Bezkompromisowy „Polski Duch”

Polskich komiksów nigdy dość! Szczególnie, jeżeli są przygotowywane z pomysłem i przekorą. A tak właśnie jest z Polskim Duchem. Już raz pisałem o tym komiksie, teraz przyszedł czas na mały wywiad. Moment jest szczególny, ponieważ twórcy Polskiego Ducha zbierają na papierowe wydanie komiksu.

Adrian Jaworek: Skąd wziął się pomysł na stworzenie Polskiego Ducha?

Tomasz Kleszcz: Pomysł na komiks superbohaterski od dawna mi chodził po głowie, bo od tego się zabrałem do rysowania komiksów. Prawdę mówiąc, gdy zobaczyłem, że Biały robi niezłą karierę, to stwierdziłem, że to dobry czas na stworzenie własnego komiksu o superbohaterze.

Wraz ze współscenarzystą Piotrkiem Gaszczyńskim nie chcieliśmy, aby był on podobny. Dlatego sam Polski Duch to postać drugoplanowa, historia jest o czymś zupełnie innym.

A.J: Jaka jest Twoja opinia na temat komiksów zaangażowanych ideologicznie?

T.K: To zależy, jak komiks jest zrobiony. Jeżeli przedstawia ideologię w sposób rozsądny, a nie łopatologiczny, to nie mam nic przeciwko.

Komiks jako medium również służy do przekazywania pewnych prawd, a nie tylko rozrywce. Ideologie też trzeba przedstawiać za pomocą komiksu. Jeżeli jest to zrobione dobrze, to jak najbardziej popieram takie pomysły.

A.J: Czy Polskiemu Duchowi jest blisko do Kapitana Ameryki?

T.K: Nie do końca. Powiedzmy, że jeżeli chodzi o styl kostiumowy i graficzny, to faktycznie wzorowałem się na tym superbohaterze w wykonaniu Bryana Hitcha. W przypadku charakteru postaci jest inaczej.

Polski Duch nie jest takim typowym bohaterem jak Kapitan Ameryka, nie ma swojej drugiej ukrytej tożsamości – przynajmniej do tej pory jej nie ujawniliśmy i raczej się nie ujawni – jest to troszeczkę inaczej skonstruowany komiks.

A.J: To gdzie są te różnice?

T.K: Kapitan Ameryka to postać, która hołubi swój kraj, jest zawsze zapatrzona w amerykańską flagę, nigdy nie łamie pewnych zasad. Polski Duch jest postacią enigmatyczną, nie do końca wiadomo, kim on tak naprawdę jest, jakie są jego zasady postępowania. A przede wszystkim – nie walczy w imię wzniosłych i wyższych patriotycznych celów tak, jak Kapitan Ameryka.

A.J: Gdzie udało się wam przemycić polski kontekst kulturowy?

T.K: W umiejscowieniu komiksu, w jego realiach. Akcja dzieje się na zwykłych ulicach w Krakowie. Jeżeli ktoś tam mieszka, to jest w stanie rozpoznać te lokalizacje, ponieważ są zbliżone do rzeczywistych. Ważne też jest zachowanie Karola.

Często powtarzam, że żyję w kraju, w którym karmi się nas rzeczami, które nie mają wiele wspólnego z rzeczywistością i to chcieliśmy w tym komiksie pokazać. Nie jest tak różowo, jak się pokazuje w telewizji. Nie wszyscy żyją na kredytach i mają piękne, nowe domy. Karol miał być właśnie taką postacią. Nie oszukujmy się – w Polsce jest mnóstwo ludzi, którzy nie odnieśli sukcesu i przez ten komiks chcieliśmy to pokazać.

Karol próbował postępować dobrze i żyć tak, jak społeczeństwo od niego wymagało i nie do końca to się sprawdziło.

