Machina, która się zatarła

Dzisiaj obejrzałem Machinę wojenną. Film z Bradem Pittem wyprodukowany pod szyldem Netfliksa. Nie będę ukrywał, że oczekiwałem wiekopomnego dzieła, liczyłem po prostu na dobrą rozrywkę. Wcześniej obejrzałem kilka trailerów i odniosłem wrażenie, że Machina wojenna może mieć w sobie coś interesującego. Po dwóch godzinach jestem zmuszony stwierdzić, że było to zwykłe złudzenie wywołane przez marketingowe zajawki.

Jednocześnie nie mogę uznać tego filmu za całkowitą klapę, za złą produkcję, od której należy uciekać. Problemem Machiny wojennej jest kompletny brak zdecydowania. Przez cały czas odnosiłem wrażenie, że reżyser – David Michod – sam nie wie, co zrobić z tym filmem. Czarna komedia? A może opowieść o tragedii wojny lub historia generała, który spada ze szczytu swojej kariery? Z jednej strony Machina wojenna próbuje bawić odbiorcę różnego rodzaju żartami, ironią, niewygodnymi sytuacjami, które odczuwa się jako absurdalne, ale z drugiej strony serwuje wątki poważne, czasem ckliwe, a bywa, że wręcz patetyczne. Żyjemy w czasach postmodernistycznego poplątania, jednak w tym przypadku doszło do całkowitego wymieszania gatunków, z którego nie powstała żadna nowa jakość. Machinie wojennej bliżej do rozsmarowanej na chodniku pulpy.

Poplątanie gatunkowe to dopiero wierzchołek góry lodowej. Znacznie poważniejsze jest rozwalenie fabuły. Odniosłem wrażenie, że Machina wojenna składa się z małych historii, które reżyser stara się połączyć w większą narrację. Niestety wszystkie zabiegi spełzają na niczym. Bohaterowie przenoszą się z miejsca na miejsce, a o ich motywacjach trudno cokolwiek powiedzieć. Sztab generała Glena McMahona, głównego bohatera filmu, którego gra Brad Pitt, przypomina przypadkową zbieraninę żołnierzy. Mają być tłem, jednak ze względu na to, że nikt nie pokusił się o rozwinięcie ich historii lub chociaż o mocniejsze zaakcentowanie relacji z generałem, szybko stają się płascy, nudni i zbędni. Obecność postaci drugoplanowych na ekranie nie wniosła nic, bywali tylko przyczyną, do rozwinięcia krótkiego żartu. Nic poza tym.

Machina wojenna rozczarowała mnie swoim niezdecydowaniem. Czasem się nudziłem, kilka razy zaśmiałem, jednak nie zmienia to faktu, że to jest film średni. Obraz, który można obejrzeć, jednak trzeba liczyć się z możliwością przeżycia zawodu. Myślę, że na Netfliksie jest znacznie więcej lepszych produkcji, którym warto oddać dwie godziny ze swojej egzystencji. Machina wojenna pożre ten czas, ale wątpię, aby dała coś interesującego w zamian. Nawet kwestia rozrywki jest tutaj wątpliwa, bo dobre żarty można zliczyć na palcach obu dłoni.

Lojalnie ostrzegam – jest do bólu średnio. Machinę wojenną zalecam oglądać w ostateczności, gdy nie ma się już nic lepszego na liście lub z ciekawości, aby być na bieżąco z nowościami filmowymi. Ja innych motywacji do zainteresowania się tym obrazem nie znajduję.