Wczoraj obserwowałem upadek Unity. Dosłownie. Do tego stopnia wciągnęło mnie czytanie na ten temat, że aż odpuściłem sobie partyjkę w „Starfielda”. Dobra drama nie jest zła, tylko szkoda, że nowy cennik, bo o niego się rozchodzi, uderzy w twórców. Oczywiście firma twierdzi, że nie, że wystarczy im zaufać i wszystko będzie dobrze. Cóż, obawiam się, że ten statek już odpłynął. Tak samo, jak peron, który uciekł osobom decyzyjnym w Unity.
Kasa musi się zgadzać
Jest mnóstwo kontrowersji dotyczących nowego cennika Unity. Komunikacja firmy w mediach społecznościowych oraz na oficjalnym forum, wyraźnie pokazuje, że wciąż toczą się rozmowy jak interpretować poszczególne zapisy. Dlatego wstrzymałem się z podsumowaniem całego incytetdu, spokojnie zbieram sobie materiały, żeby mieć jasność, w którym kierunku ta cała afera zmierza. O co poszło?
O to, że twórcy mieliby płacić za instalacje ich produktu, oczywiście po przekroczeniu określonego progu dochodów. Kto to będzie liczył? Unity. Jak to będzie liczone? Nie wiadomo, firma prosi o tym, żeby im zaufać. Interesujące jest to, że wystarczył jednodniowy pożar, żeby firma zaczęła dookreślać swój pomysł, a nawet wycofywać się z niektórych interpretacji, które wcześniej wyglądały na ostateczne.
Niemniej, polecam tekst Brandona Sheffielda The Death of Unity, gdzie znajdziesz aktualny status tego pożaru w śmietniku. Ja wracam do przeglądania subredditów dla twórców, na których nastroje są dość gorące. Albo napiszę wprost. Ludzie są wkurwieni.
Zima w esporcie
Jak obecnie wygląda stan sieciowych zawodowych rozgrywek? Sam często oglądam LEC (League of Legenda European Championship) i dobrze się przy tym bawię. Gdy jeszcze żyła MOBA Activision-Bliizard, „Heroes of the Storm”, to też starałem się być na bieżąco. Jestem tylko odbiorcą, poza siedzeniem na Twitchu niespecjalnie interesują się tematem.
Dlatego spodobał mi się cykl tekstów The Esports Reckoning. Stworzony przez ludzi związanych z tą dziedziną aktywności. To takie zaproszenie za kurtynę, pokazanie, że wcale nie jest tak pięknie i kolorowo jak to wygląda na Twitchu. Szczerze mówiąc, to zawsze miałem wrażenie, że esport jest bardzo napompowany i zastanawiałem się, kiedy ten balon pęknie albo zacznie z niego uchodzić powietrze.
Czyżby stało się to teraz? Wątpię. Widzę raczej czas rozliczeń, czas miecza i topora, czas podsumowań w arkuszu w Excelu. Jak to wygląda na polskiej scenie? Nie wiem, jeśli trafię na dobre opracowanie lub kogoś chętnego do rozmowy, to pewnie podzielę się wnioskami oraz intuicjami.