A.J: Właśnie! Karol! Ta postać od początku zwraca moją uwagę, bo przełamuje model komiksu superbohaterskiego. Mam wrażenie, że za jego sprawą Polski Duch zaczyna iść w kierunku komiksu autorskiego.

T.K: Niekoniecznie autorskiego, raczej w stronę obyczajowego. Polski Duch nie jest główną postacią naszego komiksu, mimo że można go nazwać najbardziej reprezentatywną, bo robi największe wizualne wrażenie.

Jest to komiks obyczajowy, w którym próbujemy pokazać żywot zwykłego polskiego obywatela. Wydaje mi się, że takich komiksów jest niewiele. A już na pewno nie ma takich komiksów o Polsce. Bo są komiksy obyczajowe, biograficzne zagranicznych autorów, ale takich typowo polskich, to nie kojarzę na pierwszy rzut. A jakieś pojęcie o tym rynku mam…

A.J: Był Likwidator, Wilq…

T.K: Likwidatora ciężko nazwać komiksem obyczajowym. Jest to komiks groteskowy, oparty na pastiszu polskiego społeczeństwa, bardzo miejscami dosadny.

My nie tworzymy dowcipu. Polski Duch jest zbliżony do rzeczywistości, nie naśmiewa się z niej.

A.J: Staracie się przełożyć polskie bagienko na rzeczywistość komiksową. Świetnie wam to wychodzi. Świat przedstawiony w Polskim Duchu jest żywy, nie nuży odbiorcy, cały czas coś się dzieje. Ciekawe są te odniesienia do polityki i krytyka społeczeństwa.

Nie boisz się posądzeń o zbytnie zideologizowanie Polskiego Ducha?

T.K: Ja się nie boję i uważam, że współcześnie rozmyły się zasady w społeczeństwie… Planujemy to poruszyć w komiksie, więc za dużo nie chcę zdradzać. Karol będzie taką postacią, która nie będzie się bała powiedzieć, że coś mu się nie podoba, coś mu nie pasuje. Karol widzi, że pewne rzeczy są w tym kraju złe i powie to na głos.

Nie będę ukrywał, że troszeczkę ma ze mną wspólnego, bo gdy rysuje się taki komiks, to się czerpie z własnego doświadczenia. Dzisiaj wiele osób boi się odezwać, bo jeżeli powiedzą coś innego, niż wypada, to automatycznie uznawane jest to za złe, za marudzenie, za psioczenie, itd. Ludzie boją się wypowiadać swoje myśli, bo zaraz ktoś powie „marudzisz, zapeszasz, jesteś nietolerancyjny”, czy coś w tym stylu.

Nie wszystko musi się nam podobać i nie wszystko musimy tolerować, nawet jeśli nie mamy na to wpływu.

A skoro tworzymy komiks dla własnej satysfakcji, to nie będziemy go robić pod publiczkę i pilnować tego, żeby był poprawny politycznie.

"Polski Duch"
„Polski Duch”

A.J: Lubię takich artystów! Właśnie takiej bezkompromisowości brakuje mi w polskiej popkulturze. W Polskim Duchu czuję taki potencjał sprzeciwu – przywalić i roznieść to wszystko na małe kawałeczki.

T.K: Byłoby fajnie, gdyby nasz komiks dotarł do szerszych mas. Ale to jest ryzyko… Jeżeli podejmujesz się tematu, który sprzeciwia się pewnym zasadom, to jest duża szansa, że ten temat zostanie zduszony. Ludzie nie chcą pewnych rzeczy słuchać, czy oglądać, bo czują, że mają tego dość. Wolą włączyć telewizję i pooglądać Taniec z gwiazdami.

Komiks jest niszowym medium. Robienie komiksu, który ma nie tylko służyć rozrywce, nie jest cukierkowy, jest jeszcze trudniejsze, ale nie wszyscy muszą robić rzeczy, które się innym podobają. Czasami trzeba zrobić coś dla siebie, coś, co się uważa za słuszne.

