.

Przełamanie struktury

Dlatego bohaterowie czują się zagubieni, gdy spotykają człowieka siedzącego pod drzewem. Postać ta opowiada o cyklu życia, rysuje na ziemi koło i stwierdza, że wszystko zostało już spisane. Osoba ta staje się wysłannikiem fatum, przednią strażą przeznaczenia i nie mieści się w porządku świata przedstawionego. Zostaje on rozwalony, a gest jednego z bohaterów – Elvis zrywa jabłko rosnące na drzewie – wyraźnie wskazuje na metafizyczny charakter spotkania. Potem, po ataku kanibali, trafiają na Pana Iluzję. A o tej postaci nic nie można powiedzieć, ponieważ w tym momencie kończy się historia pierwszego tomu Strange Years.

Z niecierpliwością czekam na kolejny. Czy bohaterowie dostąpią oświecenia i zostanie im zaprezentowana prawda o świecie, w którym żyją? W końcu jeden z nich zerwał jabłko, a – jak doskonale wszyscy wiemy – akt ten doprowadził do wygnania pierwszych ludzi z raju. Ale dał im też świadomość. Elvis i Reuben są na dobrej drodze do poznania podstaw ich świata. W takim razie czy zostaną wygnani z Raju, którym jest dla nich miasteczko Hope?

//Plansze zostały wykorzystane za zgodą Autorów.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.