Tesserakt!

Tesserakt. Słowo, które najbardziej kojarzy nam się z uniwersum Marvela, a w szczególności z filmem Avengers. To za sprawą tesseraktu Loki narobił bałaganu, który musieli posprzątać superbohaterowie. Jednak ten tajemniczy przedmiot nie został wymyślony wyłącznie na potrzeby komiksu. Jak to w popkulturze bywa, ma on swoje drugie dno – mianem tesseraktu określa się różne przedmioty.

Na początku było Słowo! Kto po raz pierwszy napisał coś o tesserakcie? Najciekawsze jest to, że nie byli to autorzy komiksowi, a nawet dlatego było tej osobie do tego rodzaju twórczości. W 1888 roku brytyjski matematyk Charles Howard Hinton i pisarz fantastycznonaukowy publikuje książkę A New Era of Thought. Trzeba pamiętać o tym, że pod koniec XIX wieku zupełnie inaczej postrzegano problemy naukowe, bardzo często nasze współczesne myślenie o świecie, które jest niezwykle stabilne, z niektórymi uwagami ówczesnych badaczy stoi w drażniącej sprzeczności. Bo jak ktoś mógł się zajmować ezoteryzmem na uniwersytecie i prowadzić badania nad parapsychologią? A rozprawy o czwartym wymiarze, przy których mieszano nauki ścisłe z humanistycznymi? Dzisiaj nie mieści nam się to w głowach, zaraz krzyczymy o hochsztaplerce i braku jakiejkolwiek naukowości. W XIX wieku było trochę inaczej i okres ten zaowocował wielu, często wręcz szalonymi, koncepcjami na temat konstrukcji rzeczywistości. Jednym z dzieł łączących filozofię i matematykę, a następne wychodzących w kierunku mistycyzmu, jest A New Era of Thought. Właśnie tam znaleźć można uwagi o tesserakcie.

Charles Howard Hinton zafascynowany był czwartym wymiarem. Do jego zobrazowania wykorzystał, wspominamy wcześniej tesserakt i – jak widać – w żadnym wypadku nie służył mu on do przywoływanie złych istot z kosmosu. To figura geometryczna, znana jako hipersześcian. Charles Howard Hinton dysponował niezwykła wyobraźnią. W tekście What is the Fourth Dimension kwestionuje ograniczenia związane z trójwymiarowym postrzeganiem świata. Nie uznaje znanej nam konstrukcji rzeczywistości za jedyną i całkowicie pewną. Opisuje hipotetyczne istnienie bytów cztero- lub dwuwymiarowych. Bawi się tą koncepcją, oprawia ją w geometryczne formy. Lektura obu jego tekstów wskazuje na zupełnie inny sposób postrzegania świata. Przede wszystkim wyraźnie widać potrzebę połączenia wszystko w jedno, ta holistyczne ujęcia świata wręcz zalewają czytelnika z tekstów Charlesa Howarda Hintona. Często są to odważne eksperymenty myślowe, których jedynym celem jest próba pokonania ograniczeń ludzkiego doświadczenia. To drugi element myślenia charakterystycznego dla tego matematyka – potrzeba przekroczenia granicy, odnalezienie czegoś, co jest dalej. Wpada w tym w mistyczne tony, ale nie można go za to krytykować. Jakoś musiał zapełnić te wielowymiarowe przestrzeni, a duch epoki podsuwał mu właśnie takie, często jednoznacznie mistyczne rozwiązania.

Popkultura lubi inspirować się właśnie takimi pomysłami. Z wielowymiarowością i tesseraktem właśnie tak się stało. Ta figura geometryczna zaczęła funkcjonować jako łącznik pomiędzy poszczególnymi wymiarami. Widzieliśmy to w Avengers, gdy Loki otworzył portal i Nowy Jork zalały hordy wrogo nastawionych obcych. Tesserakt został także wykorzystany do podróży w czasie. Kto oglądał Interstellar, ten na pewno pamięta scenę, w której atthew McConaughey wpada do czarnej dziury i ląduje w dziwnej przestrzeni zbudowanej z półek na książki. Został on po prostu uwięziony w hipersześcianie, w tesserakcie, co umożliwiło mu przekroczenie bariery czasu i kontakt z przeszłością. To już nie siła miłości, ale potęga hipersześcianiu! Wiem, że wiele osób krytykowało ten element filmu za zbyt duże mistyczne rozchwianie, które jest niedopuszczalne we współczesnym science fiction. Kiedyś było trochę inaczej, widać to w pierwszych powieściach z tego gatunku, nawet w tych polskich. Poza tym przy filmie pracował wybitny fizyk Kip Thorne i w książce Interstellar i nauka pokazał, że nie wszystko było tak naciągane, jak wydawało się internetowym specom od fizyki teoretycznej.

Sam tesserakt mocno wyeksploatował Marvel. Trzeba pamiętać o tym, że komiksowe świat bardzo często się rozpadają i w ten sposób powstają różne alternatywne rzeczywistości, co może prowadzić do zwielokrotnienia nazw. Ciekawym punktem wyjścia są Kamienie Nieskończoności. Jest ich sześć i każdy z nich ma inne właściwości. Natomiast, jeżeli przyjrzymy się filmom, to ujawnione zostały dopiero cztery. Jeden z nich nosił nazwę Tesserakt i pojawił się w Avengers. Same Kamienie Nieskończoności mogą przybierać różne kształty, więc nic nie stoi na przeszkodzie, aby jeden z nich stał się hipersześcianem.

Jak widać, przebył on długą drogę. Od figury geometrycznej wykorzystanej w odrobinę mistycznej teorii czterech wymiarów, do filmu o superbohaterach. W popkulturze nic nie ginie! To mistrzyni recyklingu, dlatego warto zastanowić się nad tym, czym się inspiruje.

//Obrazek wyróżniający: Joe / Tesseract Phantogram Test (CC BY-NC 2.0)