A.J: Dlaczego powiedziałeś, że komiks jest niszowym medium? To gatunek związany z kulturą masową, wręcz do bólu popularny.

T.K: Zależy gdzie. Odnoszę wrażenie, że w Polsce jest inaczej. Co prawda zwiększa się sprzedaż, wydawcy sobie chwalą nakłady, zwłaszcza w mijającym roku 2015, to jednak jest to w dalszym ciągu bardzo niszowe medium. Trudno znaleźć ludzi, którzy mieliby o tym jakiekolwiek pojęcie. W autobusach i w pociągach ludzie rozmawiają głównie o telewizji, meczach i plotkach, ale nie o komiksach, o nich nic nie usłyszysz.

O komiksach mówi się na konwentach lub specjalistycznych blogach czy serwisach. Dlatego dla mnie to jest niszowe medium. Pokutuje mimo wielu świetnych publikacji – przynajmniej w moim odczuciu – takie zaściankowe myślenie, że komiks to Kaczor Donald i Czarodziejka z Księżyca. Od dwudziestu lat, to nie  uległo zmianie, niestety! Mimo, że wychodzą nowe komiksy, działają wydawnictwa, są w tym coraz większe pieniądze, to – nie oszukujmy się! – w umyśle polskiego obywatela komiks to bzdury.

A.J: U nas pokutuje myślenie, że komiks to tylko zabawa.

T.K: Zgadza się. Problem polega na tym, że biznes nie angażuje się w komiksy. Nie ma ludzi, którzy zarabiają na komiksach potężne pieniądze, komiksy nie pojawiają się w głównych mediach, to automatycznie są traktowane jako taka niszowa sprawa.

Czasami niewielkie wydarzenie, które pojawi się w telewizji, zrobi więcej szumu, niż światowej klasy komiksy pojawiające się w Polsce. Za nimi nie idą żadne akcje reklamowe! To jest takie zamknięte środowisko, które się utrzymuje, może ostatnio delikatnie rozwija, ale to jest nisza.

A.J: Rozmawiamy przy okazji zbiórki na Wspieram.to. To już druga próba sfinansowania Polskiego Ducha, prawda?

T.K: Tak. Druga i – najprawdopodobniej – ostatnia. Chcielibyśmy zobaczyć ten komiks na papierze, uważamy, że warto go wydać. Doszliśmy do wniosku, że nasi czytelnicy (mamy sporo odwiedzin) będą zainteresowani i wesprą ten projekt.

Za pierwszym razem było mniej materiału. Komiks był krótszy, może nie do końca określiliśmy jego przesłanie.

Prawda jest taka, że też nie dajemy rady go cały czas rysować w dotychczasowym tempie. Chcieliśmy zakończyć pewien etap. Pojawił się pomysł na drugą zbiórkę i zobaczymy, co będzie. A jak się zbiórka nie uda… To będziemy myśleć, co dalej.

A.J: Do tworzenia Polskiego Ducha wróciliście po przerwie. Coś się zmieniło?

T.K: Ja, jako rysownik, przestałem rysować. Dlatego, że nie daję rady. Nawiązaliśmy współpracę z kilkoma osobami, które być może by się podjęły kontynuowania pracy. Wszystko zależy od tego, czy projekt będzie działał dalej.

Scenariusz mamy napisany do końca, plansze są rozpisane, nic nie przybywa, nic nie ubywa. Historia jest gotowa, trzeba ją tylko narysować.

Jeżeli komiks nie spotka się z wystarczająco przychylnym przyjęciem, to czasami trzeba sobie powiedzieć dość.

A.J: To, co mówisz, jest trochę smutne. Liczyłem na to, że Polski Duch będzie gdzieś kontynuowany.

T.K: Nie mówię, że basta! Ale gdyby ta akcja toczyła się 5 lub 6 lat temu, gdy miałem więcej wolnego czasu, to pewnie bym komiks skończył. Ale latka lecą.

