Zapomniane obrazy

Ostatnio coraz więcej czytam na temat Inner Voices. Jest to polska gra, w której najważniejszy jest klimat z powieści Lovecrafta. Odbiorca ma się bać, centrum narracji stanowi mroczna tajemnica, a zwiedzane przez gracza pokoje mają na celu wzbudzić jak najwięcej niepokoju. Opisy oraz recenzje zainteresowały mnie na tyle, że postanowiłem dodać tę produkcję do swojej kolekcji. Gdy już to zrobiłem zauważyłem, że na liście gier mam już jeden polski horror, o którym – takie mam wrażenie – całkowicie zapomnieliśmy.

Mam na myśli Layers of Fear, grę, która została stworzona przez krakowskie studio Bloober Team. Produkcja miała swoją premierę 16 lutego 2016 roku i szybko podbiła serca streamerów. Odniosłem wrażenie, że wszyscy prezentowali Layers of Fear, nawet sam Angry Joe pokusił się o wideorecenzję. Nie ukrywam, że opowieść o szalonym malarzu i pełnym niebezpieczeństw domostwie przemówiła również do mnie. Na wzmiankę zasługuje także oprawa dźwiękowa, za którą odpowiadał Arkadiusz Reikowski. Kawał solidnej roboty, gdy wracam do Layers of Fear muzyka oraz odgłosy domostwa robią na mnie wrażenie. Tak właśnie powinno wyglądać udźwiękowienie horroru! Arkadiusz Reikowski doskonale uzupełnił atmosferę, sprawił, że w odpowiednich momentach stawała się gęsta, przez co gracz jeszcze mocniej wchodził w świat przedstawiony.

Mamy połowę roku 2017 i obawiam się, że już zapomnieliśmy o Layers of Fear. A szkoda. To jedna z najciekawszych produkcji wydanych w ostatnich 12 miesiącach, każdy szanujący się gracz powinien, chociaż spróbować swoich sił w eksploracji umysłu szalonego malarza. Layers of Fear należy do gier chodzonych, wyraźnie nastawionych na narrację i wpisuje się w nurt produkcji eksploracyjnych, do których można także zaliczyć Firewatch. Historia oraz atmosfera zaproponowane przez Bloober Team mają w sobie coś wyjątkowego, coś oryginalnego, co zasługuje na ponowne odkrycie. Twórcy nie bali się podjąć trudnego tematu, jakim jest postępujące szaleństwo i pokazali, że gry komputerowe jako medium są na tyle dojrzałe, że bez najmniejszego problemu są w stanie udźwignąć ciężar opowieści o samotności, chorej fiksacji oraz upadku wielkiego człowieka. Dla osób zainteresowanych cyfrową rozrywką nie jest to, żadna nowość, ale odbiorcy innych mediów mogli zobaczyć, że interaktywne światy mogą opowiadać skomplikowane historie i nie muszą od razu proponować całkowitej rozwałki.

Mam także wrażenie, że moja słabość do tego polskiego horroru wynika ze zamęczania otwartymi światami. W kolekcji mam multum produkcji, w których muszę się nachodzić i nazbierać przedmiotów. Zaproponowane w nich historie są lepsze lub gorsze, jednak zawsze odciągają mnie od nich zadania poboczne. Layers of Fear pozwoliło mi na maksymalne skoncentrowanie się na jednym wątku fabularnym, na jednej konkretnej opowieści, która rozwijała się przed moimi oczami. Mój wpływ był ograniczony, ale możliwość obserwacji szaleństwa z perspektywy pierwszej osoby sprawiła, że nie mogłem się oderwać od tej gry. Dlatego uważam, że warto do niej wrócić i sprawdzić, czy dalej wpisuje się w nowoczesne trendy tworzenia cyfrowej rozrywki oraz, czy wciąż potrafi przestraszyć. Layers of Fear to także solidny horror i widać, że twórcy uszanowali tradycję tego gatunku i nie próbowali go na siłę rozwalić.