Upadek w nudę

Ostatnio zastanawiałem się, ile osób pamięta jeszcze o serialu Z Archiwum X. Na pewno można go uznać za klasykę popkultury, przynajmniej pierwsze sezony, zanim autorzy całkowicie popłynęli w jakieś nudne rejony. Osoby, które oglądały serial z łatwością skojarzą takie postaci jak Fox Mulder (David Duchovny; dzisiaj bardziej znany z Californication) i Dana Scully (Gillian Anderson). Była to para agentów wyjaśniających różne niepokojące zjawiska. Serial był ciekawy, co prawda niektóre wątki wydają mi się dzisiaj – delikatnie mówiąc – zastanawiająco odjechane, ale 15 lat temu tak nie myślałem. A ostatnio obejrzałem drugi sezon serialu, w którym główną rolę gra Gillian Anderson.

Mam na myśli Upadek. Pierwszy sezon widziałem w zeszłym roku, ale nie podobał mi się. Tłumaczyłem sobie, że to wina mojej fascynacji Detektywem i musi minąć trochę czasu zanim będę w stanie docenić inne seriale kryminalne. Odczekałem i ponownie włączyłem Upadek – od samego początku. Wrażenia wcale nie były lepsze i mam nadzieję, że Gillian Anderson dalej będzie kojarzona – przede wszystkim! – ze Scully, a rzadziej z inspektor Gibson (główna bohaterka Upadku). Obejrzałem oba sezony i jestem przekonany, że ten serial mógłby mieć 8 odcinków – po 4 na każdy sezon. Dwanaście to zdecydowanie za dużo i było to widać, ponieważ autorzy rozciągali akcję do granic możliwości, a wiele wątków porzucono. A szkoda, ponieważ mocniejsze stworzenie kontekstu polityczno-historycznego mogłoby pomóc Upadkowi.

Akcja serialu rozgrywa się w Belfaście – mieście, które ma trudną historię. Niedobór pomysłów sprawił, że, że stało się ono całkowicie niewidoczne w serialu. Brak dobrze scharakteryzowanej przestrzeni szkodzi kryminałom, bo trudno nam wyobrazić sobie takiego Eberahrta Mocka bez Wrocławia. Detektyw jest zawsze związany z miejscem, w którym pracuje. Nawet jeżeli jest tylko przyjezdnym, inspektor Gibson pracuje w londyńskiej policji, to wchodzi w tkankę miasta. W Upadku brakuje tego elementu, co powoduje, że postać zaczyna funkcjonować w niepokojącej próżni. Być może założeniem twórców serialu było stworzenie silnej kobiety, która zostanie skonfrontowana z chorym psychiczne przestępcą, ale bez zbudowanego kontekstu obie postacie wydają się nijakie.

Swamp TV /  James Good (CC BY-NC-ND 2.0)
Swamp TV / James Good (CC BY-NC-ND 2.0)

Już w trakcie oglądania zauważyłem, że twórcy nie potrafią się zdecydować. Wprowadzili wątek przekupnych policjantów, ale w drugim sezonie został on porzucony. Było trochę o terrorystach z IRA, ale to również zniknęło. Paula Spectora, mordercę, kreowano na człowieka nienawidzącego kobiet i traktującego je jako przedmioty, co podkreślono poprzez upozowanie ofiar. W drugim sezonie do tego dołożono filozofię, w której najważniejsze było szerzenie cierpienia i – według mnie – Paul Spector w ten sposób stracił. Trudno odmówić mu inteligencji, jednak dodatek w postaci metafizycznego rozszerzenia rozbił strukturę tej postaci. Ten wątek powinien być rozbudowywany od samego początku. W drugim sezonie było na to za późno i rozdarcie stało się bardzo widoczne. Ta niespójność w kreowaniu postaci dotknęła również inspektor Gibson. ’

Problemy pojawiły się już w pierwszym sezonie, ale liczyłem na to, że wiele aspektów zostanie jeszcze rozwiniętych. Myliłem się – zamiast silnej postaci detektywa, otrzymałem całkowicie przeźroczystą bohaterkę, bez której serial mógłby się spokojnie obyć. Znacznie ciekawsza była policjantka, która pracowała dla inspektor Gibson. W zasadzie od bohaterki granej przez Gillian Anderson każdy w serialu był o wiele bardziej interesujący.

Naczytałem się pozytywnych recenzji, w których autorzy rozpływali się nad ostatnimi trzema odcinkami drugiego sezonu. Podkreślano wagę przesłuchania, bo tam właśnie rozegrało się najciekawsze starcie pomiędzy Gibson, a Spectora. Dla mnie przypominało ono pojedynek dwóch kartofli, które nieudolnie próbują sobie zeskrobać błoto. Nie było tam nic porywającego, nie pojawił się nawet cień napięcia, które widoczne było w Hannibalu. Podstawowym problemem Upadku jest nuda. Nic się nie dzieję, mordercę znany od początku, a twórcy nie byli w stanie dobrze rozegrać pojedynku pomiędzy Spectorem, a Gibson.

Żałuję poświęconego czasu na ten serial. Miałem nadzieję zobaczyć coś ciekawego, wielowątkowego, a otrzymałem kiepskiej jakości pseudokryminał wyprany z jakichkolwiek pomysłów.