Przeglądając różne raporty oraz opracowania dotyczące kryzysu gospodarczego związanego z koronawirusem, często przeżywam dysonans poznawczy. Jestem w trakcie układania sobie pandemii z perspektywy osoby pracującej w gamedevie. Doskonale rozumiem, że długotrwałe zamrożenie gospodarki na pewno wpłynie także na ten sektor. Cóż, giereczki to rozrywka, jak ktoś nie ma jak zapłacić czynszu, to trudno oczekiwać, aby kupił rozbudowaną edycję kolekcjonerską Assassin’s Creed: Valhalla. Jednocześnie docierają do mnie różnego rodzaju informacje, które łączy jedno słowo – hossa na rynku giereczek.
Na moją skrzynkę, w ostatnim tygodniu kwietnia, wpadła taka infografika.
Zobaczycie na niej zestawienie przychodu biznesu giereczkowego w marcu, na przestrzeni ostatnich lat. To, co powinna Was zainteresować, to ostatni słupek, ten z 2020 roku. Jest wysoki, zbliżył się do rekordu z 2008! A teraz najlepsze – te statystki obejmuję tylko Stany Zjednoczone Ameryki! Nasze USA, o którym na pewno słyszeliście wiele złego w kontekście trwającej pandemii. Od problemów z zapewnieniem odpowiedniej opieki medycznej dla rzeszy nieubezpieczonych obywateli, po galopujące bezrobocie. Uważam, że w świetle obecnych wydarzeń na świecie, postrzeganie tego wykresu poza kontekstem może prowadzić do boleśnie błędny decyzji i analiz. Już tłumaczę, dlaczego tak uważam.
Zestawione dane dotyczą tylko marca, a więc pierwszego miesiąca, w którym poszczególne stany zaczęły zamykać kolejne obszary gospodarki. Zerknijcie na te informacje, ponieważ są one kluczowe dla dostrzeżenia dynamiki wzrostu przychodów w giereczkach. Ludzie przestają chodzić do pracy, siedzą w domach. Podobnie jak uczniowie oraz studenci. Odpadają różne aktywności takie jak wyjście do kina lub restauracji, więc pojawiają się wole zasoby gotówki, które można spożytkować na dostępne formy rozrywki. Jakie? Najlepiej cyfrowe, ponieważ nie wymagają kontaktu międzyludzkiego. Ludzie zaczynają kupować gry, sprzęt, realizują potrzeby konsumpcyjne, które dotychczas pożerały różnego rodzaju wyjścia na miasto. Człowiek, nie jako jednostka, ale gatunek, uwielbia się bawić, więc łatwo zrozumieć, że dostępne zasoby (czas i pieniądze) zostały skoncentrowane na cyfrowych światach. Bezpiecznych, bezkontaktowych, gwarantujących strzały dopaminy związane z nagradzaniem za osiągnięcia.
Niestety, ten trend nie będzie trwał do końca kwartału 2020 roku. Tak uważam, ponieważ do wydawania pieniędzy potrzebny jest przychód, a w świetle galopującego bezrobocia i niejasnych reguł odmrażania gospodarki w Stanach Zjednoczonych Ameryki, może on szybko topnieć. Gdy budżety zostaną napięte do granic możliwości za sprawą konieczności zapewnienia sobie bytu, to może w nich nie starczyć miejsca na płacenie na giereczki. Uważam ten scenariusz za prawdopodobny, ponieważ rozpatrywanie przychodów gamedevu z pominięciem kontekstu społecznego jest błędne. Zewsząd atakuję mnie wykresy przedstawiające rekordowe wzrostu w cyfrowych branżach, ale trzeba zadać jeszcze jedno pytanie.
Jak długo to potrwa? Czy ludzie rzucą się w wir rozrywki, żeby zapomnieć o życiu w skomplikowanych czasach? Czy po poluzowaniu obostrzeń dalej będą unikali zatłoczonych miejsc? Jak wiele osób będzie stanie utrzymać dotychczasowych poziom życia? Odpowiedzi na te pytania są kluczowe do zbudowania dobrego kontekstu dla przyszłych miesięcy w gamedevie.