Ciężko rysować tylko hobbistyczne, zwłaszcza że Polski Duch jest robiony w stylistyce realistycznej. Narysowanie planszy wymaga trochę czasu. Już nie wspomnę o aktualizowaniu mediów społecznościowych. Na to, niektórzy koledzy z branży, poświęcają mnóstwo czasu. Ja ich, szczerze mówiąc, podziwiam. Bo aby uaktualniać bez przerwy Facebooka, strony internetowe, blogi i jeździć jeszcze na konwenty, potrzeba dużo zaangażowania.

A.J: Czy Polski Duch próbuje promować nowy polski patriotyzm?

T.K: Myślę, że nie. O ile znam zawartość scenariusza. Nie propagujemy żadnego nowego patriotyzmu. Chociaż poruszamy sprawy obyczajowe, to nie bawimy się w politykę.

W Polskim Duchu nie ma przekonań PiSowskich, POwskich lub innych partii. Polityka to jest coś, czego ja się nie tykam i moi koledzy biorący udział w tym projekcie również, przynajmniej w tym komiksie.

A.J: Mam wrażenie, że będzie Ci ciężko wyważyć ten komiks, gdy zbiórka się uda. Bohater jest ubrany w narodowe barwy, więc skojarzenie jest automatyczne.

T.K: Tak i to wszystko znajdzie swoje wyjaśnienie. Temat historii jest zamknięty, wszystkie zagadki znajdą swoje rozwiązanie. Opiszemy, dlaczego jest taki kostium, dlaczego postać jest w taki, a nie inny sposób skonstruowana, ale aby do tego dojść, należy wykonać przynajmniej ze sto plansz. A te czekają, aż ktoś się za nie zabierze.

A.J: Wspomniałeś, że akcja dzieje się w Krakowie. Akcja Blera Rafała Szłapy również została osadzona w Krakowie. Dlaczego po raz kolejny spotykam się z komiksem w Krakowie?

T.K: Rafał Szłapa w Krakowie mieszka, a ja całkiem nieopodal. Jedyne największe miasto w mojej okolicy, to Kraków, więc taki wybór był po prostu najłatwiejszy..

(śmiech)

To jedna sprawa. A po drugie, polskie miasta, poza tym, że mają zabytki w stylu Zamku na Wawelu, czy Pałacu Kultury w Warszawie, to nie bardzo mają swoją charakterystykę, podobną do tej znanej ze Stanów Zjednoczonych. Tam wystarczy narysować centrum z wieżowcami, które robią wrażenie. Rysowanie kamienic jest koszmarne.

Lepiej osadzić akcję komiksu gdzieś blisko. Wtedy można pojechać, zobaczyć jak to wszystko wygląda.

A.J: A po udanej zbiórce planujecie wydać jakiś przewodnik po Krakowie? Spacer tropami Karola i Polskiego Ducha?

T.K: Chyba nie. Przynajmniej ja nie planuję. Nasz komiks nie jest, aż tak mocno osadzony w Krakowie. Owszem umieściliśmy tam jego akcję, bo Karol tam mieszka, ale nie chcemy jakoś promować tego miasta.

Zresztą Kraków jakoś bardzo nie promuje komiksów. Poza kilkoma inicjatywami prowadzonymi przez pasjonatów, to miasto – w moim odczuciu – niewiele w tej sprawie robi w zestawieniu z Łodzią, Warszawą czy Poznaniem.

A.J: Czego wam życzyć w związku z Polskim Duchem?

T.K: Żeby spoty z Polskim Duchem pojawiły się na Wykopie, Pudelku, Demotywatorach i na wszystkich innych witrynach, które młodzież ogląda. Potrzebujemy fanów spoza środowiska komiksowego, dopiero wtedy Polski Duch zdobędzie pewną rozpoznawalność.

A.J: To mam nadzieję, że wkrótce się tak stanie. Dziękuję za rozmowę. Do usłyszenia.

T.K: Dzięki.