Pod koniec zeszłego tygodnia postanowiłem, że wrócę do dwóch gier niezależnych. Wybrałem te, które dotyczyły eksploracji i nawiązywały do modelu powieści przygodowej lub fantastycznonaukowej z XIX wieku. Gracze mogą cieszyć się dwoma tytułami nawiązującymi do literackich struktur – The Curious Expedition oraz Renowned Explorers: International Society. Na pierwszy rzut oka obie te produkcje więcej dzieli, niż łączy, ale powstały dokładnie na tym samym fundamencie – na tęsknocie za odkrywaniem nieznanych rejonów naszego globu, na potrzebie usunięcia białych plam z map.
Dzisiaj podróżujemy po globie bez większych przeszkód. Oczywiście wciąż musimy uważać na różnego rodzaju światowe oraz lokalne zagrożenia, jednak już się tak nie boimy nieznanego. W oswajaniu tego, co jest, nam obce pomógł Internet, wraz z rozwojem nowych technologii. Wystarczy mieć dostęp do Sieci, odpowiednie urządzenie i działającą przeglądarkę, aby dowiedzieć się, jak wygląda życie w innej przestrzeni. Do wyboru mamy reportaże, blogi, zdjęcia oraz wiele, wiele innych form wyrazu, którymi operuje człowiek. W dalszym ciągu hodujemy stereotypy, często wręcz je umacniamy, ale świat stracił trochę niepokojącej atmosfery. Biura podróży zabiła nam całą egzotykę, a na jej miejsce wrzuciły zamknięte kurorty dające jedynie pozorność poznania innej kultury.
Nie ma dzisiaj miejsca dla podróżników pragnących usunąć białą plamę z mapy, bo takim miejsc już nie ma. Dzięki miniaturyzacji urządzeń docieramy wszędzie, z łatwością operujemy obiektywem aparatu, aby zrobić kolejne zdjęcie. W odzyskaniu poczucia egzotyki i tajemnicy świata mogą pomóc książki Juliszna Verne’a. Jego proza stanowi wypadkową powieści podróżniczej, przygodowej i fantastycznonaukowej. Bohaterowie najczęściej wybierają się w dalekie peregrynacje, czasem z własnej woli, a innym razem zmusza ich do tego przypadek. Słynne W 80 dni dookoła świata stanowi hołd złożony rozwojowi techniki, dzięki któremu błyskawicznie można okrążyć glob. Świat Phileasa Fogga nie był taki jak nasz, Juliusz Verne doskonale uchwycił wyobrażenia europejczyków o nieznanych lądach. Ich obawy, niepokoje, a także stereotypy. Pamiętam, że powieści Juliusza Verne’a wręcz pochłaniałem. W fabuły wczytywałem się z wypiekami na twarzy, przeżywałem przygody bohaterów i ostatnio zauważyłem, że tego dreszczyku emocji związanego z eksploracją zaczyna mi brakować.
Nie będę ukrywał tego, że jestem badaczem gabinetowym. Doskonale czuję się w otoczeniu półek oraz książek, nie przepadam za wszelkimi trudami podróży. Na szczęście poza literaturą mam gry komputerowe. Dlatego wygrzebałem ze swojej cyfrowej kolekcji dwa tytuły, które dały mi poczucie eksploracji, które zmusiły mnie do zmierzenia się z trudnymi w obyciu tubylcami. Bycie wirtualnym podróżnikiem odpowiada mi najbardziej! Szczególnie gdy twórcy gry przyłożą się do mechaniki i sprawią, że w wyzwaniach istotny stanie się element losowy. Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko wrócić do moich wirtualnych eksploracji, które robią się coraz bardziej niebezpiecznie… Na szczęście nie dla mnie, tylko dla fikcyjnych bohaterów z komputerowo wygenerowanych światów.