Mój zestaw narzędzi do dziennikarskiej roboty? Jest niewielki, chociaż przyznaję, że często eksperymentuję. Na stałe pozostał ze mną mój notatnik i pióro. Niezastąpione, nikt nie wmówi mi, że sporządzanie elektronicznych notatek to dokładnie to samo. W życiu. Ruch ręki, myślenie nad słowem, czasem pisanie w pośpiechu i – co najważniejsze! – nie muszę martwić się o baterie. Za to sprawdzam stan tuszu. Ostatnio zmieniłem system zarządzania pomysłami i zadaniami, a także zrezygnowałem z LibreOffice.
Nie, nie kupiłem Office’a od Microsoftu. Przyznaję. że korzystałem z tej usługi przez miesiąc. Jednak dokładnie to samo miałem w pakiecie LibreOffice, który jest bezpłatny. Wiem, że dla niektórych mankamentem może być możliwości pracy nad dokumentami online. Nie korzystam z tego rozwiązania. Zawsze pracuję nad tekstami lokalnie, nieczęsto przenoszę je między urządzeniami. Jeżeli zachodzi taka potrzeba, to klonuję repozytorium. Tak, zrezygnowałem z Dropboksa na rzecz Gita. Zazwyczaj korzystam z niego, aby zapisywać postępy prac nad różnych aplikacjami i grami, ale na początku tego roku zauważyłem, że doskonale sprawdza się jako biblioteka tekstów. Korzystam z gałęzi, aby oznaczać grupy artykułów, często zapisuję różne wersje i bez problemu do nich wracam.
Wiąże się to także ze zmianą edytora. Do stycznia korzystałem z LibreOffice Writer. Odpowiednik Worda. Przesiadłem się na program o nazwie Typora. Niby to tylko zmiana edytora, ale zauważyłem, że dużo wniosła do mojej pracy. Zacząłem korzystać ze znaczników formatowania Markdown. Do tej pory używałem ich wyłącznie w pracy, ale stwierdziłem, że są na tyle wygodne, że warto je sprawdzić także przy pisaniu tekstów. Faktycznie, sprawiły, że lepiej mi się pisze. Dla mnie bardziej intuicyjne jest wykorzystywanie znaczników niż szukanie skrótów pozwalających na formatowanie tekstu. Na dodatek Typora pozwala także na tworzenie wykresów, co szczególnie przydaje się przy pracy nad kontekstami do recenzji oraz podcastów. Buduję mniej lub bardziej skomplikowane mapy myśli, które pozwalają mi na wyrzucenie z siebie śmieci.
Zrezygnowałem z Todoist na rzecz ClickUp. Tablice z możliwością przeciągania zadań lub pomysłów zawsze lepiej układały mi się w głowie. ClickUp daje mi możliwość schludnego zaplanowania miesiąca tekstów, a przy okazji porządkuje moje codzienne zadania. Wiem jakie paczki muszę odebrać lub wysłać. Wiem, ile jeszcze muszę napisać, aby osiągnąć limit miesiąca. Tam też lądują listy filmów oraz książek do ogarnięcia. ClickUp, na chwilę obecną, daje mi więcej możliwości, niż Todoist. Chociaż korzystałem z niego przez kilka lat, to nie czuję potrzeby, aby wrócić. ClickUp lepiej mi leży, na dodatek odbijam sobie w nim czas spędzony na pisaniu tekstów i pracy nad aplikacjami.
Zastanawiam się, na jak długo pozostanę przy takim zestawie. Co jeszcze mi wpadnie w ręce. Wciąż szukam miejsca, w którym będę mógł porządkować pomysły na teksty. Najlepiej w taki sposób, aby nie zrobił się z tego śmietnik.