Miałem wielką przyjemność zobaczyć film, który gwałcił wszystko możliwe reguły fantastyki naukowej. Bzdura goniła bzdurę. Na dodatek bohaterów cechowała nieznośna bezmyślność. Konstrukcja świata przedstawionego, to ponury absurd. Gdy myślę, o tym filmie, z perspektywy kilkudziesięciu godzin od zakończenia seansu, trudno mi wskazać na pozytywne cechy. Rzadko zdarzają się tak złe obrazy, tak źle wykonane i zaplanowane. Cały czas zadaję sobie jedno pytanie – w jakim celu powstał Tytan? Kto był na tyle nieprzytomny, że postanowił sfinansować to przedsięwzięcie?
Fabuła jest prosta. Jesteśmy na Ziemi, przyszłość jest nieciekawa, powodzie, głód, opady radioaktywne. Koniec zbliża się wielkimi krokami. Dlatego mądre głowy, te amerykańskie, postanowiły, że jedyną szansą na przetrwanie gatunku, jest dotarcie na Tytana, jeden z księżyców Saturna. Warunki są tam kiepskie, delikatnie pisząc, więc konieczne jest odpowiednie przystosowanie ludzi. Za pomocą przyspieszonej ewolucji. Modyfikacje genetyczne to często wykorzystywany temat w filmach science fiction. Skutki bywają różne, najczęściej opłakane. Jednak w przypadku Tytana razi brak przygotowania twórców. Tak do końca to nie wiadomo, co wywołuje mutacje. Szprycują ochotników niebieskim płynem, potem wypadają im włosy, powoli stają się latającymi rybami. Szkoda, że nikt nie próbuje wytłumaczyć, dlaczego tak się dzieje. Później jest jeszcze gorzej. Zabrakło inwencji, aby dokładnie wyjaśnić, co ten nowy kolonista ma robić na Tytanie. W ostatniej scenie ochoczo szybuje nad oceanem metalu. Przetrwanie gatunku? Jak nic!
W 2009 roku miał premierę film Istota. Krytykowany, za nieudaną próbę skonfrontowania etyki z modyfikacjami genetycznymi. Jednak autorzy zadbali o podstawowe obudowanie fabuły. Obraz miał przynajmniej naukową otoczkę. Były eksperymenty, naukowcy, wyjaśnianie podejmowanych działań. Zupełnie inaczej jest w Tytanie. Tam brakuje nawet elementarnych podstaw naukowych. Cały eksperymenty przypomina sen szalonego naukowca, który na dodatek z trudem radzi sobie z własną specjalizacją. Jeżeli chcecie zobaczyć, jak zepsuć science fiction, jak arogancko ignorować fundamenty tego gatunku i zrobić film, to koniecznie obejrzyjcie Tytana. Doskonały materiał dla osób, które czują fascynację złymi, takimi do bólu złymi, realizacjami poszczególnych form istniejących w kulturze popularnej.
Warto zwrócić uwagę na wykorzystanie motywu zagłady. Świat się kończy, ale ośrodku badawczym jest alkohol, są steki. Można spokojnie urządzić sobie grilla. Zagrożenie jest zaznaczane tylko na początku, potem już nikt nie ogląda wiadomości. Po prostu zamykają się w ośrodku, w którym jest doskonale wyposażone centrum handlowe i dają się szprycować bliżej nieokreślonymi chemikaliami. Tytan to najzwyczajniej w świecie głupi film. Często bronię Netfliksa, uważam, że na tej platformie można znaleźć mnóstwo interesujących produkcji. Niestety, takie premiery jak Tytan szkodzą marce. Pokazują, że obrazy z logiem Netfliksa są złe, nudne i bzdurne. Takie uproszczenie jest krzywdzące i zbędne. Najwyraźniej brakuje porządniej selekcji.