A na pewno nad tym, czy jest ono immanentne. Diabeł wcielony, głównie za sprawą pesymistycznej wizji świata, nie jest skierowany do wszystkich odbiorców, mimo to uważam, że należy się zmierzyć z tym filmem.
Chwilami film przypomina dramat, ponieważ w wielu scenach występują maksymalnie dwie osoby - Małgosia oraz wiedźma. Jaś jest wyraźnie postacią drugoplanową, wręcz celowo staje się tłem, po to, aby znów znalazł się na pierwszej linii wydarzeń.
Na dodatek podróż Roy’a Mcbride’a opowiada także o ludziach, o człowieczeństwie. Po obejrzeniu Ad Astra warto zadać sobie pytanie o jego granice. Czy kończy się wraz z ostatnią planetów Układu Słonecznego, a może zaraz po opuszczeniu ziemskiej atmosfery? Kuszące jest stwierdzenie, że nośnikiem człowieczeństwa jest istotna ludzka, jednak Ad Astra wyraźnie pokazuje, jak naiwne i obarczone śmiertelnymi konsekwencjami jest takie postrzeganie tego problemu.
ewnego razu w Hollywood opowiada o codzienności. W piękny sposób. Na szczególną uwagę zasługują kadry wykorzystane w filmie. Prezentacja świata przedstawione jest podszyta oniryzmem.
Fascynujące jest to, jak z okruszków porzuconych w Internecie komuś udaje się sfabrykować człowieka. Mało tego! Ukraść mu jego miejsce w wirtualnym świecie, jak łatwo się domyślić, staje się coraz ważniejszy.